Prezes ZPP do przewodniczącego "S": Mamy w du***, jaką Pan ustanowi płacę minimalną
Spotkanie Platformy Oburzonych zorganizowane przez Pawła Kukiza i Piotra Dudę,wywołało ostrą reakcję wśród organizacji zrzeszających przedsiębiorców. Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców w liście otwartym do przewodniczącego "Solidarności" nie przebiera w słowach.
"Wielce Szanowny Panie Duda, wysłuchałem Pana wystąpienia przez Internet na spotkaniu Platformy Oburzonych i jestem – co tu dużo mówić – oburzony. Nie sądzę, że Pan o tym nie wie –ale mimo to informuję Pana, że przedsiębiorcy mają głęboko w ***, jaką Pan zechce ustanowić płacę minimalną czy zlikwiduje Pan umowy cywilno-prawne" - poinformował Cezary Kaźmierczak, prezes ZPP w liście otwartym do Piotra Dudy.
Czym skończą się proponowane przez "Platformę Oburzonych" zmiany Kaźmierczak wylicza w dalszej części listu. "Informuję Pana, że damy rade, cokolwiek Pan jeszcze wymyśli. Ograniczymy nasze przedsięwzięcia, wyjedziemy z nimi zagranicę, będziemy zatrudniać wyłącznie na działalność gospodarczą, ograniczymy zarobki „do ręki” dla pracowników, w ostateczności będziemy zatrudniać na szaro. Damy radę.
Prezes ZPP nie ma złudzeń, że zwiększenie płacy minimalnej, czy likwidacja umów cywilno-prawnych doprowadzi do jeszcze miększych problemów na rynku pracy. A najgorzej będą mieli ci najsłabsi: młodzi bez doświadczenia, osoby o niskich kwalifikacjach, osoby z małych miejscowości itp.
Kaźmierczak przekonuje, że dzięki umowom cywilno-prawnym wielu z nich ma bowiem jakąkolwiek pracę. Po realizacji postulatów nie będą mieli żadnej, w najlepszym razie zamiast umowy cywilno-prawnej „umowę na gębę”.
"I co Pan nam zrobi? Będzie Pan mógł nam „na warstat skoczyć” – jak mawiał poprzednik na Pana stanowisku. Jak zamierza Pan nas zmusić, żebyśmy zatrudniali ludzi, jak nas przy horrendalnych pozapłacowych kosztach pracy na to nie stać?" - pyta Kaźmierczak.
Przedsiębiorca przekonuje, że protest wynika z lęku przed prowadzeniem firm w warunkach 30 proc. bezrobocia - a do tego, według prezesa ZPP, prowadzą żądania Dudy.
"Szkoda nam też tych biednych ludzi, Polski i nie chcemy stąd wyjeżdżać. Protestując przeciw tym rozwiązaniem, robimy robotę, którą Pan powinien wykonywać – bronimy najsłabszych i najbiedniejszych, którzy dzięki nim maja jakąkolwiek pracę. Gdyby Pan był rzeczywiście zainteresowany ich losem – protestowałby Pan przeciw opodatkowaniu pracy, która w Polsce jest opodatkowana jak wódka i jest główną przyczyną bezrobocia. Wskazują na to wszystkie raporty jakie znamy. Może Pan zna jakiś inny, który pokazywałby inna przyczynę, że 15 proc. Polaków (w tym 30 proc. wśród młodych) nie ma pracy" - informuje Kaźmierczak.
"Ponadto w tym dążeniu do zdobycia silnej pozycji brnie Pan trochę w ślepy zaułek – bezrobotni nie mogą chyba należeć do Pana Związku" - zauważa prezes ZPP.
Według Kaźmierczaka spełnienie postulatów Piotra Dudy skończy się 30 proc. bezrobociem i 50 proc. wśród młodych.
"Z Pana (...) wystąpienia wnoszę, że jest Pan bezwzględnym cynikiem i sprawnym demagogiem, bo na idiotę Pan nie wygląda (...). Zatem może Pan wygrać, czego Panu nie życzę. Mam nadzieję, że do tych życzeń przyłączą się bezrobotni i zagrożeni bezrobociem oraz 30 proc. młodzieży, która z powodu „płacy minimalnej” oraz wysokich pozapłacowych kosztów pracy nie ma żadnej pracy, i nie dopuszczą Pana do władzy, ani do większego wpływu na władze" - obiecuje prezes ZPP.
"List ten postanowiłem napisać bo jestem przedsiębiorcą a ponadto 8 lat poświęciłem na działalność pod flagą „S” – jeden rok w więzieniu, 7 lat w podziemiu, co jak sądzę daje mi pewien tytuł, żeby się do Pana zwrócić" - kończy Cezary Kaźmierczak.
I jeden z komentarzy: 1.ale mimo to informuję Pana, że przedsiębiorcy mają głęboko w *** 2. Ograniczymy nasze przedsięwzięcia, wyjedziemy z nimi zagranicę, będziemy zatrudniać wyłącznie na działalność gospodarczą, 3. ograniczymy zarobki â??do rękiâ?? dla pracowników, w ostateczności będziemy zatrudniać na szaro. Damy radę.
- 3 PRZESTĘPSTWA,W JEDNEJ WYPOWIEDZI - A - LEKCEWAŻĄ PRAWO PRACOWNIKÓW DO GODZIWEJ PRACY I PŁACY,DODATKOWO PONIŻA LUDZI - B - CHCĄ OSZUKIWAĆ SKARB PAŃSTWA I PODATNIKÓW,ABY SIĘ PRZESTĘPSTWEM WZBOGACIĆ - C - ZAROBKI DO "RĘKI" - OSZUKIWANIE US,SKARBU PAŃSTWA I ROBOTNIKÓW,GDYŻ TE "WYNAGRODZENIE",NIE BĘDZIE UJĘTE W ZUS = PRZYSZŁEJ EMERYTURZE,LUB RENCIE = DODATKOWO = BĘDZIEMY ZATRUDNIAĆ NA SZARO = GROŹBA POPEŁNIENIA PRZESTĘPSTWA = POSIADAJĄ TAKĄ WIEDZĘ,WIĘC ŚWIADCZY TO O TYM,ŻE JUŻ TO CZYNILI. - ZŁOŻONE DZIAŁALNOŚĆ PRZESTĘPCZA = WNOSZĘ,O ROZWIĄZANIE ZPP = Związku Przedsiębiorców i Pracodawców = TO JEST DZIAŁALNOŚĆ,NA SZKODĘ POLAKÓW I POLSKI.
20 mar 2013, 20:17
Re: Etyka, moralność, obyczaje
Badman
"No i wybrali ch... który donosił wojskowym na lewicujących księży" - napisała na swoim profilu na Facebooku Ewa Wójciak , dyrektor Teatru Ósmego Dnia, instytucji kultury Miasta Poznania w reakcji na wybór nowego papieża.
- Zachowanie pani Ewy Wójciak wyczerpuje znamiona czynu zabronionego - uważa Tomasz Górski, poseł Solidarnej Polski i składa zawiadomienie do prokuratury w tej sprawie.
- Ja się nie wypieram, tego nie kryję i nie chcę się z tego wycofać. Tak myślę o tym panu i podtrzymuję swoją opinię - powiedziała dyrektor poznańskiego teatru.
Ryszard Grobelny, prezydent Poznania: (....) Obraźliwe słowa wystawiają świadectwo osobie, która je wypowiada. Świadczą o Jej poziomie, kulturze i szacunku do drugiego człowieka. Smutne, że ta osoba uważa, że reprezentuje poznańską kulturę.
A co Matka Kurka na to? Zobaczmy:
„No i wybrali ch..a na papieża”. Kto wie, która ku..a to obsłużyła?
Moment nieszczególny, właśnie otrzymałem pisemne uzasadnienie wyroku za „ruskiego cwela”, ale cóż zrobić, jak mawiał klasyk „nie ma takiej rury na świecie, której nie można odetkać”. W przeciwieństwie do drobnomieszczańskich estetów, których nie brakuje po lewej, prawej i środkowej stronie, mnie mocne słowo nie razi, o ile zostaje użyte z maestrią, która nadaje słowu sens i kontekst. Chu..m w odpowiednim sensie i kontekście operowało wielu mistrzów, dość wspomnieć XIII księgę „Pana Tadeusza”, przypisywaną hrabiemu Aleksandrowi Fredrze, a przecież to dopiero fragment pięknej frazeologii.
O ileż świat byłby uboższy i pozbawiony tej słodkiej konsternacji wywołanej niezastąpioną, w pewnych sytuacjach, ripostą: „ch.j ci w dupę”, „na ch.j mi to potrzebne”, „miękkim chu..m robiony”, „ch.j ci na grób”, „ni ch.a”, „na ch..u pryszcz”, „skocz mi na ch.j”.
Bredzą i kaleczą mowę ojczystą wszyscy puryści chcący wykastrować ch..a i pozostałe niezastąpione słowa ze słownika ludzi wybitnie kulturalnych. Dokładnie odwrotnie do purystycznych postulatów dzieje się w kulturze języka i powie to każdy szanujący się filolog. Wulgaryzm jest nieodzownym środkiem wyrazu i jeśli tylko trafia w odpowiednie ręce staje się poezją, literaturą, sztuką. Posługiwanie się przekleństwem nie jest prostactwem lecz sztuką dostępną nielicznym, a to, że w większości przypadków klną prostacy nie jest winą słowa i sztuki. Identycznie się dzieje z każdym innym narzędziem, choćby komputerem, służącym do tworzenia wielkości albo chu….ch komentarzy na „fejsie”.
Ch.j sam w sobie nie jest niczemu winien, wszystko w rękach natury, która rozdaje talenty. Nie ma też tak, że istnieją świętości z nadania, gdy słyszę o tym, że demokratycznie wybranemu komuś należy się szacunek, z mety odpowiadam „biednemu na ch.j, zanieś tę wiadomość”. Kto sobie zasłużył na miano, powinien nieść brzemię godnie, ale to nie znaczy, że byle ku..a może miotać chu..m na oślep i tak powoli dochodzimy do sedna.
Na chu..ch znają się dwie kategorie ludzi: inteligentni mocarze słowa, no i ku..y oczywiście. Czytając zdanie, które już się szeroko poniosło echem po Internecie, zadałem sobie najprostsze pytanie. Kto wypowiedział te słowa: „No i wybrali ch..., który donosił wojskowym na lewicujących księży”? Kontekstu mamy w powyższym zdaniu tyle, ile jest w stanie wydobyć z siebie kierowniczka mlecznego baru z „Misia”, treści praktycznie żadnej, finezji najmniejszej. Podobne zdanie może wypowiedzieć każdy i o każdym, zatem inteligencja obrazowana mocarstwem słowa odpada, pozostaje pierwsza lepsza persona z brzegu. Problem jednak w tym, że takiej pierwszej lepszej nie cytowaliby po całej Polsce, w związku z czym należy dokonać ostrej selekcji. By się dostać z podobną opinią na łamy prasy i ekrany telewizorów potrzeba zasług i doświadczenia, pierwsza lepsza się nie załapie. Recenzująca papieża chu..m, to stara zasłużona ku..a, znająca się na rzeczy, ale nawet tak doświadczona ku..a pomyliła ch..a. Ch..a w sutannie wybrali, ale nie w Watykanie tylko w polskim parlamencie, ten ch..j nie tylko donosił na kolegów, ale zatrudnił mordercę kolegów i żeby było śmieszniej na listy wciągnął go sztuczny ch.j z Biłgoraja.
Ewa Wójciak będzie wiedzieć o kim mowa, ponieważ za darmo daje… poparcie obu chu..m. Definicja ch..a, który „donosił na lewicujących księży” jest ubóstwem intelektualnym, ch.j to ch.j, tutaj nie ma ideowych granic, chyba, że jest się lewacką ku..ą, a ten status w przypadku Ewy Wójciak nie podlega żadnej wątpliwości. Gdyby jakiś ch.j donosił na prawicowych księży albo na kolegów z pracy, to dla starej ku..y nie będzie żadnego problemu, a ponieważ ja, w przeciwieństwie do ku..y Wójciak, dbam o sens i kontekst, śpieszę ze stosownym cytatem. Była kiedyś taka gazeta, która nazywała się „Wprost”, teraz już nie ma gazety, ale „Wprost” nadal coś tam pisze i między innymi tak pisze: „Aktorką Ewą Wójciak zatrzęsło, gdy po opublikowaniu listy Wildsteina przeczytała komentarz: "Na liście jest moja szefowa, na bank, bo ma rzadkie podwójne nazwisko, ale ja mam to w czy na kogoś donosiła, bo jest dobrą szefową i tylko to się liczy". Ewa Wójciak się oburza: "Bycie esbekiem może być postrzegane jako mniej okropne niż bycie politykiem wymądrzającym się w telewizji". Czy więc "ósemki" otworzą swoje teczki z zemsty na esbekach i donosicielach? Skąd! Teczka świetnie pokazuje Polskę z jej kłamstewkami, pozoranctwem i bałaganem. "To są archiwa robione przez fachowców od zaciemniania" - przypomina Wójciak.”
Widać wyraźnie, że donoszenie nie jest dla starej ku..y żadnym problemem, co więcej ku..a uważa, że kompetencje szefa się liczą, z czym poniekąd się zgadzam. Dlaczego więc papież z Argentyny stał się dla Wójciak chu..m, chociaż ta stara lewacka ku..a nie ma pojęcia o kompetencjach szefa Watykanu? Powód jest prosty: „ku..a ku..ie łba nie urwie” i to cała tajemnica. Stara ku..a Wójciak ma czysto ku…skie kryterium ch..a, w którym się mieszczą wszyscy spoza bajzlu lewackiego. I nie ma żadnego innego czynnika, który wyznaczałby ku..ie kierunki działań. O tym, że papież jest chu..m decyduje nie to, że donosił i nawet nie to czy w ogóle donosił, ale fakt, że poszła fama w burdelu i co starsze ku..y brak klienteli muszą nadrabiać zaangażowaniem oralnym i analnym, tak po ludzku mówiąc dawaniem *** i pier….niem bez sensu. Przy całym powtarzającym się schemacie prymitywnych aktów lojalności wobec własnego burdelu, pamiętać trzeba o tym, że to jest płatny zawód. Rozmaici frajerzy traktują coraz nudniejsze wstawki jakimś naiwnym ideowym, moralnym wzburzeniem.
Szanowni Państwo, przecież mówimy o najstarszym zawodzie świata i doświadczonej ku..ie, ona doskonale wie co i komu robi, bo z tego żyje. Podobne dary niebios inteligentni ludzie wykorzystują, zamiast się tanio ekscytować, oto mamy kolejny strzał w lewą stopę. Od dziś można się powoływać na precedens i lustrować bez zahamowań, choćby ch..a Macieja Stasińskiego donoszącego na kolegów lewicujących i nie lewicujących, co mu nie przeszkadzało publicznie zlustrować Jorge Borgoglio. Żadnych sądów, listów protestacyjnych, komisji sejmowych i żadnego „nie warto reklamować chałturnika”, darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda. Trzeba reklamować, trzeba nagłaśniać i korzystać z darów niebios.
Mimo wszystko ostrożność wskazana, a to z tej racji, że nawet swoi, czyli lewicujący funkcjonariusze UB, nie mieli wątpliwości, że z wyrobioną ku..ą mają do czynienia. Ewa Wójciak została wpisana do ubeckich akt pod pseudonimem „Nana”, wprawdzie mogła być „Lola”, ale i „Nana” nie pozostawia wątpliwości w sferze branżowych skojarzeń.
____________________________________ "Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein
Ostatnio edytowano 20 mar 2013, 20:19 przez kominiarz, łącznie edytowano 1 raz
20 mar 2013, 20:17
Re: Konsultacje
Wałęsa a syn Wandy Nowickiej PODWÓJNA MORALNOŚĆ
Syn Wandy Nowickiej /działacz ekstremalnej organizacji komunistycznej/ powiedział o wymordowaniu polskich oficerów w Katyniu: "ZSRR nie było stać na wyżywienie dwudziestu tysięcy darmozjadów. Wystarczyło już tej bezczelności z czasów sanacji, gdy robotnicy i chłopi ich żywili. Z powodów dyplomatycznych nie można ich też było zmusić do działalności produkcyjnej. Nie można też było liczyć na ich reedukację".
Mamusia, która wychowała takiego gagatka, oświadczyła publicznie, że jej "syn ma prawo do lewicowych poglądów", tym bardziej, że "jeżeli ktoś nie był komunistą za młodu, ten nie będzie przyzwoitym człowiekiem".
Wszystkich tych, którzy próbowali w naszym parlamencie zapytać panią Nowicką o wypowiedź jej syna, poseł Biedroń uznał za "stwierdzenia niegodne parlamentu", Palikot zaś - za atak "haniebny i poniżej jakichkolwiek norm".
Liberalni dziennikarze nie tylko nabrali wody w usta, ale dalejże bronić na wyścigi kobiety, która kandydowała wówczas na stanowisko wicemarszałka Sejmu. Np. Joanna Podgórska z "Polityki" uznała, że pytanie pani Nowickiej o wypowiedź jej syna "jest kuriozum zupełnym". Wtórowali jej Magdalena Rigamonti w wywiadzie przeprowadzonym z p. marszałek dla "Syfilisweeka".
Ale jak Lech Wałęsa wypowiedział się na temat homoseksualizmu wszczął się prawdziwy kociokwik!
Liberalne media od początku zaczęły konfrontować ojca i syna, starego prezydenta i młodego posła Jarosława Wałęsę. Konrad Piasecki w radiu RFM kontr ofensywnie pytał go o ojca - ... I co z takim Lechem Wałęsą zrobić? (...) Myśli pan, że tata jest do naprawienia? (...) Będzie go pan też namawiał, żeby wycofał się z tych słów (...)
Tomasz Lis, dziennikarz /nominowany do hieny roku/ , relacjonuje wypowiedzi młodego posla: "Jarosław Wałęsa o słowach swojego ojca o homoseksualistach: Złapałem się za głowę, to nigdy nie powinno paść".
Roman Daszyński w Michnikowym Szmatławcu pytał Jarosława Wałęsę, czy "Lech Wałęsa zhańbił tą opinią Nagrodę Nobla", i dalej, czy syn "spróbuje /ojca/ przekonać do zmiany zdania". Swój tekst Wyborcza zatytułowała: Słowa mojego ojca są złe i szkodliwe".
Na koniec dodam tylko, że Lech Wałęsa obecnie nie piastuje żadnej funkcji publicznej i nigdzie nie kandyduje. Jego wypowiedzi są dziś wypowiedziami prywatnej osoby.
Nad haniebną wypowiedzią syna Wandy Nowickiej zapadła kurtyna milczenia, dyskrecja i powściągliwość. A przecież jego mamusia piastuje jeden z najwyższych urzędów w państwie jest /wicemarszałkiem/.
Tak pracują dziś "obiektywne", liberalne media w Polsce. Pracę mają ułatwioną - wszak PO to nic innego jak rządy liberałów.
____________________________________ Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć /Katon starszy/
23 mar 2013, 21:30
Re: Etyka, moralność, obyczaje
Europa walczy z tradycją chrześcijańską.
W imię politycznej poprawności zaczynają się prześladowania chrześcijan. Niewykluczone, że już za kilka lub kilkanaście lat ludzie, którzy kultywują rozmaite tradycje związane z Bożym Narodzeniem czy Wielkanocą, będą musieli się z tym ukrywać. Nie, to nie żart. Na pojęcia związane ze zwyczajami chrześcijańskimi coraz częściej wprowadzane jest embargo. Kolejnym krajem, w którym zaobserwować można niebezpieczną tendencję, jest Belgia. Chrześcijanie z tego kraju mają poważny problem. Zgodnie z napływającymi stamtąd informacjami, w belgijskich szkołach wprowadzono właśnie formalny zakaz stosowania haseł, takich jak: Boże Narodzenie, Wielkanoc czy Wszystkich Świętych.
Zasady, które wyznaczają kierunek, w jakim zmierzają kolejne państwa związane z cywilizacją zachodnią, muszą niepokoić. W ostatnich latach obserwujemy trend, w którym to szeroko rozumiana polityczna poprawność zaczyna odgrywać kluczową rolę niemal w każdym aspekcie życia społecznego. W ten sposób można odnieść wrażenie, że świat oglądany np. poprzez pryzmat decyzji podejmowanych przez polityków czy informacji podawanych przez mainstreamowe media, które opatrzone są odpowiednim komentarzem, to rzeczywistość wypaczona przez krzywe zwierciadło. Nie ma w niej miejsca na święta, a małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny podlega deprecjacji. Także religia, jeśli związana jest z chrześcijaństwem, nie jest w niej mile widziana. Tyle że to wszystko nie jest tylko złym snem. To wszystko dzieje się naprawdę.
Założenia, które zostaną wdrożone w działających w Belgii placówkach edukacyjnych, brzmią absurdalnie. Oznaczają bowiem zakaz stosowania w szkołach takich pojęć, jak: Boże Narodzenie, Wielkanoc, Wszystkich Świętych. Mało tego, nie będą one się mogły też pojawiać w oficjalnych kalendarzach - poinformował serwis RMF24.
W bardzo katolickim niegdyś kraju okolicznościowe przerwy od nauki otrzymają teraz nowe nazwy. Zimą uczniowie udadzą się nie na ferie bożonarodzeniowe, ale na wakacje zimowe, a ferie wielkanocne staną się wiosennymi. Oczywiście, jak w wielu podobnych przypadkach, projekt zmian został podyktowany przez "dobroduszność" polityków, którzy obawiają się, że w zróżnicowanym pod względem wyznaniowym kraju, niektórzy obywatele mogliby poczuć się dotknięci nawiązaniami do tradycji związanych z chrześcijaństwem.
Wprowadzanie takich kuriozalnych zasad coraz częściej przestaje dziwić, a przez wielu odbierane jest jako norma. Należy pamiętać, że nie tylko Belgia bryluje w formułowaniu tak absurdalnych przepisów. Pod koniec ubiegłego roku głośno było o decyzji podjętej przez radnych jednej z duńskich miejscowości. Zdecydowano, że w Kokkedal Boże Narodzenie nie będzie celebrowane w żaden wyjątkowy sposób - zrezygnowano m.in. z choinki, która stawała zawsze w centrum miasta. Zamiast na bożonarodzeniowe drzewko, pieniądze zostały przeznaczone na obchody muzułmańskiego święta Ofiarowania.
Podobne próby podejmowane są też w Stanach Zjednoczonych, gdzie w 2011 r. w amerykańskim Kongresie Członkowie Izby Reprezentantów usłyszeli, że nie wolno im wysyłać do wyborców życzeń składających się z formuły "Merry Christmas" (Wesołych Świąt Bożego Narodzenia). Zalecono im, by zastąpili ją przez bezpieczny wzorzec "Happy Holidays" (Wesołych Świąt). W podobnym kierunku poszły niektóre amerykańskie firmy, które także postawiły na światopoglądową neutralność i zrezygnowały ze stosowania haseł, które mogłyby się kojarzyć z chrześcijańską tradycją.
Nie trzeba jednak szukać daleko, by przekonać się, że tradycje chrześcijańskie są coraz częściej rugowane z życia publicznego. Wystarczy rzucić okiem w stronę Sejmu, gdzie politycy, pośród których znaleźć można wielkich orędowników usunięcia krzyża ze szkół, sali sejmowej oraz innych instytucji, z lubością zapalali niedawno chanukowe świece i przystrajali się w jarmułki. Dało się też słyszeć życzenia: "Wesołej Chanuki".
____________________________________ Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.
29 mar 2013, 15:33
Re: Etyka, moralność, obyczaje
Czas na mobilizację!
Anita Gargas w swoim dziele „Anatomia upadku” uwieczniła matactwa szefa Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie. W filmie możemy zobaczyć, jak prokurator Ireneusz Szeląg zaprzecza obecności trotylu we wraku samolotu, a zaraz potem zaprzecza, że zaprzeczał: „Nie mówiłem, że nie było trotylu, tylko że biegli nie stwierdzili trotylu”. Teraz znów temat wraca i scenariusz się powtarza.
Dlaczego człowiek, który w demokratycznym kraju już dawno wylądowałby skompromitowany na śmietniku życia publicznego, nadal jest prokuratorem odpowiedzialnym za śledztwo ważne dla bezpieczeństwa i suwerenności kraju? Odpowiedź jest bardzo prosta: bo na to pozwalamy. Właściwie nie powinniśmy oburzać się na Szeląga czy Donalda Tuska, Mariana Janickiego czy Tomasza Arabskiego. Na świecie istnieją cwaniacy, zdrajcy, kłamcy. Problem tkwi w nas. Pozwalamy na to, aby tacy ludzie nami rządzili.
Szczątki państwa
Założę się że większość Czytelników w tym miejscu pomyślała „a co ja mogę”? I właśnie dochodzimy do istoty problemu. Przez „co ja mogę” kilku milionów ludzi rozpada się nasze państwo, a jego szczątki są niczym zdjęcie nagiego okaleczonego prezydenta, które jak trofeum obiega świat. Te szczątki państwa to zniszczona gospodarka, rozkradziony kapitał, sprzedane banki, rozkwit bezrobocia, ucieczka młodych ludzi, korupcja sądów i mediów, zanik armii i całkowita bezbronność wobec aktywności obcych wywiadów. Te szczątki państwa to całkowity brak odpowiedzialności przedstawicieli władzy i urzędników za swoje decyzje, ufundowany na tradycji bezkarności, która została zagwarantowana komunistycznym oprawcom.
Najgorsze, że nawet kiedy ktoś zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji i ma pomysły, co można zrobić, to jednocześnie chce, żeby te pomysły były realizowane przez kogoś innego... Kogoś, kto ma lepsze dojście do władz opozycji lub jest bliżej niezależnych mediów. Czy nie widzicie Państwo, że to nie działa? Że jeśli się nie włączycie do działania na rzecz odbudowy niszczonego przez PO kraju, nie poświęcicie czasu, pracy, talentu, sami nie wymyślicie, jak się ratować przed rozpadem państwa, to nic się nie zmieni? Jeśli nie będziecie wystarczająco stanowczy, mądrzy, konsekwentni i zdeterminowani, żeby odsunąć od władzy ludzi zagrażających suwerenności kraju, to ta suwerenność stanie się za jakiś czas wspomnieniem?
Gdzie Wy byliście?
Gdzie byliście Państwo, kiedy palikotowe bojówki przez całe miesiące noc w noc atakowały starszych modlących się ludzi w centrum Warszawy przed Pałacem Prezydenckim? Kiedy na oczach policji i straży miejskiej kopano starsze kobiety, wykrzykiwano w ich kierunku obraźliwe słowa, naśladowano w salwach śmiechu sceny biczowania Chrystusa, gaszono papierosy na szyi? Niewiarygodne? Tak samo jak to, że Was tam nie było. Że nie zorganizowaliście do obrony kordonu społecznych wart. W 38-milionowym narodzie nie znalazło się kilkaset tysięcy osób, które otoczyłyby w proteście budynek gazety nawołującej do aktów agresji, przedstawiającej je jako świetną imprezę i zachęcającej, żeby przyjść i się pobawić. Ilu z Was spakowało walizki i przyjechało bronić własnym ciałem tych, którzy się modlili? Ilu teraz nawet nie rozumie, o co właściwie pytam, bo przecież każdy ma pracę, swoje życie, większość nie mieszka w Warszawie...
Nie reagowaliśmy na szydzenie z byłego prezydenta, a po jego śmierci nie reagowaliśmy na to, że kilkutysięczny tłum młodych ludzi domagał się śmierci drugiego z braci Kaczyńskich, krzycząc: „jeszcze jeden!”. Pozwoliliśmy na pozostawienie szczątków pierwszych obywateli Rzeczypospolitej na łaskę rosyjskich służb. Możliwe też, że tuż przedtem, kiedy siedzieliśmy przed telewizorami 10 kwietnia 2010 r., rosyjskie służby dobijały rannych – konsekwentnie twierdzę, że nie można tego wykluczyć. W nagrodę nawet ponownie wybraliśmy władze odpowiedzialne za wspólną grę z premierem Rosji przeciwko prezydentowi Polski. Nie zareagowaliśmy, kiedy następca poległego prezydenta Polski awansował osoby odpowiedzialne za brak elementarnej ochrony państwa podczas tragicznej wizyty w Rosji. Bardzo możliwe, że nowy prezydent wszedł na urząd w wyniku sfałszowania wyborów, bo najprościej w świecie nie wystawiliśmy wystarczającej liczby mężów zaufania ani nie stworzyliśmy alternatywnego programu komputerowego do liczenia głosów na polskich serwerach.
Czas zacząć działać…
To takie proste. Zarówno wolność, jak i zniewolenie rodzi się w głowie. Przez 20 lat udało się „wyhodować” idealnego leminga, którym łatwo jest sterować, żerując na jego kompleksach, głupocie i lenistwie. To jest możliwe, bo Państwo na to pozwalacie, bo nie interesujecie się, jaką ciemnotę wciska Waszemu dziecku i wnukowi gwiazda telewizyjnego show, nauczyciel w szkole, a nawet pani przedszkolanka. Czy próbowaliście Państwo wytłumaczyć dzieciom i wnukom, że patriotyzm to ich najlepiej pojęty, najbardziej pragmatyczny interes własny? Że jeśli nie zadbamy o ten interes, to będziemy płacili za najdroższy gaz w Europie. Że można dobrze urządzić się w swoim kraju, po to by nie musieć nigdzie wyjeżdżać w poszukiwaniu pracy, by móc łatwo założyć firmę tu, na miejscu? Ale do tego potrzeba mądrej mobilizacji.
Załamuję się, kiedy kolejna osoba podchodzi do mnie na spotkaniu i wciska mi swój wiersz o katastrofie. Co bardziej aktywni stawiają tablice i pomniki, od czasu do czasu ktoś pójdzie na marsz. Nie chcę nikogo dyskredytować, bo może to, co po nas zostanie, to właśnie wieść gminna. Ale może zamiast pisać wiersze, zorganizuj lekcje dla czworga najbiedniejszych dzieci z podwórka. Jeśli stać Cię na to, żeby dwa razy w tygodniu ugotować im obiad – na pewno dogadasz się z ich rodzicami. A po obiedzie zorganizuj kurs najnowszej historii, logicznego myślenia, ćwiczeń z rozumienia manipulacji mediów... I jeśli poświęcisz swój czas, pieniądze i pracę, jeśli nie będziesz sam, może za 20 lat będziemy mogli zacząć odbudowywać państwo.
Anna Chodakowska jest oburzona wypowiedzią Juliusza Machulskiego, która pojawiła się w ostatnim "Newsweeku". Aktorka oceniła postawę reżysera jako "brak wrażliwości połączony z chamstwem".
Przypomnijmy, że w rozmowie z "Syfilisweekiem" Juliusz Machulski stwierdził, że katastrofa smoleńska nie jest dobrym materiałem na komedię, ponieważ w wypadku zginęło wielu wartościowych ludzi. - Można by co najwyżej zrobić film a la Borat czy Monty Python o tym, jak bardzo nabzdyczony i dumny prezydent średnio ważnego środkowoeuropejskiego kraju uparł się, by lądować we mgle na kartoflisku. A potem, już po tragedii, poplecznicy tego prezydenta nie dopuszczają myśli, że to, co się stało, było wynikiem głupoty i braku wyobraźni, tylko wymyślają inne przedziwne teorie - stwierdził.
Te słowa wywołały oburzenie. Wczoraj na temat wywiadu wypowiedziała się Marta Kaczyńska, stwierdzając, że "po katastrofie rozpoczęto akcję dehumanizacji ofiar", oraz że jest jej przykro tym bardziej, że czynią to ludzie kultury.
Teraz głos w sprawie zabrała aktorka Anna Chodakowska. W rozmowie z serwisem NaTemat.pl stwierdziła, że wypowiedź Machulskiego to "kompletny brak wrażliwości". Aktorka znana z seriali "W labiryncie" oraz "Magda M.", a obecnie gwiazda Teatru Narodowego jest zniesmaczona obrażaniem pamięci ofiar katastrofy smoleńskiej. - To wyjątkowe chamstwo z jego strony. Jak się g... wie, to nie powinno się wypowiadać - stwierdziła w rozmowie z NaTemat.pl. Zapowiedziała też, że z pewnością nigdy nie wystąpi już u znanego reżysera.
- Teraz na pewno już nie zagram, chyba, że się zmieni. Chodakowska jest rozczarowana postawą Machulskiego, którego działalność zawodową ceniła. - Cechuje go brak wrażliwości, umiejętności przewidywania połączone z chamstwem. A to przecież wybitny reżyser (...). Nawet gdyby to byli nasi wrogowie, to mówienie o nich w ten sposób byłoby niehonorowe, a ja bym chciała, aby ludzie postępowali honorowo – stwierdziła.
~Wisełka: "Cham chamem", jak mówił Zagłoba. I słoma z butów prędzej czy później wylezie, choćby ktoś się wykreował na nie wiadomo jaki autorytet, czy - nie przymierzając - celebrytę. Prostakiem i chamem może się okazać reżyser, adwokat, premier, minister, ksiądz, modelka czy prezenter telewizyjny. Nie pomoże nazwisko ani wykształcenie. Pan Machulski zrobił kilka świetnych filmów, co nie przeszkodziło temu, że na koniec okazał się zwykłym chamem. Może to chwila słabości, zapomnienia, ale cóż - takie jest życie.
madry250: Propaganda PO wraz ze swoimi mediami najpierw karmiła ludzi wizją pijanego generała Błasika, który na polecenie pijanego prezydenta wdziera się do kabiny i każe lądować a później gdy ta teoria okazała się podłym kłamstwem, nagle zapanował zakaz wyjaśniania przyczyn katastrofy. To tak jakby był samolot i nagle się rozbił - normalka, zdarza się, kto się pyta dlaczego - ten moher i nie warto z nim rozmawiać. Za to ważniejsze jest to, czy gej będzie mógł podpisać umowę z partnerem, jeżeli tak - to gdzie czy może w urzędzie SC czy u notariusza? To jest ważny temat, a jakaś tam katastrofa, jakiś prezydent - to wszystko nieważne przecież.
____________________________________ Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć /Katon starszy/
09 kwi 2013, 20:05
Re: Etyka, moralność, obyczaje
Etyka, moralność, obyczaje. I pełna kultura. Pozdrowienia z Czarnego Lądu.
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.
____________________________________ "Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein
Ostatnio edytowano 11 kwi 2013, 16:34 przez kominiarz, łącznie edytowano 1 raz
11 kwi 2013, 16:34
Re: Etyka, moralność, obyczaje
Monika Olejnik i Tomasz Lis dziennikarskie hieny.
W Bostonie w poniedziałkowy wieczór (biorąc pod uwagę czas polski) doszło do zatrważających wydarzeń. Tam zginęli ludzie, a światowe święto sportu zostało w brutalny sposób naruszone przez terrorystów. To zdecydowanie nie jest powód do żartów dla osób publicznych, a niestety taki wydźwięk miała wypowiedź Moniki Olejnik na jej profilu na "Facebooku". Był to zresztą żart podwójnie niesmaczny, ponieważ 53-latka, znana ostatnio przede wszystkim z TVN24, jednocześnie zakpiła sobie także z katastrofy smoleńskiej. Tę drugą można oczywiście oceniać różnie, wedle własnego sumienia, ale nie jest to również temat do żartów publicznych. W jednym i drugim miejscu zginęły bowiem ludzkie istnienia, a to wystarczająca przesłanka do uznania podobnych wypowiedzi za żenujące. Co takiego powiedziała Monika Olejnik? - Dwa wybuchy, w Bostonie, a nie w Smoleńsku - napisała na Facebooku, napisała wzbudzając zażenowanie wielu internautów obserwujących jej kanał. - Są ofiary śmiertelne, a pani sobie robi jaja - napisał jeden z facebookowiczów. - Pani Moniko, trzy osoby nie żyją. Komentarz po prostu chory. I to w wykonaniu tak wybitnego biegacza facebookowego jak Pani - dodał kolejny. Widząc głupotę swoich słów, Monika Olejnik szybko zareagowała, umieszczając na Facebooku kolejny wpis, używając następującej argumentacji: "Ponieważ bardzo ostro krytykujecie mój wcześniejszy wpis, wyjaśniam: tuż po "Kropce" z Adamem Hofmanem, który mówił o wybuchach i zamachu, dowiedziałam się o prawdziwym zamachu - w Bostonie. Pomyślałam wtedy, że część naszych polityków ośmiesza prawdziwe zagrożenie. To co wydarzyło się w USA, jest straszne." Mimo wszystko niesmak pozostał, a Olejnik zapewne znajdzie się w ogniu ostrej krytyki. Bardzo zresztą słusznie, ponieważ osoby publiczne powinny szczególnie uważać na swoje wypowiedzi. Ta była wyjątkowo niesmaczna, a dziennikarka powinna bardzo mocno się zastanowić, jeżeli jeszcze raz przyjdzie jej do głowy coś tak niezręcznego. Wczoraj zabici zostali nie tylko ludzie, ale też sport, o czym pani redaktor powinna bezwzględnie pamiętać. http://babol.pl/kat,1025471,title,Obrzy ... aid=5106d4
Sąd koleżeński nad wpisem dziennikarki Facebookowy wpis Moniki Olejnik dotyczący ataku terrorystycznego w Bostonie oburzył internautów. Komentarz "Dwa wybuchy - w Bostonie, a nie w Smoleńsku" większość z nich uznała za wyjątkowo niesmaczny żart i kompletny nietakt dziennikarki. W stronę Olejnik błyskawicznie posypały się niewybredne komentarze internautów. Zareagowali też koledzy po fachu. Dawny korespondent TVP, Mariusz Max Kolonko, porównał gospodynię "Kropki nad i" do dziennikarskiej hieny i ostro skrytykował jej wpis.
Znaleźli się również i obrońcy dziennikarki. Tomasz Lis dokładnie wyjaśnia, co autorka dyskusyjnego wpisu miała na myśli, i wstawia się za koleżanką z branży. Kto ma rację?
Hieny.
Załącznik:
dziennikarskie hieny.JPG
Kontrowersyjny wpis dzieli dziennikarzy. Zamieszanie wokół bostońsko-smoleńskiego wpisu Olejnik nie cichnie. Można nawet powiedzieć, że sprawa jest rozwojowa, bo w końcu wypowiedzieli się inni publicyści. Jako pierwszy zareagował samozwańczy ekspert ds. Stanów Zjednoczonych, czyli Mariusz Max Kolonko. Na swoim internetowym kanale MaxTV dziennikarz w typowym dla siebie, tabloidowym stylu, skomentował wydarzenia z Bostonu, a przy okazji zganił Monikę Olejnik. Kolonko o Olejnik: to dziennikarska hiena - Al-Kaida zaatakuje w Ameryce i, być może, także, nie daj Boże, Al-Kaida zaatakuje także w Polsce. Dlatego, że Polska jest częścią tych sił zbrojnych NATO, które uczestniczą w operacjach w Afganistanie. I kiedy tak się stanie, że ludzie niewinni w piękny słoneczny dzień będą rozerwani na strzępy w jakiejś eksplozji na Marszałkowskiej, to wtedy być może nie będziemy musieli czytać takich komentarzy na temat tej tragedii tu w Bostonie jak komentarz Moniki Olejnik, który zamieściła na Facebooku. Proszę państwa, dla mnie tacy dziennikarze to w ogóle nie są dziennikarze. To są zwykłe hieny. Mariusz Max Kolonko: Mówię jak jest. Nowy Jork - kończy swoją relację dziennikarz.
Zupełnie odmiennie słowa Olejnik zinterpretował z kolei Tomasz Lis. On również poświęcił dziennikarce wpis na swoim blogu, w którym złe intencje przypisuje wyłącznie jej krytykom. - Monika Olejnik ma oczywiście rację, że trzeba wiele złej woli, by przypisać jej bagatelizowanie tragedii w Bostonie. Nie mam wątpliwości, że jej intencje były dokładnie przeciwne do tych, które wielu jej przypisuje. Tak naprawdę napisała ni mniej ni więcej to, że w Bostonie doszło do prawdziwie wielkiej tragedii, że nastąpiły prawdziwe dwa wybuchy, a nie wybuchy wirtualne rodzące się w głowie posła M. - napisał dziennikarz. Monika Olejnik: już nie stara się tłumaczyć
A co na to całe zamieszanie wokół swojej osoby Monika Olejnik? Chwilę po niefortunnym komentarzu dziennikarka w kolejnym starała się uściślić, co dokładnie miała na myśli. "Ponieważ bardzo ostro krytykujecie mój wcześniejszy wpis, wyjaśniam: tuż po 'Kropce' z Adamem Hofmanem, który mówił o wybuchach i zamachu, dowiedziałam się o prawdziwym zamachu - w Bostonie. Pomyślałam wtedy, że część naszych polityków ośmiesza prawdziwe zagrożenie. To, co wydarzyło się w USA, jest straszne". Niestety, powyższy wpis przyniósł skutek odwrotny od zamierzonego i jeszcze bardziej rozjuszył internautów.
Tomasz Lis, dziennikarz nominowany do hieny roku. Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich podjęło decyzję o nominacji do Hieny Roku 2013. Otrzymał ją redaktor naczelny "Syfilisweeka" Tomasz Lis za "przekroczenie standardów dziennikarskich". http://niezalezna.pl/39669-tomasz-lis-n ... -roku-2013
Kruk krukowi oka nie wykole. A hiena broni hieny.
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.
____________________________________ "Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein
17 kwi 2013, 17:49
Re: Etyka, moralność, obyczaje
Doktor G-bis Lekarz skazany na więzienie w zawieszeniu za łapówki
Na karę 2 lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na 5 lat skazał we wtorek Sąd Rejonowy Lublin-Zachód lekarza Seweryna S., którego uznał winnym przyjęcia kilkudziesięciu łapówek od pacjentów, o łącznej wartości przeszło 10 tys. zł. Lekarz ma także zapłacić 7,2 tys. zł grzywny i zwrócić przyjęte korzyści. Wyrok nie jest prawomocny.
62-letni obecnie Seweryn S., jako chirurg w Publicznym Szpitalu Klinicznym nr 4 w Lublinie, domagał się i przyjmował łapówki za opiekę lekarską oraz zabiegi przeprowadzane pacjentom cierpiącym na przewlekłą niewydolność nerek, którzy poddawani byli dializom. W latach 1991-2006 – jak ustalił sąd – lekarz przyjął 33 łapówki od pacjentów lub ich rodzin, a w sześciu przypadkach żądał pieniędzy, ale pacjenci odmówili ich wręczenia. Od czterech zarzutów korupcyjnych postawionych przez prokuraturę sąd uniewinnił go z braku dowodów. Wysokość łapówek wynosiła od 100 do 1000 zł, najczęściej przyjmował 200 lub 300 zł. W 2006 r. lekarz został zatrzymany przez policję, pół roku spędził w areszcie, został zwolniony za poręczeniem majątkowym. Seweryn S. podczas procesu nie przyznawał się do winy i kwestionował zeznania świadków, którzy opisywali jak dawali mu pieniądze. Utrzymywał m.in., że są do niego uprzedzeni jako do lekarza.
Uzasadniając wyrok sędzia Aleksandra Machel-Dzik powiedziała, że zeznania świadków zasługują na wiarę, były rzeczowe, wyważone i logiczne. Świadkowie byli pozytywnie nastawieni do oskarżonego, mieli o nim dobrą opinię jako o lekarzu, dziękowali mu za zabiegi, ale przyznawali, że wręczali mu pieniądze – mówiła sędzia. Machel-Dzik podkreśliła wysoki stopień szkodliwości społecznej czynów popełnionych przez S. Kwoty wręczane lekarzowi – choć mogą wydawać się obiektywnie nieduże - stanowiły znaczne obciążenie dla ludzi przewlekle chorych, nie mających możliwości zarobkowych, utrzymujących się z niewielkich rent. Wiedzieli oni, że jeszcze niejednokrotnie mogą trafić na zabieg do tego lekarza i czuli się zmuszeni sytuacją do dawania pieniędzy.
"Wysupłanie tych pieniędzy było dla nich istotną dolegliwością” – podkreśliła sędzia.
I nikt nie staje w obronie poniewieranego doktora?! Dlaczego?
Bo ten nie jest "poniewierany" przez kaczystów i ziobrystów?
____________________________________ Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć /Katon starszy/
17 kwi 2013, 22:16
Re: Etyka, moralność, obyczaje
Można kraść i kręcić lody?
„Kręcimy lód. Warszawa nasza, mówisz i masz” „W politykę się nie musicie mieszać, tylko kasę dajcie” „ Kurwa mać, tyle układów mam teraz wypracowanych i to wszystko w łeb weźmie, bo nie problem byłby, gdybyśmy wzięli władzę” „Wiesz, im się dłużej tutaj, tym się ma szerszy kontakt. Mój plan i sposób na życie” „Biznes na służbie zdrowia będzie robiony” „Mi będzie potrzeba na kampanię 100 tysięcy (...) może 150. Wszystko zależy od tego, jaka kampania będzie. (...) Przynosi się w torbie i nic więcej”.*
Czy w Polsce politykowi wolno bezkarnie „kręcić lody” i brać łapówki? Sąd apelacyjny uznał, że była posłanka PO Beata Sawicka (49 l.) jest niewinna! Skazana przez sąd pierwszej instancji na 3 lata więzienia, posłanka została całkowicie oczyszczona z zarzutów! Dlaczego? Bo według sędziów, słynna akcja CBA przeciwko niej prowadzona była nielegalnie.
Widok posłanki Sawickiej, która na ławeczce pod Sejmem pakuje do torby pieniądze od agenta Tomka (37 l.) z CBA udającego biznesmena, zna cała Polska. Także jej słowa z rozmów z agentami, w których mówiła o „kręceniu lodów”, „biznesie jak tralalala” i przynoszeniu pieniędzy „w torbie”. Sawicka – na słynnej ławce i w hotelowym pokoju – wzięła łącznie od agentów 100 tys. zł łapówek. Teraz została uniewinniona przez sąd apelacyjny, który w całości zmienił poprzedni wyrok, zgodnie z którym Sawicka za korupcję miała trafić na 3 lata do więzienia. Dlaczego? Sąd uznał, że CBA prowadziło całą operację z agentem Tomkiem w roli głównej nielegalnie. I dlatego Sawicka, choć wzięła 100 tys. zł łapówek, musi zostać uniewinniona. – CBA nadane mu ustawą uprawnienia złamało już na wstępie, podejmując wobec Beaty Sawickiej bezprawną i nielegalną inwigilację – stwierdził przewodniczący składu sędzia Paweł Rysiński. – W tej sprawie reguły prowadzenia czynności operacyjnych dla celów dowodowych w postępowaniu karnym nie zostały przez CBA dochowane na żadnym etapie ich zarządzania i stosowania – dodał.
Sąd apelacyjny ostro zaatakował metody CBA. – Demokratyczne państwo wyklucza testowanie uczciwości obywateli czy dokonywanie wyrywkowej kontroli przy użyciu w tym celu tajnych i podstępnych metod. Postępowanie takie jest praktyką państwa totalitarnego – stwierdził sędzia Rysiński.
Prokuraturze, która oskarżała Sawicką, zostaje teraz jedynie złożenie kasacji do Sądu Najwyższego. Prokurator Rafał Maćkowiak oświadczył jednak, że na razie musi dokonać oceny, czy istnieją podstawy, by można o nią wystąpić. Według jednego z adwokatów Beaty Sawickiej, mec. Mikołaja Pietrzaka, byłej posłance należą się przeprosiny oraz odszkodowanie. – Nie myślałam o tym jeszcze – powiedziała Sawicka, opuszczając salę sądową.
Taka Etyka, taka Moralność, takie Obyczaje Polska AD 2013...
____________________________________ Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.
27 kwi 2013, 09:47
Re: Etyka, moralność, obyczaje
Z kart historii Beaty S. z domu Cielebąk
Sawicka przyjęła łapówkę, powinna być ukarana
- Trudno dostrzec w tej sprawie okoliczności łagodzące. Jedyna - to wcześniejsza niekaralność oskarżonych. Kary nie mogą być łagodne, zważywszy na funkcje publiczne, jakie sprawowali podsądni - członek władzy ustawodawczej i przywódca wspólnoty lokalnej - przeliczyli na pieniądze zaufanie, jakim obdarzyli ich wyborcy, nie powinni więc liczyć na łagodne kary. Popełnili przestępstwa z chciwości - mówił prok. Rafał Maćkowiak, uzasadniając żądanie kar pod koniec ponaddwugodzinnej przemowy. Jak podkreślił, park i restauracja to nie są miejsca, gdzie można szukać gotówki, nieoprocentowanej, o niewiadomej formie zwrotu - jak twierdziła Sawicka, próbując wytłumaczyć swe kontakty z udającymi biznesmenów agentami CBA. "Parking i stacja benzynowa to nie stoisko na Targach Poznańskich, gdzie można dostać bezwartościowy gadżet" - tak oskarżyciel odniósł się zaś do twierdzeń Wądołowskiego.
"Święta" - taki kryptonim nosiła rozpoczęta 26 czerwca 2007 r. operacja rozpracowania podejrzewanej przez CBA ówczesnej posłanki PO Beaty Sawickiej - ujawnił w środę w sądzie prokurator Rafał Maćkowiak w mowie końcowej. Oskarżyciel wrócił do stycznia 2007 r., gdy trwał organizowany przez pewną firmę kurs dla członków rad nadzorczych spółek Skarbu Państwa (po którym zdaje się państwowy egzamin). Jak podkreślił prok. Maćkowiak, CBA skierowała na ten kurs swego człowieka ("agenta Tomka", znanego pod kryptonimem Tomasz Piotrowski - to dzisiejszy poseł PiS Tomasz Kaczmarek - PAP) wcześniej, niż zapisała się na niego grupa posłów.
Prokurator przypomniał, że uczestnicy kursu zeznawali, iż "Piotrowski nikomu się nie narzucał". - Posłowie zresztą nie ujawniali, że są parlamentarzystami - zaczęła o tym mówić Sawicka. Mało tego, Sawicka podjęła działania w celu załatwienia zdania egzaminu państwowego na członków rad nadzorczych spółek Skarbu Państwa. Była o tym mowa na kolacji, jaką Sawicka zorganizowała w hotelu Sheraton, ale osoba, którą posłanka o to poprosiła, odmówiła spełnienia tej prośby - powiedział prok. Maćkowiak. To po tych zdarzeniach w kierowanym przez Mariusza Kamińskiego CBA miała zapaść decyzja o rozpoczęciu rozpracowywania Sawickiej, która następnie podjęła się skontaktowania "biznesmenów" z burmistrzem helu Mirosławem Wądołowskim. W tym celu nawiązała kontakt z pomorskim posłem PO Markiem Biernackim, który jednak - jak zapewniła prokuratura - nie podjął się tej roli i nie miał pojęcia, że Sawicka się na niego powoływała. Poprosiła też "biznesmena" o butelkę dobrego alkoholu dla posła.
Dano jej 30-letnią szkocką whisky za 2,3 tys. zł - rzekomo dla Biernackiego, a dla niej - ekskluzywne pióro z brylantem za ponad 2 tys. zł. Biernacki kategorycznie odmówił przyjęcia butelki, ale Sawicka zapewniała agenta CBA, że "razem z Markiem pili tę whisky". Posłanka rozmawiała też z agentem o pieniądzach na kampanię wyborczą - mówił prokurator, wskazując, że namawiała, by nie przekazywać jej pieniędzy bezpośrednio tak przeznaczonych. "Każdy z nas jakiś biznes prowadzi" - powiedziała agentowi. Pytana, jak te pieniądze miałaby otrzymać, odparła: "przynosi się w torbie, nic więcej". "W politykę się nie musicie mieszać, tylko dajcie kasę" - mówiła innym razem do udających biznesmenów agentów CBA.
Na spotkaniu z Wądołowskim - mówił prokurator - biznesmen pytał, co chce on w zamian za to, że kupią nieruchomość pod kompleks rekreacyjno-wypoczynkowy. Wądołowski miał odpowiedzieć, że w zamian będzie chciał zarządzać tym kompleksem, gdy już powstanie. Według prokuratury "jest to fakt bezsporny". Otrzymał od agentów elegancki zegarek za 8 tys. zł oraz markową skórzaną teczkę, a w niej 150 tys. zł. Prokuratura podtrzymuje, że Wądołowski zapewniał "biznesmenów" poleconych mu przez Sawicką, że za pośrednictwem swoich ludzi w samorządzie dokona zmian w planie zagospodarowania przestrzennego Helu tak, aby mogli kupić nieruchomość pod kompleks wypoczynkowo-rekreacyjny.
W środę prok. Tomasz Maćkowiak rozpoczął wygłaszanie mowy końcowej w tej sprawie. Po nim głos zabiorą obrońcy Sawickiej i Wądołowskiego oraz sami oskarżeni. Następnie sąd uda się na naradę, po której ogłosi wyrok - nie nastąpi to raczej w środę. Obojgu oskarżonym grozi do 10 lat więzienia. - Korupcja narusza demokrację, godzi w stabilność rozwoju społeczeństwa, obok przestępczości zorganizowanej to największe zagrożenie dla instytucji państwowych - oświadczył na wstępie oskarżyciel. Według niego prowokację policyjną wobec Sawickiej i Wądołowskiego zastosowano prawidłowo, w zgodzie z prawem polskim, międzynarodowym oraz zgodnie z orzecznictwem trybunałów międzynarodowych. "I Sawicka, i Wądołowski przyznali, że przyjęli przedmioty o obiektywnie wysokiej wartości - od biznesmenów - jako posłanka na Sejm i jako burmistrz. Choćby z tego powodu ich zachowanie powinno podlegać karze" - uznał.
Zatrzymanie Sawickiej i słynne łzy Przewód sądowy przed Sądem Okręgowym w Warszawie trwał od października 2009 r. procesie. W sprawie orzekało trzech sędziów zawodowych. Prok. Rafał Maćkowiak zapowiedział, że będzie wnosił o uznanie winy podsądnych. - W toku procesu nic nie podważyło tez aktu oskarżenia - dodał. Nie powiedział jednak jakich kar zażąda. Podczas ostatniego posiedzenia sądu Sawicka mówiła m.in., że na dokonanych przez CBA nagraniach jej rozmów z agentem "Tomkiem", udającym biznesmena, nie ma ważnych dowodów świadczących na jej korzyść. - Zeznania agenta ewoluowały; po konsultacji ze swym kierownictwem dokonywał on coraz większej konfabulacji - oświadczyła podsądna.
Część procesu była niejawna - gdy zeznawali oficerowie CBA, w tym agent "Tomek", obecnie poseł PiS Tomasz Kaczmarek. Dużo czasu zabrało też sądowi odsłuchiwanie niewyraźnie nagranych przez CBA rozmów oskarżonych z dwoma agentami Biura udającymi biznesmenów. Sąd ujawnił w 2009 r, że część nagranych przez CBA rozmów jest ze względów technicznych nieczytelna, m.in. przy wypowiedziach oskarżonych "mających znaczenie dla ich odpowiedzialności". Niewyraźnie nagrała się rozmowa, gdy Sawicka miała - według prokuratury - żądać od agentów CBA "korzyści majątkowej". Nagrały się wtedy jej słowa: "Ja to wam wszystko kiedyś pooddaję"; ich odpowiedź: "Teraz to chyba żartujesz", ale jej replika jest niezrozumiała. Równie nieczytelne jest nagranie po tym, gdy Sawicka mówi agentowi CBA: "Potrzebuję stówę". Obrona podkreślała, że jeśli byłoby tak, iż agent CBA świadomie np. pocierał dłonią klapę marynarki, w której miał ukryty mikrofon - by celowo zagłuszyć nagranie jakiejś wypowiedzi Sawickiej - to taki dowód "podlegałby dyskredytacji". Prok. Maćkowiak replikował, że "należałoby wykluczyć prawdopodobieństwo, że jakiekolwiek nagrania zostały przez kogokolwiek zmanipulowane". Prokuratura twierdziła, że nawet bez odcyfrowania tego, co w nagraniach jest nieczytelne, można uznać winę obojga oskarżonych. W początkach 2009 r. sąd postanowił zwrócić sprawę prokuraturze by powołała biegłego z dziedziny fonoskopii - aby zbadał czy nagrania CBA nie zostały zmanipulowane. Decyzję tę uchylił potem Sąd Apelacyjny w Warszawie. W 2010 r. SO polecił zaś prokuraturze dostarczenie oczyszczonych przez biegłych 50 godzin nagrań z podsłuchów.
Z zawiadomienia Sawickiej lubelska prokuratura badała, czy funkcjonariusze CBA, "uciekając się do wyrafinowanych i nieetycznych praktyk, przekraczając swoje uprawnienia, mogą bezkarnie wzbudzać u obywateli zamiar popełnienia przestępstwa". Postępowanie umorzono w 2010 r., uznając, że funkcjonariusze działali w ramach prawa. 18.04.2012r http://wiadomosci.onet.pl/kraj/prokurat ... omosc.html
Sąd: Sawicka winna korupcji Dziś, po 2,5-letnim procesie, warszawski sąd okręgowy ogłosił w końcu wyrok w sprawie oskarżonych o korupcję b. posłanki PO Beaty Sawickiej i burmistrza Helu Mirosława Wądołowskiego. CBA zatrzymało ówczesną posłankę PO w październiku 2007 roku, gdy przyjmowała - jak uznano w akcie oskarżenia - łapówkę. Sąd ogłosił, że w okresie od czerwca do października 2007 roku Sawicka w celu osiągnięcia korzyści majątkowych wywołała u Tomasza Kaczmarka (agent "Tomek") i drugiego świadka przekonanie o możliwości wywarcia wpływu na burmistrza Helu i podjęła się za podjęciem korzyści w wysokości 102 tys. zł pośrednictwa w przejęciu działki na Helu. Według sądu Sawicka ułatwiła także przyjęcie łapówki burmistrzowi Helu Sąd ogłosił wyrok ws. głośnej sprawy byłej posłanki PO Beaty Sawickiej i byłego burmistrza Helu Mirosława Wądołowskiego. Sąd uznał Sawicką za winną płatnej protekcji, żądania i przyjęcia łapówki. Była posłanka została skazana na 3 lata kary pozbawienia wolności.
Sąd wymierzył Beacie Sawickiej karę trzech lat więzienia i grzywnę 300 stawek dziennych – uznając jedną stawkę dzienną w wysokości 100 złotych. Kara została wymierzona m.in. za przyjęcie korzyści majątkowych 100 tys. zł. Burmistrz Helu - Mirosław Wądołowski został skazany na dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć lat i grzywnę 200 stawek dziennych - uznając jedną stawkę dzienną w wysokości 100 złotych.
W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Hubert Gąsior szczegółowo zrelacjonował odtworzony przebieg kontaktów oskarżonych z agentami CBA udającymi biznesmenów. Jednym z tych agentów był obecny poseł PiS Tomasz Kaczmarek. Przywoływał fragmenty zarejestrowanych przez CBA rozmów między Sawicką, Wądołowskim i agentami. Sawicka mówiła tam, że w zamian za pomoc w załatwieniu inwestycji na Helu oczekuje 100 lub 150 tys. zł na kampanię wyborczą. Wądołowski liczył na to, że będzie zarządzał kompleksem wypoczynkowym na Helu, który będzie wybudowany po przetargu, jaki rozpisałaby gmina. Wądołowski kilka razy pytał udającego biznesmena agenta CBA, co ma wprowadzić do warunków przetargu tak, aby nikt inny nie był nim zainteresowany.
- Działania CBA wobec późniejszych oskarżonych nie miały podtekstu politycznego - ocenił sąd, uzasadniając wyrok w sprawie b. posłanki Beaty Sawickiej i burmistrza Helu Mirosława Wądołowskiego. Zdaniem sądu sprawa uzyskała taki podtekst już po zatrzymaniu oskarżonych. - Wykluczyć należy, że Sawicka była wytypowana przez służby i od początku planowano przeciw niej działania - mówił w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Hubert Gąsior. Sąd wykluczył też wersję Sawickiej, że pieniądze, jakie otrzymała od agentów, były pożyczką. - Obaj funkcjonariusze wykluczyli możliwość zwrotu tej kwoty - podkreślił sędzia Gąsior.
Obrona wniosła o uniewinnienie obojga podsądnych. Zdaniem adwokatów operacja CBA była nielegalna i sąd powinien to stwierdzić w wyroku. Jak mówili, CBA nie miało przesłanek - wiarygodnej informacji o przestępstwie Sawickiej - nie powinno było więc wszczynać operacji przeciw niej. A inwigilację - przekonywali - wszczęto, rozbudzono uczucia kobiety i wykorzystano do postawienia przed sądem. Obrońcy b. posłanki podtrzymują, że udający biznesmena agent Tomek uwiódł Sawicką. Również burmistrz twierdzi, że jest niewinny i nie wiedział nawet, że we wręczonej mu przez agentów teczce są pieniądze, zaś otrzymany od nich wcześniej luksusowy zegarek uważał za reklamowy gadżet. Korupcyjne propozycje, jakie udający biznesmenów agenci CBA składali Beacie Sawickiej i Mirosławowi Wądołowskiemu, nie budzą wątpliwości prawnych - uznał warszawski sąd okręgowy, uzasadniając wyrok. Powołując się na dowody zebrane w procesie sędzia wskazał, że Sawicka przez cały czas upewniała "biznesmenów", że ma wpływy u posła PO Marka Biernackiego. Nie było to prawdą; Biernacki nie przyjął od Sawickiej butelki whisky, którą dali jej agenci, aby przekazała posłowi w zamian za skontaktowanie ich z burmistrzem Helu. Ponadto - wskazał sąd - Sawicka od początku dążyła do uzyskania pieniędzy za pośrednictwo w załatwianej sprawie i przekonywała ich, że ma realny wpływ na burmistrza Wądołowskiego.
Co do winy burmistrza, sąd wskazał, że Wądołowski jeszcze w sierpniu 2007 r. zapewniał "biznesmenów", iż może on - za pośrednictwem swoich ludzi w samorządzie - dokonać takich zmian w planie zagospodarowania przestrzennego działki na Helu, o jakie się do niego zwrócą. Miało to też spowodować, że żaden inny kontrahent nie będzie zainteresowany jej zakupem i założona przez CBA firma "Avantis" wygra przetarg. W zamian za to Wądołowski chciał w przyszłości zarządzać wybudowanym tam obiektem. Skazany na 2 lata więzienia w zawieszeniu burmistrz Helu Mirosław Wądołowski nie żądał od udających biznesmenów agentów CBA pieniędzy i był zaskoczony tym, że je otrzymał - tak łagodniejsze potraktowanie go w wyroku uzasadniał sąd okręgowy. Nie ma żadnego dowodu, że oskarżony Wądołowski wiedział, jaka kwota jest we wręczonej mu 1 października 2007 r. przed restauracją teczce, choć wiedział, że to "zaliczka" - jak powiedział mu agent CBA - w zamian za to, że "ustawi" przetarg pod określoną firmę - podkreślił w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Hubert Gąsior.
Sąd podkreślił, że nie ma też dowodu wskazującego, że burmistrz żądał od nich pieniędzy. Po ich otrzymaniu pytał agenta "Po co?"; ten zaś szybko się oddalił, a wkrótce potem burmistrz został zatrzymany. Zdaniem sądu było to uchybienie w pracy operacyjno-rozpoznawczej CBA, bo figurantowi "nie pozostawiono swobody" w decydowaniu, co zrobi z łapówką wręczaną mu w ramach prowokacji. - Wręczenie mu pieniędzy było wyłączną inicjatywą CBA, które arbitralnie uznało, że je wręczy i określiło kwotę na poziomie 150 tys. zł - ma to wpływ na ocenę szkodliwości jego czynu. To funkcjonariusze CBA arbitralnie i w sposób dla nich samych niejasny zdecydowali o stopniu winy i społecznej szkodliwości czynu oskarżonego - to w oczywisty sposób jest sprzeczne z zasadą sprawiedliwości społecznej - podkreślił sąd.
Wądołowski został skazany za to, że chciał korzyści osobistej - pracy jako zarządca kompleksu wypoczynkowego na Helu po jego wybudowaniu i po tym, jak odejdzie z samorządu - oraz za to, że przyjął od udających biznesmenów agentów CBA drogi zegarek. Wymierzając kary, sąd wziął pod uwagę stopień winy oskarżonych i stopień szkodliwości ich czynów. Odczytywanie uzasadnienia wyroku trwało 2,5 godziny. Prokurator Rafał Maćkowiak powiedział dziennikarzom po wyroku: "najważniejsze, że sąd przesądził o winie oskarżonych". Nie wykluczył, że prokuratura złoży swoją apelację w tej sprawie, zapowiedział zwrócenie się o pisemne uzasadnienie wyroku. Wcześniej prokuratura żądała pięciu lat więzienia dla Sawickiej i 3,5 roku pozbawienia wolności dla Wądołowskiego. W 2007 roku, Centralne Biuro Antykorupcyjne ujawniło film z kontrolowanego wręczenia we wrześniu tego roku w parku pod Sejmem 50 tys. zł łapówki posłance Beacie Sawickiej. Na filmie można było zobaczyć m.in. przekazanie jej przez podstawionych oficerów CBA torby, w której - według CBA - są pieniądze. - Mogliśmy ją wtedy zatrzymać, ale nie zrobiliśmy tego, bo celem operacji specjalnej było zweryfikowanie tego, czy za pomocą mechanizmu korupcyjnego można nabyć nieruchomość na Helu - skomentował ówczesny szef CBA Mariusz Kamiński. - Mieliśmy bardzo mocny materiał dowodowy wobec Sawickiej - dodał. 16.05.2012 rok http://wiadomosci.onet.pl/kraj/sad-sawi ... omosc.html
Minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski o wyroku dla Beaty Sawickiej - Moja ocena tego typu zdarzeń jest jednoznaczna. To są zachowania naganne - tak Krzysztof Kwiatkowski z PO, były minister sprawiedliwości, skomentował postępowanie w sprawie swojej byłej partyjnej koleżanki Beaty Sawickiej, skazanej za korupcję na trzy lata więzienia. Kwiatkowski podkreślił, że korupcja dotyka wszystkie fragmenty sceny politycznej. Były minister sprawiedliwości odniósł się również do wątków politycznych sprawy byłej posłanki PO. 17 maja 2012 rok http://wiadomosci.wp.pl/kat,124756,titl ... omosc.html
____________________________________ "Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein
28 kwi 2013, 21:31
Re: Etyka, moralność, obyczaje
Tusk przeprosił Polaków za Sawicką
Wyrok na Beatę Sawicką nie jest zaskoczeniem - tak Donald Tusk ocenił skazanie byłej posłanki PO na trzy lata bezwzględnego więzienia za korupcję. Premier przeprosił Polaków za to, że w polityce pojawiają się takie osoby jak Beata Sawicka. Jestem gotów przepraszać Polaków każdego dnia za to, że w środowisku politycznym zdarzają się ludzie, którzy nie powinni do niego trafić, bo nie potrafią sprostać standardom etycznym - stwierdził Donald Tusk, pytany o ocenę sprawy Beaty Sawickiej. Premier dodał również, że jego zdaniem przez pięć lat sprawa skazanej wczoraj za korupcję byłej posłanki PO była wykorzystywana politycznie. - Zadaniem CBA nie jest prowokowanie przestępstw, a ich ściganie - stwierdził Donald Tusk. Dodał też, że jego zdaniem dziś Centralne Biuro Antykorupcyjne jest bardziej skuteczne niż za czasów, gdy premierem był Jarosław Kaczyński.
Ze słowami Donalda Tuska nie zgadza się Mariusz Kamiński, ówczesny szef CBA. Z wielką przykrością odnotowuję kolejne ataki posłów PO i niektórych komentatorów, formułujące kłamstwa na temat rzekomo politycznego charakteru tej sprawy, na temat uwiedzenia Beaty Sawickiej - skomentował Kamiński. - Sąd w uzasadnieniu wyraźnie stwierdził, że ta sprawa nie miała żadnego podtekstu politycznego - przypomniał. Jak dodał, oczekuje przeprosin między innymi od Donalda Tuska pod adresem funkcjonariuszy CBA, z których wielu od początku sprawy Beaty Sawickiej wciąż pracuje w Biurze.
____________________________________ Mów otwarcie i otwarcie działaj, gdy w kraju dobre panują rządy.Otwarcie działaj, lecz mów ostrożnie, gdy rządy są złe...
29 kwi 2013, 08:45
Re: Etyka, moralność, obyczaje
Moim zdaniem sprawa z Sawicką skończyła się bardzo dobrze. Nikt nie ma wątpliwości, że Sawicka to podła łapówkara, ale organa państwa dostały niezłą nauczkę, że również nie mogą omijać prawa i elementarnych zasad etyki.
29 kwi 2013, 20:09
Re: Etyka, moralność, obyczaje
A moim zdaniem czepiacie się biednej kobiety. Jej słowa świadczą niezbicie o tym, iż była zauroczona. Tyle, że ...kasą. Słucham i nie wierzę własnym uszom, czytam i nie wierzę własnym oczom... Nie wiem, co jeszcze w tym naszym kraju musi się wydarzyć, żeby co niektórymi porządnie tąpnęło.
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników