Sędzia Łączewski zawiadomił prokuraturę, że ktoś się mu włamał na konto. Prokuratura ustaliła, że to nieprawda. Chciała postawić Łączewskiemu zarzut fałszywego zawiadomienia i zeznań. Sąd dyscyplinarny umarza postępowanie. Prokuratura nie może postawić zarzutu. Nadzwyczajna kasta. https://twitter.com/WasikMaciej/status/ ... 9329075202
Tak się bawi Nadzwyczajna kasta Sąd w Krakowie dzisiaj, skład który ochronił swojego kolegę sędziego Łączewskiego, mimo oczywistych faktów.
Szkolił się na agenta wojskowej bezpieki w PRL, dziś uratował sędziego Łączewskiego przez zarzutami! Kim jest sędzia Bieniek?
Sędzia Ireneusz Bieniek, który dziś umorzył postępowanie w sprawie uchyleniu immunitetu sędziemu Wojciechowi Łączewskiego, przez 9 miesięcy był w szkole wywiadu PRL. Sędzią Sądu Okręgowego w Krakowie został w roku 2000, po burzliwej dyskusji i protestach samych sędziów, którzy nie chcieli, by współpracownik tajnych służb PRL dostał awans do SO w Krakowie.
Umorzenie postępowania w sprawie immunitetu sędziego Łączewskiego to niejedyna sprawa, z którą kojarzony jest sędzia Ireneusz Bieniek. Kilkanaście lat temu w Krakowie wybuchła bomba medialna, gdy okazało się, że Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Okręgowego w Krakowie przegłosowało jego awans z sądu rejonowego do okręgowego. Sami sędziowie podnosili fakt, że Bieniek przyznał się do współpracy z peerelowskim wywiadem wojskowym, a to nie świadczy dobrze o decyzji Zgromadzenia.
Mam nadzieję, że zwycięży kryterium fachowości. W złożonym oświadczeniu przyznałem się do tego, że przez dziewięć miesięcy byłem w szkole wywiadu, ale zwolniłem się przed jej ukończeniem; nigdy też nie wykonałem żadnego zadania. Nigdy niczego nie ukrywałem. Myślę, że Krajowa Rada Sądownictwa doceni moje kompetencje zawodowe i zaakceptuje wniosek o awans. – mówił Bieniek w rozmowie z „Dziennikiem Polskim”, w czerwcu 2000 roku
Sebastian Kaleta@sjkaleta Wojciech Łączewski z immunitetem, jego uchylenia odmówił sędzia, który współpracował ze służbami PRL. III RP w pigułce. Tzw kastowość. Sprawa dotyczy fałszywego zawiadomienia o tym, że ktoś włamał się na komputer Łączewskiego i z fikcyjnym Tomaszem Lisem chciał obalać rząd PiS.
Sędziowie twierdzili, że byli inni kandydaci, których Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Okręgowego w Krakowie mogli awansować z rejonu do okręgu. Sprawa szkoły wywiadu Bieńka dla wielu była argumentem dyskwalifikującym go. Argumentacja Zgromadzenia została utajniona, co także wzbudzało liczne kontrowersje.
CZYTAJ TAKŻE: Niebywałe! Krakowski sąd umorzył postępowanie ws. Wojciecha Łączewskiego. Sędzia nie straci immunitetu
____________________________________ Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć /Katon starszy/
05 kwi 2019, 20:01
Re: KOD - demokracja czy koryto?
Arkadiusz Kraska od 19 lat odsiaduje dożywocie.
Prokuratura: Jest niewinny.
W więzieniu siedzi dłużej niż Tomasz Komenda. Prokuratura uważa, że jest niewinny, a śledztwem kierowali nie policjanci, tylko gangsterzy. Po ponad 19 latach Arkadiusz Kraska skazany za zastrzelenie dwóch mężczyzn ma szansę odzyskać wolność. Prokurator Bogusława Zapaśnik, która go przygotowała, napisała, że w swojej 40-letniej karierze nie spotkała się z taką sprawą.
Arkadiusz Kraska: - Do tej pory wszyscy byli głusi na prośby moje, rodziny i przyjaciół. Bardzo się cieszę, że wreszcie moja sprawa na nowo zostanie zbadana. Ciężko zebrać myśli. Czekałem na to 19 lat. Nie mogę w to uwierzyć.
Ewa, matka zastrzelonego Marka C.: - Arek powinien już dawno wyjść na wolność. Nie zastrzelił mojego syna. Proces był zakłamany. Pisałam do różnych instytucji w tej sprawie, ale przez tyle lat nikt się tym nie zajął. To porażka także mojej rodziny, że niewinny człowiek siedzi w więzieniu już tyle lat. Bardzo bym chciała zobaczyć mordercę. Po to żyję.
"Ujawnione nowe fakty i dowody wskazują na to, że orzeczenie, jakie wobec niego zapadło, jest niesłuszne" – pisze we wniosku do Sądu Najwyższego prokurator Bogusława Zapaśnik. Arkadiusz Kraska został skazany w 2001 r. za zastrzelenie Marka C. i Roberta S. Od ponad 19 lat odsiaduje wyrok dożywocia.
Wrabiali go krok po kroku Wniosek szczecińskiej prokuratury, do którego dotarła Wirtualna Polska, obnaża układ pomiędzy gangsterami i policją. Zastraszając świadków i fałszując dowody, wspólnie doprowadzili do tego, że niewinny - według prokuratury - człowiek odsiaduje wyrok dożywocia. Żeby zamknąć usta Arkadiuszowi Krasce i jego rodzinie, policjant zmusił do seksu partnerkę mężczyzny, a w tym czasie inni funkcjonariusze wywieźli jego małego synka do domu dziecka. Arkadiusz Kraska dzięki wsparciu rodziny i przyjaciół postanowił walczyć o wolność, co doprowadziło do złożenia wniosku o jego uniewinnienie. W piśmie do Sądu Najwyższego prokurator Zapaśnik opisuje, jak krok po kroku wrabiano mężczyznę. (...) Prowadzący sprawę strzelaniny policjanci popełnili jeden z największych błędów w sztuce, ale ani u prokuratury, ani u sądu nie wzbudziło to wątpliwości. "Nigdy w swojej 40-letniej praktyce prokuratorskiej nie widziałam sprawy, w której by odstąpiono od sporządzenia protokołu oględzin miejsca zdarzenia przy zbrodni zabójstwa" – pisze prok. Zapaśnik. (...) Gdy Arkadiusz Kraska postanowił walczyć o odzyskanie wolności, jego żona po latach zatrudniła się w sklepie w pobliżu miejsca, gdzie doszło do strzelaniny. Delikatnie rozpytywała wśród klientów, co wiedzą o zabójstwach. Dzięki temu udało jej się dotrzeć do Marioli G. Kobieta w obecności wynajętego przez rodzinę Kraski adwokata i prywatnego detektywa zeznała, że widziała strzelaninę i podała szczegóły zajścia. Zmarła jednak krótko po tej rozmowie. Jej rodzina ma duże wątpliwości co do okoliczności jej śmierci. (...) By zeznania podstawionych świadków incognito były jak najbardziej wiarygodne, znany szczeciński gangster Piotr R. przekupił pracownika prosektorium i obejrzał zwłoki zastrzelonych. Dzięki temu osoby zeznające przed sądem mogły podać, czy sprawca strzelał w plecy, w brzuch czy w inną część ciała. Na miejscu zabójstwa podrzucono także łuski. Jacek R. powiesił się w celi kilka miesięcy temu, wkrótce po tym jak prokuratura zaczęła badać sprawę skazania Arkadiusza Kraski. Świadkowie ginęli jeden po drugim (...) Prokuratura dotarła do świadków, którzy opowiadają o działaniach policji w sprawie skazania Kraski. Jeden z nich zeznał, że słyszał o naciskach z Komendy Wojewódzkiej Policji, które wywierali dwaj funkcjonariusze wymienieni z imienia i nazwiska. (...) Wskazuje z nazwiska policjantów, którzy pomagali gangsterom wrobić Arkadiusza Kraskę i ukryć prawdziwych sprawców. Funkcjonariusze Dariusz S. i Arkadiusz W. mieli składać fałszywe zeznania. Piotr W. i Józef S. mieli ukrywać dowody. Policjanci są także obwiniani o stosowanie przemocy i groźby. Funkcjonariusze nie poniosą prawdopodobnie odpowiedzialności. Prokurator uważa, że popełnione przez nich przestępstwa już się przedawniły. (...) Wskazywany we wniosku prokuratury jako sprawca podwójnego zabójstwa Piotr D. odsiaduje obecnie karę więzienia za inne przestępstwo. Przebywa w tym samym zakładzie karnym, co Arkadiusz Kraska. Mężczyźni niedawno przypadkowo się spotkali. D. pytał Kraskę, czy to prawda, że walczy o wznowienie sprawy. Gdy usłyszał potwierdzenie, zaczął się zachowywać bardzo nerwowo, a na skazanego spadły kolejne szykany.
Wniosek prokuratora o wznowienie postępowania w sprawie Arkadiusza Kraski oczekuje na wyznaczenie terminu rozpoznania. "Nieuzasadnionym i wręcz niehumanitarnym byłoby wstrzymywanie się ze złożeniem wniosku" – pisze we wniosku do Sądu Najwyższego prok. Zapaśnik. Arkadiusz Kraska został już przeniesiony z Zakładu Karnego w Goleniowie do Aresztu Śledczego w Szczecinie, gdzie czeka na wypuszczenie na wolność.
"Przetrwałem wszystko". Przełom w sprawie Arkadiusza Kraski
Arkadiusz Kraska miał być, zdaniem prokuratury i sądu, brutalnym mordercą zabijającym na zlecenie mafii. Był jednak niewinny. W tej głośnej sprawie ze Szczecina rację przyznała mu właśnie sama prokuratura - pisze dla Onetu Ewa Ornacka. (...) Więcej: https://wiadomosci.onet.pl/kraj/od-19-l ... em/nwvreby
Czy jeszcze ktoś uważa, że wymiar sprawiedliwości nie wymaga reform? A w zasadzie naprawy?
____________________________________ Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.
09 kwi 2019, 07:30
Re: KOD - demokracja czy koryto?
Niemcy odznaczyli Małgorzatę Gersdorf za walkę z polskim rządem
To się nazywa mieszanie się w wewnętrzne sprawy innego państwa. Jak donosi TVP.info Małgorzata Gersdorf została uhonorowana tegoroczną niemiecką nagrodą im. Theodora Heussa. Odznaczenie odbierze w tym tygodniu.
Według TVP niemieccy decydenci nawet nie ukrywają za co pierwsza prezes polskiego Sądu Najwyższego otrzymała wyróżnienie. W uzasadnieniu czytamy, że Gersdorf odznaczono za „opór przeciwko łamaniu przez polski rząd zasad państwa prawa”.
Co ciekawe, przyznawana od 1965 r. nagroda im. Theodora Heussa – (byłego prezydenta Niemiec) zazwyczaj trafiała w ręce obywateli Niemiec. Według kapituły jej celem jest „wyróżnianie i umacnianie obywatelskiego zaangażowania”, „prezentowanie demokracji jako formy życia”, „walki o praworządność, trójpodział władzy, ochronę mniejszości, uczciwe prowadzenie publicznych sporów i wolność mediów”.
Jak przypomniało TVP.info w 2013 roku laureatem nagrody, im. Theodora Heussa został Daniel Cohn-Bendit, oskarżany o przestępstwa pedofilskie, który jawnie stwierdzał, że „seksualność dziecka jest czymś wspaniałym, a uczucie rozbierania przez pięcioletnią dziewczynkę jest fantastyczne, bo jest to gra o absolutnie erotycznym charakterze”.
Tomasz Komenda, Arkadiusz Kraska, Adam Dudała. Kto następny?
Adam Dudała też wyjdzie na wolność?
Wyniki analizy Prokuratury Krajowej już na początku czerwca
Tomasz Komenda i Arkadiusz Kraska są już na wolności. Być może wkrótce dołączy do nich także Adam Dudała - mężczyzna odsiadujący wyrok za dwa zabójstwa, których nie popełnił. Rok temu o niego i o Kraskę upomnieliśmy się w specjalnym apelu opublikowanym w Onecie. Prosiliśmy wówczas, by prokuratura przyjrzała się jego sprawie jeszcze raz. W czerwcu śledczy poinformują o wynikach przeprowadzonej przez siebie analizy.
Czy Dudała opuści mury więzienia? To może być prawdziwy przełom. Po naszym tekście z maja 2018 roku, w którym przekonywaliśmy, że Arkadiusz Kraska i Adam Dudała są niewinni, sprawie postanowiła przyjrzeć się Prokuratura Krajowa. W międzyczasie na wolność wyszedł ten pierwszy, bo dowody na jego niewinność zdobyła szczecińska prokurator Barbara Zapaśnik. Jednak sytuacja Dudały wciąż pozostawała taka sama. Mężczyzna cały czas odsiaduje 25-letni wyrok. Za kratkami przebywa już od 18 lat.
Dokumenty ze sprawy sądowej Dudały trafiły do Wydziału Skargi Nadzwyczajnej Prokuratury Krajowej. To organ, który ocenia istnienie ustawowych przesłanek wniesienia skargi nadzwyczajnej przez Prokuratora Generalnego. Innymi słowy, jeśli wydział ten uzna, że Dudała faktycznie może być niewinny, otworzy drogę do ponownego zbadania jego procesu. I być może w konsekwencji do jego zwolnienia z więzienia. "Poinformujemy o wynikach analizy początkiem czerwca 2019 roku" - zapowiada w mailu skierowanym do naszej redakcji Prokuratura Krajowa.
"Miałem takie momenty, kiedy chciałem odebrać sobie życie". Przypadek Adama Dudały
W 2001 roku Adam Dudała otrzymał wezwanie na jeden z warszawskich komisariatów. Stawił się tam następnego dnia, ale nie miał pojęcia, jaką sprawę mogą mieć do niego śledczy. Został oskarżony o zabójstwo dwóch osób. Nie wierzył w to, co się dzieje. Był pewien, że sytuacja zaraz się wyjaśni. Od tamtego dnia już nie wyszedł na wolność.
Dudałę obciążył podlaski bandyta Sławomir R. ps. Woźny, który sam był zamieszany w morderstwo dwóch osób. Kiedy poszedł na współpracę i zaczął sypać kolegów, opowiedział śledczym o niejakim "Adamie z Warszawy", który miał odpowiadać za egzekucje właściciela i ochroniarza z dwóch różnych agencji towarzyskich. Chodziło o czas, gdy na Mazurach toczyła się brutalna wojna o przejęcie kontroli nad agencjami. Zeznania "Woźnego" kompletnie się nie kleiły. Nie wiedział, jak nazywa się wspomniany Adam, twierdził za to, że był to niski mężczyzna o średniej budowie ciała, bez znaków szczególnych, który jeździł czerwonym mercedesem.
Tymczasem Dudała mierzy 185 cm wzrostu, w latach 90. regularnie ćwiczył na siłowni, ważył 120 kg i nigdy nie miał czerwonego mercedesa. W dodatku od urodzenia posiada na twarzy charakterystyczną narośl, widoczną na pierwszy rzut oka. W rysopisie przedstawionym przez Sławomira R. nie zgadzało się nic.
To jednak nie jedyna "nieścisłość", jaka pojawiła się w materiałach obciążających Dudałę. Do zabójstwa dwóch gangsterów doszło w Olsztynie i w miejscowości Wiartel w wakacje 1999 roku. Tymczasem Adam przebywał wtedy w oddalonej o 400 kilometrów Ustce. Potwierdzili to świadkowie. To jednak prokuratury nie przekonało. Sam Dudała do świętych nie należał. W latach 90. działał w warszawskim półświatku i uchodził za człowieka związanego z "Pruszkowem". W pewnym momencie wylądował w jednej celi z "Masą". Odsiedział pół roku za wymuszenia i rozboje. Po rozbiciu mafii w 2001 roku rozpoczął nowe życie. Przeszedł na "legal" i założył klub bilardowy na warszawskiej Woli. Ludzie z jego otoczenia podkreślali, że choć Dudała nie był grzecznym chłopcem, to nigdy nie targnąłby się na czyjeś życie. W wersję z Adamem jako zabójcą nie wierzyli od początku.
Prokuratura i sądy kolejnych instancji nie miały jednak wątpliwości. Adam Dudała trafił na 25 lat do więzienia.
Już po wyroku pozostali współoskarżeni wyznali, że w obu zabójstwach uczestniczył nie Adam Dudała, lecz Adam Chrzanowski ps. Pryszcz, członek gangu wołomińskiego oraz bliski znajomy "Woźnego". Wcześniej koledzy go kryli, jak zeznali, ze strachu. Zaczęli mówić dopiero gdy dowiedzieli się, że "Pryszcz" nie żyje. Zwróciła na to uwagę sędzia Barbara Piwnik, która w innej sprawie sądziła m.in. konkubinę Chrzanowskiego.
– Przez pierwsze dwa tygodnie w ogóle nie spałem… Potem miałem takie momenty, że chciałem sobie odebrać życie. Tak mnie to wszystko przygniotło. Wytrzymałem tylko dzięki żonie i mojej rodzinie – opowiadał.
Za Adamem Dudałą wstawiła się m.in. Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Marcin Wolny z HFPC, który monitoruje sprawę od lat, przyznaje, że brakowało mu już palców u rąk, by zliczyć wszystkie absurdy, na jakie natrafiał podczas czytania akt. – Wszystko było oparte na wyjaśnieniach współoskarżonego, który nigdy nie zidentyfikował pana Dudały. Innych dowodów nie przedstawiono – podkreśla.
Zastrzeżenia miała też sędzia Barbara Piwnik, która wielokrotnie alarmowała, że prokuratura powinna jeszcze raz przyjrzeć się sprawie. – Takie możliwości w prawie są i warto z nich skorzystać – tłumaczyła.
Czy po analizie przeprowadzonej w Prokuraturze Krajowej dojdzie do przełomu i Dudała odzyska wolność? Na to pytanie odpowiedź poznamy na początku czerwca. Tymczasem więzienne mury przed dwoma tygodniami opuścił Arkadiusz Kraska, też niesłusznie skazany za dwa zabójstwa. Wkrótce w Onecie opublikujemy reportaż, w którym pokażemy jego pierwsze chwile po wyjściu
Mówiąc krótko: każdy z nas mógłby znaleźć się na miejscu Tomasza Komendy lub Arkadiusza Kraski czy Adama Dudały. Wystarczy, że miałby pecha, bo znalazł się w niewłaściwym miejscu i niewłaściwym czasie. Albo komuś się naraził...
____________________________________ Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.
20 maja 2019, 16:27
Re: KOD - demokracja czy koryto?
Sędzia poniżyła niepełnosprawnego - czołgał się po sali rozpraw. "Wyglądało to strasznie"
O wszczęciu postępowania dyscyplinarnego przeciwko sędziom Sądu Okręgowego w Łodzi w związku z poniżającym traktowaniem niepełnosprawnego oskarżonego poinformował Rzecznik Dyscyplinarny, sędzia Piotr Schab - informuje portal tvp.info. Sędzia miała pozwolić, by niepełnosprawny czołgał się po sali sądowej.
Jak podaje TVP Info, sędzia Joanna K. z Sądu Okręgowego w Łodzi usłyszała zarzut "uchybienia godności urzędu". "Podczas rozprawy 24 lutego 2017 roku w Łodzi wydała oskarżonemu polecenie dotarcia do stołu sędziowskiego, dopuściła do sytuacji, że oskarżony, będący osobą niepełnosprawną w związku z amputacją nogi, poruszając się z miejsca dla osób oskarżonych do stołu sędziowskiego, a następnie wracając na swoje miejsce, przemieszczał się czołgając po podłodze" – głosi komunikat Rzecznika Dyscyplinarnego, cytowany przez portal.
Według TVP Info, "bulwersującą sytuację opisał - cytowany przez portal gwno.pl - wolontariusz z Fundacji Court Watch Polska, który był obecny na rozprawie".
Oskarżony próbował zejść z ławki, kiedy mu się to udało, zarówno policjant jak i pracownik medyczny przebywający na sali w czasie całej rozprawy ruszyli w stronę oskarżonego, aby pomóc mu przemieścić się do sędzi, jednak sędzia, widząc to, powiedziała jedynie, by się zatrzymali: "poradzi sobie". Następnie oskarżony, dosłownie mówiąc, przeczołgał się przez całą salę do przodu; wyglądało to strasznie" – powiedział wolontariusz, na którego powołano się w artykule.
TVP Info dodaje, że "postępowanie w tej sprawie wszczęto nie tylko wobec Joanny K., przewodniczącej składu sędziowskiego".
Zarzut uchybienia godności urzędu usłyszała również sędzia Agnieszka S., która jako członek składu orzekającego w sprawie przeciwko ustalonemu oskarżonemu, podczas rozprawy, nie podjęła jakichkolwiek działań, w celu przeciwdziałania poniżającemu traktowaniu oskarżonego przez przewodniczącą składu sędziowskiego.
____________________________________ Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.
16 cze 2019, 10:09
Re: KOD - demokracja czy koryto?
Biedne orangutany
Załącznik:
jedzą bananay.jpg
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.
____________________________________ Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.
25 cze 2019, 20:05
Re: KOD - demokracja czy koryto?
Unikalne zdjęcie przedstawiające Roberta Biedronia na damce.
Słowianka
____________________________________ Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć /Katon starszy/
07 lip 2019, 09:32
Re: KOD - demokracja czy koryto?
Zablokować unijne pieniądze dla Polski, by nie starczyło na 500 plus
Miller zdradza nową taktykę totalnej opozycji.
Leszek Miller w TVN24 ujawnił, jaką strategię ma zamiar przyjąć w Brukseli totalna opozycja. Jego słowa odczytujemy w jednoznaczny sposób: trzeba zrobić wszystko, by Unia blokowała pieniądze dla Polski. Wtedy nie wystarczy na programy socjalne.
„Trzeba zdefiniować kilka problemów, które sieją największe spustoszenie w świadomości naszego społeczeństwa i tym zacząć grać. Bo jeśli ciągle mówimy trzeba odsunąć PiS od władzy, to ludzie wzruszają ramionami i mówią: "a dlaczego? Przecież nam jest dobrze". Bo to jest tylko pierwsza część zdania. Potrzebna jest jeszcze druga. Na przykład: "bo Polska nie dostanie pieniędzy z UE i nie starczy na 500 plus" - powiedział w TVN24 wybrany właśnie na europosła polityk Koalicji Europejskiej.
Mamy dla pana Millera złe wieści. 500 plus nie jest wypłacane ze środków europejskich. Polskę stać na ten program dzięki uczciwym rządom Prawa i Sprawiedliwości i – przede wszystkim – ciężkiej pracy Polaków, którzy płacą podatki.
Słownik wulgaryzmów nie zawiera słów jakimi mógłbym napisać co myślę o tym gościu.
Załącznik:
Słownik wulgaryzmów nie zawiera słów jakimi mógłbym napisać co myślę o tym gościu..jpg
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.
____________________________________ Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć /Katon starszy/
13 lip 2019, 17:08
Re: KOD - demokracja czy koryto?
Wycince drzew w Warszawie winien PIS.
Wycinała Platforma, ale gdyby PiS mógł, to też by wycinał. Powiedział Kudłaty.
Zieloni nie winą PO za wycinanie drzew. "Tylko PiS, bo gdyby oni mogli, to by wycinali" Szef Partii Zieloni Marek Kossakowski stwierdził, że nie ma pretensji do Platformy Obywatelskiej za oddanie parku w centrum stolicy w ręce deweloperów. - Ta sprawa nie obciąża Rafała Trzaskowskiego - podkreśla i atakuje PiS.
Setki internautów udostępniają w sieci fragment rozmowy, która ukazała się w piątek w "Dzienniku Gazecie Prawnej". Działacz KOD i lider partii Zieloni został zapytany czy wie, kto jest prezydentem Warszawy. - Rafał Trzaskowski - odpowiedział Marek Kossakowski.
Dziennikarz prowadzący rozmowę przypomniał, że to właśnie polityk Platformy Obywatelskiej i rządzona przez Koalicję Obywatelską Rada Warszawy zgodzili się ostatnio na "zabetonowanie 89 hektarów zieleni koło Jeziorka Czerniakowskiego w stolicy". "Zamiast 'enklawy przyrodniczej stolicy', którą chwali się miasto na swoich stronach, zamiast ostoi dla wielu gatunków roślin i zwierząt, będzie kolejne 'prestiżowe osiedle w kameralnej lokalizacji' i szpaler biurowców" - pisali ostatnio oburzeni warszawiacy, a sprawa wywołała mnóstwo emocji.
- Ta kwestia nie obciąża Rafała Trzaskowskiego - stwierdził Marek Kossakowski. - Naturalnie, on jest tylko prezydentem i zapewne bawił akurat w Nowym Jorku albo Acapulco. A to, że gdzieś wycinają drzewa albo deweloper betonuje rezerwat przyrody, to nie obciąża ani Trzaskowskiego, ani Platformy - ironizował dziennikarz. - Czy ja mam bronić każdej decyzji prezydenta Trzaskowskiego? - pytał unikając odpowiedzi szef Zielonych.
Prowadzący rozmowę podkreślił, że dla partii, która ma na sztandarach walkę o faunę i florę, taka sprawa powinna być priorytetem. Kossakowski jednak milczał. - Cisza to nie odpowiedź - zauważył dziennikarz.
- Proszę pana, przecież wiemy, kto jest w tym kraju największym szkodnikiem ekologicznym. Prawo i Sprawiedliwość - rzucił nagle szef Zielonych. - I to PiS wycina drzewa w Warszawie? - zapytał redaktor. Wtedy padła odpowiedź, która w sieci jest teraz szeroko komentowana i udostępniana: "Na szczęście nie ma szansy, ale jakby mogli, to by wycinali" - stwierdził Marek Kossakowski.
"Wygrać wybory za wszelką cenę, choćby za cenę krwi"
Poszedłem do więzienia porozmawiać z tymi, których oskarżono o udział w zabijaniu. Byli to zwykli ludzie, kobiety i mężczyźni, w różnym wieku: rolnicy, urzędnicy, nauczyciele, sprzedawcy, kierowcy, krawcowe, murarze. Otrzymali długoletnie wyroki albo siedzieli już kilka lat bez sądu.
Pytałem, dlaczego tak gorliwie mordowali swoich sąsiadów. Odpowiadali rozmaicie, ale jednak podobnie: - Władze mówiły nam, że trzeba się mobilizować do walki z wrogiem. Wróg był dobrze określony. - Władza w to wszystko wciągnęła naszych ludzi. I władza wybrała tych, którzy mieli zginąć. - Partie polityczne wznieciły ogień, a my zaatakowaliśmy. - Władza kazała ludziom ludzi zabijać. Jak ci władza każe coś zrobić, to robisz. Choć tego nie rozumiesz. - Wierzyliśmy, że tak trzeba. Że robimy dobrze. Chwyciliśmy za maczety. - Ci, którzy mieli zginąć, zginęli.
Rwandyjczycy do dzisiaj podnoszą się z traumy ludobójstwa 1994 roku. I ocalali, i kaci. Masowe zabijanie zaczęło się na ulicach stolicy w nocy z 6 na 7 kwietnia. A jeszcze kilka dni wcześniej ludzie powtarzali tam sobie, że TO przecież się nie stanie. Bo stać się nie może. Przecież wszystkich zamordować nie mogą. Nie odważą się mordować na oczach całego świata. TO jest niemożliwe.
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.
25 sie 2019, 10:19
Re: KOD - demokracja czy koryto?
KOD - demokracja czy koryto?
"To bez sensu". Joanna Staniszkis rezygnuje ze startu w wyborach parlamentarnych 2019
Córka socjolog prof. Jadwigi Staniszkis, Joanna Staniszkis, zdecydowała, że rezygnuje ze startu w wyborach do Sejmu z ramienia Koalicji Obywatelskiej. Powodem jest daleka pozycja na liście. - Uznałam to za totalną pomyłkę - wyznała Staniszkis.
Joanna Staniszkis, obecnie radna z ramienia Nowoczesnej, miała wystartować do Sejmu z 17. miejsca w tzw. obwarzanku - okręgu obejmującym podwarszawskie powiaty: grodziski, legionowski, nowodworski, otwocki, piaseczyński, pruszkowski, warszawski zachodni i wołomiński.
Liderem tamtejszej listy jest rzecznik PO Jan Grabiec. Na dalszych miejscach są m.in. Paweł Zalewski (były europoseł PO), Kinga Gajewska (posłanka PO), Maciej Lasek (były przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, radny sejmiku) czy Piotr Niemczyk (były wicedyrektor Zarządu Wywiadu Urzędu Ochrony Państwa).
O decyzji Staniszkis poinformowała na Twitterze. - Uznałam, że start w wyborach jest bez sensu. Przede mną na liście są nieznani działacze Platformy - tłumaczyła w rozmowie z Polsat News. Jak dodała, "17. miejsce na liście w podwarszawskim obwarzanku uznała za totalną pomyłkę"; wyznała też, że "nikomu nie zależało na tym, by była wysoko na liście".
Staniszkis podkreśliła, że zależało jej na starcie w stolicy, gdzie jest radną. - W Warszawie było tak, że z ramienia Nowoczesnej startują Katarzyna Lubnauer i Sławomir Potapowicz. Inni nie zostali dopuszczeni do startu, by im nie zagrażać - powiedziała, wspominając o liderce partii i członku zarządu ugrupowania.
Zapytana, czy po wyborach pozostanie w Nowoczesnej, odpowiedziała: "Zastanowię się jeszcze nad tym. Na pewno zostanę w Koalicji Obywatelskiej".
Joanna Staniszkis to absolwentka matematyki i filozofii na Uniwersytecie Warszawskim. W ostatnich wyborach samorządowych startowała do Rady Warszawy z listy Koalicji Obywatelskiej. Zdobyła 8168 głosów. Pracuje jako nauczycielka matematyki w warszawskich liceach społecznych.
Dostałam propozycję 3 miejsca w Warszawie na liście #psl Zgodziłam się. To dla mnie sensowniejsze wyzwanie na #wybory2019 Joanna Staniszkis@jstaniszkis
Z 3 miejsca jest bliżej do koryta, niż z 17, które oferowała jej Platforma Obywatelska xD #LOL #SilniRazem Swoją drogą, kogo od Kukiza wywalono z listy, żeby zrobić jej miejsce? Proszę więc zaktualizować logo top na Twitter. Nie trzeba dziękować. Bartek@BP76_
____________________________________ Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć /Katon starszy/
03 wrz 2019, 16:37
Re: KOD - demokracja czy koryto?
Prokuratura umorzyła śledztwo ws. znieważenia prezydenta Andrzeja Dudy i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego
Do znieważenia prezydenta Andrzeja Dudy i Jarosława Kaczyńskiego miało dojść podczas ubiegłorocznej kampanii samorządowej w Jastrzębiu-Zdroju. Poszło o określenie "kościółkowe ch...", które pojawiło się na ulotkach pod zdjęciem tych osób. Asesor w prokuraturze uznała, że uczestniczenie w mszy nie jest związane z pełnieniem obowiązków służbowych.
Jarosław Kaczyński i Andrzej Duda na mszy żałobnej w intencji Jana Olszewskiego (PAP, Fot: Jakub Kamiński)
Decyzję o umorzeniu śledztwa podjęła asesor Dagmara Szynkowska z Prokuratury Rejonowej w Rybniku. W przypadku znieważenia prezydenta Andrzeja Duda asesor nie dopatrzyła się znamion przestępstwa. Jeśli zaś chodzi o zniesławienie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, posła PiS Grzegorza Matusiaka i jego brata Andrzeja Matusiaka, radnego PiS, Szynkowska uznała, że nie ma społecznego interesu w angażowaniu do tej sprawy prokuratury - informuje katowice.gwno.pl.
"Czyn będący przedmiotem postępowania stanowi przestępstwo ścigane z oskarżenia prywatnego” - napisała asesor i dodała, że pokrzywdzeni mogą wnieść do sądu prywatny akt oskarżenia.
Asesor Szynkowska stwierdziła również, że czyny będące przedmiotem postępowania "nie wypełniają również znamion przepisu art. 226 paragraf 1 kodeksu karnego". Zgodnie z tym przepisem, "kto znieważa funkcjonariusza publicznego w związku z pełnieniem obowiązków służbowych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku".
"Nie można przyjąć udziału w obrzędach liturgicznych i działań w ramach realizacji kampanii wyborczej za udział w pełnieniu obowiązków służbowych przez funkcjonariusza publicznego” - napisała asesor w uzasadnieniu.
Duda i Kaczyński mogą się odwołać Poszło o ulotki rozdawane podczas ubiegłorocznej samorządowej kampanii wyborczej w Jastrzębiu-Zdroju. Widniały na nich zdjęcia Jarosława Kaczyńskiego i prezydenta Andrzeja Dudy z żoną, klęczących przed ołtarzem. Pod zdjęciami był napis: "Co radny PiS Andrzej Matusiak mówi o ludziach uczęszczających do kościoła? Kościółkowe ch...”. Ulotki wydrukował Dariusz Janicki, wiceprzewodniczący Stowarzyszenia Osób Poszkodowanych Działalnością Radnego Andrzeja Matusiaka. Janicki wyjaśniał w prokuraturze, że napis był cytatem z wypowiedzi radnego Matusiaka. Miał on tak wyrazić się o ludziach wierzących. Janicki zapewniał, że nie miał zamiaru obrażać nikogo, mimo to prokuratora postawiła mu zarzuty znieważenia prezydenta Andrzeja Dudy oraz zniesławienia Jarosława Kaczyńskiego, Grzegorza Matusiaka i Andrzeja Matusiaka. - Gratuluję jej odwagi, ale nie mam wątpliwości, że Ministerstwo Sprawiedliwości nie zostawi tak tej sprawy. Na bank będzie ciąg dalszy - skomentował decyzję prokuratury Dariusz Janicki.
Odpis postanowienia o umorzeniu śledztwa otrzyma zarówno Andrzej Duda, jak i Jarosław Kaczyński. Jako pokrzywdzeni w sprawie mają prawo złożyć zażalenie.
Zawsze w takich sytuacjach zadaje pytanie: a gdyby to dotyczyło PO?
W tym przypadku: a gdyby ktoś napisał pod zdjęciem Tuska, Schetyny, Wałęsy i Komorowskiego "POpaprane ch.je"?
Czy prokuratura również umorzyłaby śledztwo? Czy lemingi pisałyby komentarze: "brawo prokuratura"?
09 wrz 2019, 18:10
Re: KOD - demokracja czy koryto?
Znieważył prezydenta Dudę, ale szkodliwość czynu znikoma
Sprawa znieważenia prezydenta Andrzeja Dudy. Jest wyrok
Wymyślił krótką i niemiłą rymowankę o prezydencie Andrzeju Dudzie. Hasło zamieścił na transparencie, przez co miał kłopoty. Sprawa publicznego znieważenia głowy państwa trafiła do sądu i właśnie dobiegła końca.
Niewinny - tak orzekł Sąd Okręgowy w Szczecinie. Wyrok dotyczy Pawła Jackowskiego, który w lipcu 2018 w Podgrodziu w województwie zachodniopomorskim stał przy trasie przejazdu prezydenckiej kolumny z nietypowym transparentem.
"Dzisiaj pałac, jutro ciupa, nie prezydent, tylko d.pa" - takie zdanie widniało na transparencie. Pojawiło się podejrzenie, że Jackowski tym sposobem znieważył głowę państwa.
Według sądu, hasło jest obraźliwe, ale szkodliwość czynu znikoma. Dlatego Jackowski nie poniesie konsekwencji.
"Obywatele mają prawo do krytyki"
Co więcej, Jackowski nie wydaje się żałować tego co zrobił. Zapytany o to, czy znowu będzie jeździł z transparentem za Dudą, odpowiedział: - Odpowiem pytaniem na pytanie. Czy prezydent zacznie być prezydentem wszystkich Polaków i zacznie być samodzielny? - Jestem zadowolony. Wyrok jest po naszej myśli, zgodny z naszymi działaniami i z moim tłumaczeniem. Sąd w uzasadnieniu podniósł bardzo ważne kwestie, między innymi, że urząd prezydenta nie może być wyłączony z prawa do krytyki przez obywateli i to jest bardzo ważne - podkreślił. I dodał, że "jeżeli władza boi się krytyki, to jest to władza totalitarna, autorytarna".
Wyrok jest nieprawomocny. Wcześniej pisaliśmy o tym, że Jackowski na poprzedniej rozprawie przedstawiał definicję słowa, przez które znalazł się w sądzie.
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników