Teraz jest 11 wrz 2025, 02:08



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 2082 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 87, 88, 89, 90, 91, 92, 93 ... 149  Następna strona
Katastrofa smoleńska 
Autor Treść postu
Specjalista
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 gru 2009, 22:16

 POSTY        317
Post Re: Katastrofa smoleńska
Wokół zeznań Bahra
Free Your Mind, 22 czerwca, 2011 - 21:09

Najistotniejsza chyba kwestia, jeśli chodzi o opowiadania polskiego ambasadora w Moskwie, to ta, że on, dostawszy się na pobojowisko od strony ul. Kutuzowa, otrzymuje telefonicznie z Polski informację o „katastrofie”, zanim sam zdąży kogokolwiek z gabinetu ciemniaków o niej poinformować. Jest to zdarzenie wprost niezwykłe, zważywszy na to, iż powinna być sytuacja... odwrotna, wszak Bahr miałby być jednym z pierwszych świadków na „miejscu zdarzenia” (wedle jego relacji w ciągu paru minut dojechali „za strażą” w okolice pobojowiska). Bahr na pytanie: „i w którym momencie zadzwonił pan do Warszawy?” odpowiada tak:

„...pierwsza chwila to jest taka, kiedy bardziej człowiek musi zapanować nad własnymi jakimiś odruchami czysto fizycznymi, dlatego że to są jakieś przerażające widoki, ale zaraz potem, dosłownie w kilka minut minęło, kiedy zadzwoniono do mnie z centrum rządowego i wiado... już była wiadomość przekazana i mogłem w tym samym momencie zaraportować p. min. Sikorskiemu, co się stało.”

http://www.youtube.com/watch?v=o3V9JiGQtFc 6'23''

W wywiadzie dla Torańskiej ten moment jest pokazany w nieco szerszej perspektywie:

„Nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Trzęsły się tak, że nie mogłem ustać. Starałem się nad nimi zapanować. Mój kierowca dzwonił (…) ściągał BOR-owców z cmentarza w Katyniu. Krzyczał do telefonu, żeby natychmiast przyjeżdżali, że są potrzebni. Nie tam jest wasze miejsce - wołał - tylko tutaj. Uspokoiłem nogi. Powinienem kogoś poinformować. Odruchowo zadzwoniłem do mojej rodziny. Odebrała siostra. Powiedziałem dwa zdania. Że wydarzyła się katastrofa i że to, co widzę, jest przerażające. Usłyszałem jej krzyk. Następny telefon wykonałem do pani Czartoryskiej, mojej sekretarki w ambasadzie.

- Nie do ministra Sikorskiego?

- Nie miałem przy sobie jego bezpośredniego telefonu, wziąłem nie tę komórkę. Po chwili odezwało się Centrum Operacyjne Rządu i połączyło mnie z ministrem Sikorskim.

- Była godzina 8.55.

- Minister już wiedział.

- Od siedmiu minut. Od dyrektora Jarosława Bratkiewicza z departamentu polityki wschodniej, a ten od swego naczelnika Dariusza Górczyńskiego, który zadzwonił do niego z płyty lotniska.

- Zameldowałem ministrowi, co widzę. Nie pamiętam, w jakich słowach. To była krótka rozmowa. Za miejscem, gdzie staliśmy, był wzgóreczek, rodzaj nasypu. Nie widzieliśmy, co za nim. Nie widziałem też żadnego kadłuba ani żadnych odwróconych do góry kół. Ze zdumieniem zobaczyłem je potem w telewizji.”

http://gwno.pl/1,75480,8941828,Star ... &startsz=x

Torańska tutaj wyręcza ambasadora w rozmowie, jeśli chodzi o rekonstrukcję szczegółów i tym samym ułatwia nie tylko sobie, ale i nam zadanie, ponieważ mimowolnie pokazuje fenomen „rozprzestrzeniania się” wieści o „wypadku”, zanim jeszcze COKOLWIEK zostało obejrzane i ustalone. Nikt chyba nie zaprzeczy, iż sytuacja jest więcej niż kuriozalna, że jeden ze świadków dobiegających na miejsce dostaje po chwili telefon z Polski, że zdarzyła się „katastrofa”. To tak jak z W. Baterem, który wie o „nieszczęściu”, zanim do tego nieszczęścia dojdzie.

Moment „katastrofy” przechodzi u Bahra niezauważony, jak wiemy:

„Samolotu (lądującego – przyp. F.Y.M.) samego nie widziałem, dlatego że miejsce, w którym my oczekiwaliśmy, było bardziej oddalone. Natomiast to, że coś się stało, zorientowałem się, że, po takim nagłym ruchu gospodarzy, po gestykulacji oraz po tym, że zaczęły jechać auta. Myśmy natychmiast wsiedli w auto swoje, po to, żeby jechać za strażą pożarną, no bo jeżeli widziałem, że jedzie straż pożarna przez środek lotniska, to zorientowałem się, że coś się dzieje i dlatego byliśmy na tym miejscu dosłownie w kilka minut po wydarzeniu.

(…) Najpierw trzeba było przebiec przez taką łąkę, która była mokra i się zapadaliśmy, biegnąc, no i zobaczyliśmy właśnie cały szereg tych elementów i wydobywający się dym, tak jak z takich ognisk, które czasami widzimy na polach gdzieś w jesieni, no i oczywiście wszystkie te części. To była tylnia część bardziej samolotu, która została zmniejszona do tej wielkości, którą (…) państwo wielokrotnie widzieliście tam w telewizji. W każdym razie pierwsze wrażenie jest takie, że coś, do czego przyzwyczajeni jesteśmy, że jest ogromne, zmniejszyło się, spłaszczyło się do jakichś nieprawdopodobnych rozmiarów.”

http://www.youtube.com/watch?v=o3V9JiGQtFc 4'21''

W drugiej części tego telewizyjnego wywiadu (0'43'' http://www.youtube.com/watch?v=hjDIdARnOXg) Bahr dodaje jeszcze, że: „Już jak staliśmy ja myślałem po prostu, że samolot przyleci później, bo rzeczywiście robiło to wrażenie bardzo takiej mocnej mgły, a to miejsce, do którego dobiegliśmy, oczywiście, tam też była mgła, ale jak wspomniałem, byłem bardzo blisko, w związku z czym to wszystko widziałem”

Natomiast w wywiadzie prasowym te chwile wyglądają następująco:

„Stałem więc na lotnisku Siewiernyj i jak zwykle przyglądałem się ludziom. Jestem socjologiem i interesują mnie ich zachowania. Minęła zaplanowana godzina przylotu. Zawsze trzeba się liczyć z jakimś opóźnieniem, ale ono się wydłużało. Zacząłem się denerwować. Każda minuta się liczy, bo zapisana jest w protokole. Mgły zrobiło się okropnie dużo. Była straszna. Staliśmy coraz bardziej zdezorientowani.

Nagle zauważyłem, że grupa rosyjska się rozchybotała. Jest takie powiedzenie "przysiąść z wrażenia". Oni przysiedli w skali masowej, jakby coś ciężkiego na nich spadło. Jednocześnie zobaczyłem wyskakujący od lewej strony samochód straży pożarnej. Wcześniej go nie widziałem, widocznie był schowany na zapleczu. Minął nas z dużą prędkością i gnał w poprzek lotniska. W ułamku sekundy skojarzyłem te dwa fakty i: Coś się stało! - krzyknąłem do swego kierowcy. Żaden pojazd nie będzie przecież jechał przez lotnisko, jeśli za chwilę ma na nim lądować samolot. Wskoczyliśmy do samochodu. I za nim!”

http://gwno.pl/1,75480,8941828,Star ... &startsz=x

Nie pojawia się więc żaden niepokojący dźwięk, żaden odgłos „wypadku”, żaden rumor, świst, hałas etc., a Bahr z kierowcą, widząc, że straż gna przez lotnisko, rusza za czerwonym wozem, wywnioskowawszy, iż „coś się stało”, bo Ruscy gnają.

„Przez mgłę widziałem przed sobą tył samochodu strażackiego, a po bokach pobojowisko w typowo sowieckim stylu - ruiny garaży, rozwalające się magazyny i wraki zardzewiałych samolotów. Samochód strażaków zatrzymał się, wycofał i zawrócił w prawo. Widocznie dostali od kogoś sygnał, że źle jadą. Po kilkuset metrach znowu stanęli. Wysiedliśmy. Znajdowaliśmy się poza lotniskiem. Obok był rów, przed nami łąka. Zobaczyłem wicegubernatora, stał za rowem. Krzyczał do nas, że to tutaj i że jest grząsko. Ale człowiek - jak pani wie - w takich momentach nie myśli o ostrożności. Naturalnym odruchem jest biec dalej, żeby komuś pomóc, kogoś ratować. Bo samolot przecież jak w filmach akcji wrył się prawdopodobnie w ziemię albo wbił w jakąś ścianę. I my uwięzionym w nim ludziom jesteśmy potrzebni. Zaczęliśmy biec. Pod butami czuło się miękki grunt, ale można się było po nim poruszać. Po 100, może 150 metrach zobaczyliśmy cztery sterty złomu. Parowały dymem. Dym unosił się nad polami i szedł w górę. Jak podczas zbierania ziemniaków. Na polu, jesienią.”

http://gwno.pl/1,75480,8941828,Star ... &startsz=x

Ciekawe jest to, że „wicegubernator” ruski już „stoi za rowem” - najwyraźniej wiedział lepiej od strażaków, gdzie „upadł samolot”. Bahr wspomina dalej:

„te fragmenty, które zobaczyłem, po półtora metra wysokości odbierały mi nadzieję, że komuś mogę pomóc. (…)”

No i pojawia się warta odnotowania reakcja kierowcy, który „zaczął kląć. Potwornie! Choć jest człowiekiem niezwykle opanowanym i zawsze niebywale przytomnym. Że to wszystko od początku nie miało sensu i tym musiało się skończyć”. Można więc tylko żałować, że G. Kwaśniewskiego nie posadzono za sterami tupolewa, wtedy bowiem na pewno wszystko miałoby sens i skończyłoby się lepiej.

Wróćmy jednak do Bahra, który w telewizyjnym wywiadzie dodaje, odpowiadając na pytanie, co myślał, przybywszy na pobojowisko:

„Pierwsze uczucie, które jest, jeżeli się wie, że coś niedobrego się stało, to wydaje mi się, to jest uruchomienie jakieś automatyczne chęci pomocy, ponieważ przyzwyczajeni jesteśmy do takich obrazów filmowych, kiedy gdzieś jest jakaś katastrofa samolotu i można sobie wyobrazić, że skrzydeł nie ma, ale prawda część kadłuba została i w związku z tym można podbiec i wyciągać stamtąd ludzi. Ja myślę, że pierwsze uczucie, które nami kierowało, to było to, że chcieliśmy pomóc. Natomiast w momencie, kiedy dobiegliśmy do tego miejsca (…) widać było, że nie ma co pomagać (…) Wtedy pan nie myśli o tym, dlaczego się stało, tylko jak gdyby jest... można powiedzieć, ekran mózgu wypełniony tym obrazem, który jest przed nami, który jest obrazem nieporównywalnym do wszystkiego tego, co sami widzieliśmy w życiu. W związku z czym bardziej się liczy ten obraz jako obraz i temu, że nie chcemy wprost wierzyć w to, co widzimy...” http://www.youtube.com/watch?v=o3V9JiGQtFc 8'24''

Bahr twierdzi, że jakieś pół godziny zajął mu pobyt na Siewiernym, a potem wrócili z kierowcą do Katynia. Wedle Ministerstwa Prawdy miałaby to być godzina 9.27 (http://www.tok.fm/TOKFM/1,88710,9404926 ... TA_PO.html), co wydaje się być informacją, jak to zwykle wśród ludzi tego ministerstwa, wziętą z sufitu – zresztą rok wcześniej nie ma tej wiadomości w relacji „minuta po minucie” (http://wiadomosci.gwno.pl/Wiadomosci/ ... olotu.html).

Ale rzućmy okiem na to, co podają w kwietniu 2011 r. ludzie z Czerskiej:

„9.27 Ambasador Bahr z lotniska w Smoleńsku jedzie na cmentarz w Katyniu. Wie, że jest tam kilkudziesięciu dziennikarzy, ok. 250 osób z Polonii, 300 weteranów, członków Rodzin Katyńskich, posłów, którzy przyjechali do Smoleńska pociągiem z Warszawy. I wie, że się niecierpliwią, bo delegacja prezydencka jest spóźniona. Longina Putka z konsulatu w Moskwie powiedziała niektórym członkom polonii, że doszło do katastrofy.

(…) 9.46. Jerzy Bahr dojeżdża do Katynia. Mówi Jackowi Sasinowi z Kancelarii Prezydenta, co się stało. - Wszystko wskazuje na to, że prezydent Lech Kaczyński, który miał przylecieć na sobotnie uroczystości w Katyniu nie żyje - Sasin przekazuje zgromadzonym informację o wypadku. Ambasador Bahr prosi go, by został w Rosji, ale ten nie chce się zgodzić. Planuje jak najszybciej wrócić do Warszawy. Uważa, że jest potrzebny w kraju jako najwyżej postawiony żyjący urzędnik z Kancelarii Prezydenta.”

http://www.tok.fm/TOKFM/1,88710,9404926 ... TA_PO.html

Jeśliby wziąć pod uwagę to, że Ruscy uruchomili maskirowkę już po 8.56, to Bahr, przy założeniu, że faktycznie pół godziny przebywał na Siewiernym, bo równie dobrze mogło być to nieco dłużej, dojechałby do Katynia o 10-tej. Jednakże w relacjach telewizyjnych w okolicach godziny 10-tej nie widać jeszcze Bahra na migawkach z cmentarza, a przecież kamery nie mają czego innego poza Katyniem do pokazywania (ewentualnie archiwalia z tupolewami lub zdjęciami ofiar), bo żadnych materiałów z Siewiernego żadna stacja jeszcze nie ma (albo ma, lecz trzyma do odpowiedniego momentu – to jeszcze kwestia do zbadania); pierwsze z nich pojawią się o godz. 10.18 i to będą zdjęcia R. Sępa (http://www.youtube.com/watch?v=uygzScvx ... re=related 10'17''), a potem S. Wiśniewskiego z jego księżycowej wędrówki.

Bahr pojawia się (na wizji) niedługo przed mszą na cmentarzu. O której się jednak ona zaczęła? Informacja o zakończeniu się mszy w Katyniu podana jest 10-go Kwietnia na stronie „Czerskiej Prawdy” o 12.41 (http://wiadomosci.gwno.pl/Wiadomosci/ ... enska.html): „Na cmentarzu wojskowym w Katyniu zakończyła się msza święta w intencji ofiar katastrofy prezydenckiego samolotu. Podano komunikat, że wszyscy obecni mają jak najszybciej udać się do autokarów, skąd pojadą do Smoleńska. Stamtąd odjadą pociągiem do Polski”. W tej relacji jest też mowa o wystąpieniu Sasina przed rozpoczęciem mszy, czyżby więc było ono w okolicach 11.30-11.40? Czy może ludzie z Czerskiej z rozpędu podali newsa w ruskim czasie?

Z kolei na stronie pewnego tygodnika na „N” o 12:05 podana jest informacja o mszy (http://www.Syfilisweek.pl/artykuly/sekcje/ ... tu,56480,1) w taki sposób: „Na cmentarzu wojskowym w Katyniu, krótko po godzinie 12.30 czasu lokalnego, rozpoczęła się msza święta w intencji ofiar katastrofy prezydenckiego samolotu”. Wynikałoby stąd, że msza zaczęła się o 10.30 pol. czasu, co po części potwierdzałoby to zdjęcie zamieszczone na stronie „Faktu” (http://www.fakt.pl/Msza-zalobna-w-Katyn ... 936,1.html) oraz ta relacja Adama S. Kaczmarka z Wielkopolskiego Urzędu Wojewódzkiego:

„Około godz. 11.20 (godz. 9.20 czasu polskiego) do zgromadzonych zaczęły przychodzić smsy z Polski, rozdzwoniły się też telefony.

- Pierwsze informacje były sprzeczne, przez co wszyscy byli kompletnie zdezorientowani – wspomina Kaczmarek. – Obok mnie stał jeden z posłów obecnych na uroczystości. Po chwili wszystkim zebranym dookoła czytał smsa, którego otrzymał z biura informacyjnego Sejmu. Wiadomość była jednoznaczna i nie pozostawiała złudzeń: rozbił się prezydencki samolot.”

To jest zapewne ta chwila koło godz. 9.45, gdy P. Prus łącząc się na wizji z TVP Info (wcześniej bowiem przekazuje wieści telefonicznie, ciekawe dlaczego), mówi, że słyszy za plecami podawaną przez głośniki wiadomość o katastrofie (http://www.youtube.com/watch?v=KMUYLwqe3Wk&NR=1 3'29''): „Tutaj 5 minut temu dosłownie w jednej chwili na tym cmentarzu zapanowała wielka cisza (czyli koło 9.40 – przyp. F.Y.M.). Tak jak wcześniej było słychać trochę gwaru, ludzie chodzili, zajmowali miejsca, w tej chwili ta informacja dotarła już chyba do wszystkich. Widzę ludzi rozmawiających przez telefony, widzę kobiety płaczące już w tej chwili... Wszyscy są trochę zdezorientowani (i tu Prus strzyże uszami – przyp. F.Y.M.) Właśnie w tej chwili słyszę, że ktoś głośno przez głośniki podaje właśnie te informacje, że prawdopodobnie ten samolot się rozbił, że jeszcze nie mamy potwierdzenia. Niektórzy ludzie składają ręce, jak do modlitwy i uważnie nasłuchują tutaj. Na razie jeszcze nikt nie wierzy w to, co się stało, jeżeli to jest prawda (...)”.

W tym zaś materiale z TVP Info z wcześniejszych minut (9.31) pojawia się inna ciekawostka http://www.youtube.com/watch?v=574FFS2X ... re=related. Proszę zwrócić uwagę, że prowadzący program, łącząc się po raz pierwszy – dosłownie parę minut po podaniu, że doszło do problemów z lądowaniem lub rozbicia samolotu w Smoleńsku z Parą Prezydencką na pokładzie – z reporterem, mówi (1'50''): „W SAMOLOCIE BYŁ TAKŻE NASZ REPORTER WOJCIECH CEGIELSKI (podkr. F.Y.M.). Połączyliśmy właśnie z nim w tej chwili. Wojtku, powiedz, co się dzieje w Smoleńsku?” i tenże Cegielski od razu mówi: „Dokładnie rzecz biorąc, małe sprostowanie, bo też będzie wiadomo, skąd jest to zamieszanie informacyjne: wszyscy dziennikarze, którzy towarzyszyli Lechowi Kaczyńskiemu, przylecieli do Smoleńska PÓŁ GODZINY WCZEŚNIEJ samolotem jak-40 i stąd też na pokładzie tego samolotu tu-154m nie było żadnego, żadnego dziennikarza, stąd jest teraz to ogromne zamieszanie, ponieważ myśmy w tej chwili, przed chwilą otrzymali taką informację, że był problem z samolotem prezydenckim. Problem polega na tym, że nie wiemy do końca, co się stało, dlatego że teren lotniska w Smoleńsku jest terenem zamkniętym. Próbujemy tam dotrzeć z Katynia, gdzie czekaliśmy już na Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Według jednych źródeł samolot rozbił się przy lądowaniu, według drugich zahaczył o drzewa. Z najnowszych informacji z polskich sił powietrznych wiemy, że nie zapalił się. (Kto się z dziennikarzy kontaktował z siłami powietrznymi? I kiedy? - przyp. F.Y.M.) Niestety, nie wiemy, czy coś komuś się stało, czy ten samolot zdołał bezpiecznie wylądować tyle tylko, że z awarią”.

I jeszcze relacja w/w Kaczmarka z Katynia:

„O godz. 12 (godz. 10 czasu polskiego) miała się rozpocząć uroczysta msza święta. Msza rozpoczęła się z półgodzinnym opóźnieniem. Przed jej rozpoczęciem przemówił Jacek Sasin, zastępca szefa Kancelarii Prezydenta.

- Szanowni Państwo! Przyjechaliśmy tutaj czcić ofiary zbrodni sowieckich w 70. rocznicę Zbrodni Katyńskiej. Miał być tutaj dzisiaj Prezydent RP. Niestety, pana prezydenta nie ma z nami. Doszło do katastrofy lotniczej. Trwa akcja ratunkowa, ale wszystko wskazuje, że ta katastrofa miała tragiczny przebieg i tragiczne skutki…”

W TVP Info o 10.24 już po prezentacji filmu Sępa/relacji Kraśki wraca podgląd na Katyń (http://www.youtube.com/watch?v=dfAvdGKp-k4 01'36'') i wygląda na to, że modlitwa różańcowa się skończyła, zaś mszy jeszcze nie ma, ale po chwili pokazana jest plansza z neo-ZSSR i podana relacja gubernatora z jakimś „symultanicznym tłumaczem” ledwie klecącym słowa – i pod jej koniec rozpoczyna się premierowa projekcja (godz. 10.27) księżycowego filmu S. Wiśniewskiego (03'45'' http://www.youtube.com/watch?v=dfAvdGKp-k4) ze spontanicznym komentarzem prowadzącego „to są najnowsze obrazki z miejsca katastrofy, szanowni państwo”. Ten film, jak doskonale pamiętamy, zawojuje wszystkie stacje telewizyjne świata, także polskie, ale przecież tuż przed jego emisją będą dziennikarze (czy to w relacjach telefonicznych, czy w korespondencji Kraśki) mówić otwarcie, że Ruscy uniemożliwiają jakiekolwiek zbliżanie się do „miejsca katastrofy”, że nie ma mowy o robieniu z bliska zdjęć (później, tj. o 10.31 J. Olechowski będzie nawet mówił o szczelnym ruskim kordonie „nie do przejścia” dla dziennikarzy http://www.youtube.com/watch?v=dfAvdGKp-k4 8'09''). Tu zaś nagle, jakby nigdy nic, centralna wędrówka między szczątkami polskiego montażysty i filmowanie wśród zapracowanych „strażaków”.

Warto przy tej okazji zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz – na zdjęciach Sępa, nakręconych koło 10-tej, „strażacy” biegają w te i we wte (jeden matoł nawet jakieś niby nosze niesie), ale przecież żadnej już AKCJI PRZECIWPOŻAROWEJ nie ma. Tymczasem na filmie moonwalkera błota straszliwe i polewanie na potęgę to tu, to tam. (Przypominam to w kontekście choćby opowieści Sasina, który będąc niby „godzinę po katastrofie” na Siewiernym widział jeszcze właśnie akcję przeciwpożarową: „Na miejscu tam, gdzie leżał rozbity wrak, byli, zauważyłem strażaków, którzy dogaszali ogień, ale to nie były jakieś duże pożary, to były raczej takie dymiące pobojowisko, a nie jakiś ogień otwarty” 0h26'27'' (materiału sejmowego); Sasin zresztą mówi też o rzędach karetek przy... polnej drodze: „Nie pamiętam teraz tak naprawdę, czy to był koniec pasa, czy pojechaliśmy jeszcze dalej, znaczy, czy wysiedliśmy na betonie, czy jeszcze jakby dalej udaliśmy się jakąś taką drogą, ale myślę, że jeszcze chyba zjechaliśmy dalej z tego pasa (?? - przyp. F.Y.M.), że była jeszcze jakaś taka droga polna, wyboista, którą jeszcze kawałek jechaliśmy, aż do takiego miejsca, gdzie stały karetki. Były ustawione. Bardzo dużo karetek pogotowia, ale co zwróciło moją uwagę, ci pracownicy służby zdrowia, którzy tam byli, właściwie oni byli przy karetkach” (0h24'47'') – tego zbiorowiska karetek i lekarzy przy polnej drodze też żadna kamera nie złapała, a Olechowski, który miał być na miejscu pół godziny „po wypadku”, w swej relacji o godz. 10.32 mówi: „co do akcji ratowniczej – tak jak mówiłem, ja nie widziałem tutaj żadnych pojazdów jeżdżących na sygnale, żadnych karetek pogotowia (…) gdyby pewnie była szansa na to, że ktokolwiek może przeżyć, ten wypadek, to te pojazdy by się tutaj pojawiły” http://www.youtube.com/watch?v=dfAvdGKp-k4 8'54'').

Telewizyjna emisja relacji moonwalkera i jej nieustanne powtarzanie sprawiają zarazem poprzez zapełnianie „czasu antenowego” (i utrwalanie fałszywego obrazu tragedii), że NIE widzimy w TVP Info tego, co się dzieje wtedy w Katyniu, czyli przybycia Sasina i przybycia Bahra oraz chwili rozpoczęcia mszy świętej (ten brakujący materiał kręcony amatorsko jest tu: http://www.youtube.com/watch?v=Ks516E4F ... r_embedded od 2'54''; niestety jest to zaledwie parę minut zapisu).

Biorąc to wszystko, co do tej pory sobie opowiedzieliśmy, pod uwagę, możemy wrócić na koniec do opowieści ambasadora:

„Dojechaliśmy do Katynia. Wysiadłem z samochodu i pierwszą osobą, która do mnie podeszła, był Antoni Macierewicz. Poprosił o numer telefonu. Nie pamiętam, czyj. Chyba kogoś z ambasady, bo był w mojej komórce, a w komórce miałem głównie ludzi z ambasady. Dałem. Podszedł minister Sasin z Kancelarii Prezydenta. Wcześniej go nie znałem. Starałem się okazać mu serdeczność. Nagle stracić szefa, z którym się było blisko, wydawało mi się strasznym ciężarem. (…) Z panem Sasinem zaczęliśmy iść w kierunku czekających ludzi. Zobaczyłem rzędy pustych krzeseł. Z kwiatami, flagami i przewieszonymi przez poręcze parasolami. Wtedy do mnie dotarło, że naprawdę wszyscy zginęli. I żadnego cudu nie będzie. Bo człowiek wierzy w cuda. Wierzy, że nagle dowie się o czymś dobrym, co sprawi, że straszliwe wydarzenia staną się mniej straszne.

Powiedziałem ze dwa zdania. I bardzo szybko oddałem głos Sasinowi. Uznałem, że to on powinien przemawiać. Że w tym momencie bliski współpracownik prezydenta jest ode mnie ważniejszy.”

Jeśliby Bahr jechał swym autem z Sasinem, to od wejścia na cmentarz szliby razem i nie witaliby się na tymże cmentarzu. Nie zmienia to jednak faktu, że Sasina nie widać na zdjęciach z Katynia na długo przed mszą. Czy Bahr kłamie, by utopić Sasina, czy też rzeczywiście nie widział prezydenckiego ministra przed przybyciem do Katynia? Gdzie w takim razie byłby Sasin przez ten czas, jeśli nie na Siewiernym? Czekał w Katyniu tylko gdzieś poza kamerami?

* *

O 9.20 (pol. czasu) miał Prezydent przybyć do Katynia. O 9.20 zaczynają się pojawiać w Katyniu sms-y z Polski, o 9.23 podawana jest oficjalnie pierwsza informacja o „katastrofie”. Tuż przed 10-tą jest już oficjalny komunikat ruskiego gubernatora Antufiewa, że „wsie pogibli” i dociera on także do Katynia. O 10-tej jest tam informacja podana przez jednego z księży przez mikrofon (7'22'' http://www.youtube.com/watch?v=CuwMWcp4 ... re=related): „Umiłowani, może przed tym, jak będzie odprawiana msza święta, to teraz pomodlimy się jeszcze na różańcu.”

Ale w TVP Info nie ma już od wielu minut żadnych zdjęć z Katynia. O 10.53 TVP Info 10-04-2010 zmienia się natomiast... w ruską telewizję, retransmitując ruską wersję biografii Prezydenta z jakimś „tłumaczem symultanicznym” na tle... zdjęć pobojowiska zrobionych przez Wiśniewskiego i Sępa http://www.youtube.com/watch?v=fozNHkuR ... ure=fvwrel (0'27''). Wygląda to jak jakaś makabryczna kpina.

O 10.55 zaś ta relacja się nagle urywa i podany zostaje następujący komunikat:

„To, co wydawało się nieprawdopodobne, stało się faktem. Słyszymy potwierdzenia z coraz większej liczby agencji, także Jacek Sasin z kancelarii Prezydenta potwierdza: Prezydent i jego Małżonka nie żyją, zginęli w katastrofie samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem. W samolocie były 132 osoby”.

Ten komunikat TVP Info jest niewątpliwie zlepkiem kilku różnych treści i na pewno nie jest to „parafraza” tego, co mówił Sasin, ale można z pojawienia się tego komunikatu wysnuć wniosek, że msza w Katyniu rozpoczęła się o 10.30, skoro przed nią było właśnie wystąpienie Sasina ogłaszające nie wprost („Prezydenta nie ma z nami” etc.) to, co potem zostało zinterpretowane bardzo jednoznacznie, a więc jako oficjalne potwierdzenie przez kancelarię, że Prezydent zginął. Nie muszę jednak chyba dodawać, że o 10.30 nikt wtedy (z polskiej strony) nie widział ciała zamordowanego Prezydenta na oczy. Ciała Prezydenta Polski nie widział ani Bahr, ani Sasin. Po co więc publicznie ogłaszano taki komunikat? Po co OFICJALNIE i AUTORYTATYWNIE potwierdzano, że polski Prezydent nie żyje?

http://www.youtube.com/watch?v=6dpnnnNoyT8 słynny wywiad z moonwalkerem pod drugą bramą lotniska, wyemitowany o godz. 10.47 w TVP Info

http://wiadomosci.gwno.pl/Wiadomosci/ ... olotu.html (tu obrazek z wylotem tupolewa o 7.53 i inne dezy zebrane w jednym miejscu)


23 cze 2011, 13:19
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Katastrofa smoleńska
Samoloty Tu-134 będą wycofane z eksploatacji

Samoloty typu Tu-134 mają zostać wycofane z eksploatacji - polecił prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew. Prezydent podjął decyzję po niedawnej katastrofie takiej maszyny. Tupolew o numerze 134 rozbił się w nocy z poniedziałku na wtorek w okolicach Pietrozawodska na północy Rosji. Samolot lądował na drodze obok lotniska, zsunął się do rowu i zapalił.

Na miejscu życie straciły 44 osoby, a kolejna - 9-letni chłopiec - zmarła w szpitalu. Wzburzony tą katastrofą prezydent Rosji polecił wycofanie tego typu maszyn z eksploatacji. Zdenerwowanie Dmitrija Miedwiediewa było tym większe, gdy okazało się, że Tupolew, który rozbił się pod Pietrozawodskiem, latał 31 lat, a właściwie częściej stał niż latał.

Badający przyczyny katastrofy eksperci MAK twierdzą, że winni są piloci. Ich zdaniem, we mgle i deszczu pomylili oni pas startowy z drogą. To w ciągu ostatnich miesięcy druga decyzja o wycofaniu z eksploatacji samolotów z fabryki Tupolewa.

Po serii wypadków, w tym katastrofy samolotu, w której zginął prezydent Polski Lech Kaczyński i 95 towarzyszących mu osób, rosyjskie służby nadzoru lotniczego nakazały modernizację samolotów Tu-154. Bez takiej modernizacji maszyny mają zostać przeznaczone na złom.

http://fakty.interia.pl/swiat/news/samo ... 58616,2943

Komentarz:
- No nie możliwe, jeszcze w kwietniu 2010r. TU-154 to był taki dobry samolot  :o  
------------------------------------------------------------------------------------------------------------

To już plaga? Kolejna katastrofa samolotu w Rosji!

Myśliwiec pokładowy MiG-29KUB w czwartek rozbił się w obwodzie astrachańskim, na południu Rosji - poinformowało Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej. Obaj piloci zginęli. Przyczyny katastrofy nie są znane.

MiG-29KUB roztrzaskał się o godz. 16.43 czasu moskiewskiego (14.43 czasu polskiego), 43 km od miasta Achtubińsk. Piloci nie zdążyli się katapultować. Na ziemi nikt nie ucierpiał - maszyna runęła na pole uprawne.

Samolot należał do korporacji MiG. Do wypadku doszło w czasie lotu doświadczalnego.

Rozbity MiG-29KUB był przeznaczony dla sił zbrojnych Indii. Miał stacjonować na lotniskowcu Admirał Floty Związku Radzieckiego S.G. Gorszkow, zakupionym przez ten kraj. Okręt ma być przekazany stronie indyjskiej w 2012 roku.

Z myślą o tym lotniskowcu Indie zamówiły 16 maszyn - 14 MiG-29K i 4 MiG-29KUB. MiG-29K, to wersja pokładowa myśliwca MiG-29. Natomiast MiG-29KUB jest szkolno-bojową wersją MiG-29K.

MiG-29K został zmodernizowany w stosunku do myśliwców bazujących na lądzie. Ma składane skrzydła i został wyposażony w system uzupełniania i przekazywania paliwa w locie.

Pierwszy seryjny MiG-29KUB został oblatany w marcu 2008 roku.

To nie pierwsza katastrofa myśliwca MiG w ostatnich miesiącach. W listopadzie 2010 roku w Permskim Kraju, na Uralu, rozbił się MiG-31. Piloci zdołali się katapultować. We wrześniu 2010 roku na Białorusi wypadkowi uległ MiG-29. Piloci ponieśli śmierć

http://wiadomosci.dziennik.pl/swiat/art ... ineli.html

Komentarz:
- Czarna seria  :o
- A mówili, że to MY nie umiemy latać i szkolić pilotów  ;)

Podsumowując powyższe - pisałem: Prawda ma to do siebie, że jak g...o zawsze na wierzch wypłynie :P
(Sory za słownictwo, ale powiedzenie nadzwyczaj obrazowe)


23 cze 2011, 19:31
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Katastrofa smoleńska
Rosja wycofuje z eksploatacji trzy typy niebezpiecznych samolotów

Ministerstwo Transportu Federacji Rosyjskiej zakazało eksploatowania na terytorium Rosji od 1 stycznia 2012 roku samolotów pasażerskich Tu-134, Jak-40 i An-24 niewyposażonych w system ostrzegania przed zbliżeniem z ziemią.

Ministerstwo Transportu zwróciło się też do Ministerstwa Przemysłu i Handlu oraz koncernu Tupolew o nieprzedłużanie resursów i okresów służby Tu-134, obsługujących regularne połączenia lotnicze.

O decyzjach tych, które stanowią reakcję na czwartkowe wystąpienie prezydenta Dmitrija Miedwiediewa, poinformował w piątek minister transportu Igor Lewitin.

Miedwiediew opowiedział się poprzedniego dnia za wycofaniem z eksploatacji w Rosji samolotów Tu-134. Jedna z takich maszyn rozbiła się w poniedziałek koło Pietrozawodska, w Karelii, na północy Rosji. Zginęło 45 osób, a 7 zostało rannych.

"Poleciłem Ministerstwu (Transportu), by przygotowało szybkie wycofanie Tu-134 z eksploatacji. Już czas to zrobić. W krótkiej perspektywie resort przeanalizuje możliwość zastąpienia tych maszyn na regularnych rejsach" - oświadczył Miedwiediew podczas spotkania z zespołem redakcyjnym agencji RIA-Nowosti.
(...)
Oddział lotniczy Rossija, przewożący prezydenta i inne ważne osoby w państwie, zastąpił już w swojej flocie Tu-134 samolotami Falcon-900. Wkrótce otrzyma do swojej dyspozycji dwa Airbusy 319. Tymi średniodystansowymi maszynami zastąpi Tu-214.

Największe rosyjskie linie lotnicze zrezygnowały z użytkowania przestarzałych poradzieckich samolotów, zastępując je nowoczesnymi boeingami i airbusami. Tu-134 były produkowane od 1963 roku. Łącznie wytworzono 852 takie maszyny. W Rosji zarejestrowanych jest jeszcze 179 samolotów Tu-134, z czego tylko 90 znajduje się w służbie.

W kwietniu Miedwiediew skrytykował jakość produkowanych w Rosji samolotów i stan rosyjskich lotnisk. Gospodarz Kremla zauważył też, że od 2000 roku liczba lotnisk cywilnych w Rosji zmniejszyła się o 40 proc.

"Jednak chodzi nie tylko o ilość, ale również o jakość. Infrastruktura wielu czynnych lotnisk nie odpowiada już wymogom organizacji lotów"
- oznajmił wówczas.

Większość lotnisk w północno-zachodniej Rosji i na Syberii nie jest przystosowana do obsługi nowoczesnych samolotów.

http://www.polskatimes.pl/stronaglowna/ ... ,id,t.html


24 cze 2011, 20:55
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Katastrofa smoleńska
Katastrofa śledcza?

Odsunięcie prokuratora nadzorującego smoleńskie śledztwo może okazać się kolejną katastrofą.
Najgorsze jednak, że mogą być osoby, które tej katastrofy oczekują.

Cel wydaje się być jasno określony. Odsunąć od akt śledztwa niewygodne osoby oraz odciąć opinię publiczną od informacji, a cała sprawa sama ucichnie. Pierwszym sukcesem tej układanki jest przejęcie monopolu na badanie przyczyn katastrofy przez min. Jerzego Millera.

Od czasu publikacji raportu MAK komisja zupełnie nie komunikuje się z opinią publiczną.
Minęły więc czasy, gdy wszystkie doniesienia można było skonfrontować z akredytowanym przy MAK płk. Edmundem Klichem. Choć jego postawa budzi kontrowersje, to jednak pokazał nam prawdziwy obraz polsko-rosyjskiej przyjaźni.

Teraz nawet doniesienie o tym, że podczas eksperymentu bliźniaczego tupolewa z bocznym nr. 102 udało się w autopilocie poderwać samolot na lotnisku bez systemu ILS, pozostało bez jakiegokolwiek komentarza.
A przecież jeżeli ten fakt jest prawdziwy, to wszystkie kluczowe wnioski raportu MAK są śmiechu warte.


Jedynym błędem polskich pilotów okazałby się fakt, że w ogóle wsiedli do tego samolotu.

Jeżeli odejście w autopilocie jest możliwe, to pozostają nam tylko dwie możliwości: awaria samolotu albo... zamach.
Zagadek w tym śledztwie jest bardzo wiele.
W pośredni sposób potwierdza to sama komisja Millera, która z miesiąca na miesiąc przesuwa termin publikacji swojego raportu.
– Stanowisko sformułowane przez komisję techniczną kierowaną przez płk. Mirosława Grochowskiego jest niewygodne dla premiera Donalda Tuska i jego ludzi – uważa Antoni Macierewicz, szef parlamentarnego zespołu ds. zbadania przyczyn katastrofy. Dlatego rząd broni się, jak może, by publikacje odciągnąć w czasie. Ostatnio pojawiły się nawet doniesienia, że raport będzie gotowy po wyborach.

Prowokacja w prokuraturze?

Kolejnym niepokojącym zjawiskiem jest zawieszenie prok. Marka Pasionka, jednego z dwóch nadzorujących śledztwo smoleńskie. Głównymi zarzutami pod jego adresem miały być rozmowy z Amerykanami, podczas których stara się on uzyskać dodatkowe dowody w sprawie katastrofy. Oprócz tego miał on kontaktować się z dziennikarzami.
– To był człowiek, który rzeczywiście dążył do prawdy. Wszystko wskazuje na to, że nasi przyjaciele są w Moskwie, a nieprzyjaciele – w Waszyngtonie – stwierdził Jarosław Kaczyński.

Pasionkowi odebrano akta i opieczętowano jego gabinet. Wszczęto też postępowanie dyscyplinarne, które może prowadzić do uchylenia immunitetu. Jednak kluczem do zrozumienia tego zamieszania może być postać naczelnego prokuratora wojskowego gen. Krzysztofa Parulskiego. Prezes PiS przypomniał, że jego brat, śp. Lech Kaczyński, blokował jego nominację na generała. Wskazuje też, że mundurowa kariera Parulskiego rozpoczęła się w ciemnych czasach stanu wojennego.
– Wówczas jednoznacznie stanął przeciwko narodowi i popierał obcą władzę – tłumaczy Kaczyński.

Osoby, które z bliska przyglądają się pracy w prokuraturze wojskowej, nie mają wątpliwości, że Parulski od dawna zwalczał Pasionka, który był prokuratorem cywilnym nadzorującym smoleńskie śledztwo. Pojawiały się też spory o wizję prowadzonego śledztwa.
– Bardzo wysoko cenię kwalifikacje prok. Pasionka oraz wyjątkowe zaangażowanie w śledztwo. W mojej ocenie wszelkie stawiane mu zarzuty są bezpodstawne. To prowokacja. Działał w ramach swoich uprawnień i obowiązków. To, co się stało, to wynik antagonizmu prokuratora Krzysztofa Parulskiego wobec niego – podkreśla mec. Rafał Rogalski, pełnomocnik kilku rodzin ofiar katastrofy.

Przykładów wcześniejszej niechęci Parulskiego do Pasionka jest wiele. – Wystarczy przypomnieć sytuację, gdy w czerwcu 2010 r. pojechali do Moskwy. Nie dopełniono wówczas formalności z akredytacją prok. Pasionka. Nie miał więc dostępu do akt śledztwa – tłumaczy mec. Rogalski. – W mojej ocenie to zaniedbanie było intencjonalne, bo podobne sytuacje zdarzały się wielokrotnie. Pasionek mówił, że nie czuje się bezpiecznie w prokuraturze wojskowej. Dawał do zrozumienia, że możliwe są prowokacje, by go dyskredytować.

Pełnomocnik rodzin ofiar nie wyobraża sobie dalszego śledztwa bez przywrócenia prok. Pasionka. Z jednej strony jest on niezależnym i wybitnym prawnikiem, a z drugiej – byłoby to bardzo niebezpieczne dla dalszego przebiegu śledztwa. Poznanie samych akt sprawy przez nowego prokuratora to ok. 6 miesięcy pracy. A bez tej wiedzy trudno będzie mówić o jakimkolwiek nadzorowaniu. Pozostaje więc nadzieja, że prokurator generalny Andrzej Seremet przywróci do funkcji Marka Pasionka.

*# Nie lubie PiS-u ale PO ma coś jednak za uszami. To zwlekanie z raportem oraz oczywiste wrobienie prokuratora zaczyna być podejrzane. Nawet przy tak dobrym PR ze strony PO trudno się oprzeć, że z tą katastrofą jest coś nie tak.

# 2011-06-24 10:39 ~WIĘKSZOŚĆ POLAKÓW
APEL DO RZĄDZĄCYCH WYRAŻAMY SWÓJ SPRZECIW !!! Jak mozna karać prok.Marka Pasionka za szczególne zaangażowanie się w pracę, podczas której starał się uzyskać dodatkowe dowody w sprawie katastrofy ? ZA TAKĄ POSTAWĘ ... »

*   2011-06-26 09:01   ~Czechola
     Wybory coraz bliżej. Efekt pracy prok. Pasionka w sprawie katastrofy Smoleńskiej mógłby być gwoździem do trumny dla ekipy Tuska i to przed wyborami. I z pewnością byłby taki! Nie proszę Państwa Tusk nie może pozwolić ... »
 
*   2011-06-26 08:58      ~obserwator
Gdyby to się stało z Putinem na terytorium Polski .... już dawno nie było by Polski. To wszystko było do przewidzenia .. Krętacze albo bronią swoich tyłków albo Putina . Nie było winy ... »

   *      2011-06-26 08:58      ~Jack
  Sprawa jest dość oczywista, jeżeli weźmie się pod uwagę wszystkie aspekty tej sprawy. Pomijanie oczywistych faktów, dezinformacja w mediach (a właściwie jednostronne przedstawianie jedynie słusznej ... »
 
 *       2011-06-26 08:55      ~bob
Czas bolszewików,  się kończy,dla tego zaczynają opluwać i kąsać,teraz widać jak na dłoni, kto obawia się Pisu i jakie grupy zawodowe,najgorsze w tym wszystkim to to,że druga i trzecia władza są ubabrani w nie czyste ... »


http://media.wp.pl/kat,1022941,wid,1353 ... omosc.html

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


Ostatnio edytowano 26 cze 2011, 09:08 przez kominiarz, łącznie edytowano 2 razy



26 cze 2011, 09:06
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Katastrofa smoleńska
1/ Edmund Klich: Ten raport nie zakończy sporów!

Jeśli raporcie komisji Jerzego Millera będzie opisane, że nie było sprawdzenia lotniska "Smoleńsk Północny", że przed lądowaniem tupolewa nie było na lotnisku żadnej grupy BOR, to przecież ktoś konkretny za to odpowiada. Tak samo jak za niewyciągnięcie skutecznych wniosków z wcześniejszych katastrof. Szef MON Bogdan Klich nie powinien był mówić po wypadku Bryzy w 2009 r., że "piloci nie mieli żołnierskiego szczęścia". Bo w lotnictwie nie wolno bazować na szczęściu - mówi w wywiadzie dla Faktu płk Edmund Klich, szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, były akredytowany przy MAK.

Czego się pan spodziewa po raporcie komisji Jerzego Millera? Co powinno się w tym raporcie znaleźć
?

– Spodziewam się, że będzie to w porównaniu z ustaleniami MAK raport rozszerzony o działania kontrolerów rosyjskich. Powinna znaleźć się w nim odpowiedź jakim dysponowali sprzętem i dlaczego, przy tak fatalnych warunkach pogodowych,, nie zamknęli lotniska i nie skierowali tupolewa z prezydentem na inne lotnisko. Trzeba ocenić ich postępowanie i ewentualny wpływ na przyczyny katastrofy. Poza tym raport zapewne będzie zawierał analizę spraw organizacyjnych związanych z wizytą w Smoleńsku i przygotowaniem lotu. Kolejna rzecz  to szkolenie pilotów w 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego, obsługującym przeloty najważniejszych osób w państwie. A nawet szerzej – szkolenie personelu latającego w całych siłach powietrznych. Należy też ustalić jak wykonano zalecenia po katastrofie CASY w 2008 r. I dlaczego te zalecenia okazały się nieskuteczne.

Spodziewa się pan wniosków o pociągnięcie do odpowiedzialności szefa MON Bogdana Klicha, szefa BOR Mariana Janickiego i szefa KPRM Tomasza Arabskiego?
– Nie spodziewam się tego ponieważ byłoby to naruszeniem zasad pisania raportu, który zgodnie z załącznikiem 13. do  Konwencji Chicagowskiej i naszym prawem lotniczym jest sporządzany jedynie w celu ustalenia przyczyn i okoliczności katastrofy. A także dla  określenia zaleceń profilaktycznych, aby do takich wypadków nie dochodziło w przyszłości. Natomiast poprzez problemy, które będą pokazanie w raporcie będzie można wyciągnąć również wnioski personalne.
(...)
Czy w raporcie znajdą się wyniki eksperymentalnych lotów wykonanych na bliźniaczym tupolewie?
– Na pewno będzie pokazana sprawa użycia przycisku „odejście” w ostatniej fazie lotu. Ale to tylko szczegół, bo najważniejsze problemy, jeśli chodzi o pilotowanie,  były związane z naruszeniem obowiązujących procedur, zejściem samolotu poniżej dopuszczalnego minimum i wykorzystaniem wysokościomierza radiowego zamiast barycznego.

Według nieoficjalnych informacji, do których dotarł Fakt, podczas eksperymentu przycisk „uchod” w tupolewie nie zadziałał …
– Oczywiście nie zadziałał. Nie miał prawa zadziałać na smoleńskim lotnisku, na którym nie było nowoczesnego systemu naprowadzania ILS. Od początku byłem o tym przekonany. I taka prawda okaże się w raporcie ministra Millera. Ale – jak już zaznaczyłem – przyczyn katastrofy było o wiele więcej. Komisja, w której przez ponad rok pracowało 34 ludzi, z pewnością wypracowała więcej wniosków.

Jakie będą najbardziej wstrząsające?
Myślę, że te dotyczące poziomu wyszkolenia pilotów, nadzoru nad 36. Pułkiem oraz organizacji lotu. Nie wolno było podejmować tak wielkiego ryzyka przy lotach z prezydentem czy premierem. Bo przecież nie chodzi tylko o  katastrofę z 10 kwietnia. Przy takim samym bałaganie organizacyjnym leciał wcześniej do Smoleńska premier Donald Tusk.  Gdyby wtedy nie było dobrej pogody, również mogło dojść do katastrofy.

Więc może ten raport powinien jednak wskazać ludzi, którzy za to odpowiadają?
– Od tego jest prokuratura. I myślę, że to zrobi. A jeśli chodzi o sam raport, to wszyscy, którzy uważnie go przeczytają, łącznie z decydentami, będą mogli również wyciągnąć wnioski personalne.  Jeśli będzie w nim opisane, że nie było sprawdzenia lotniska „Smoleńsk Północny”, że przed lądowaniem tupolewa nie było na lotnisku żadnej grupy BOR, to przecież ktoś konkretny za to odpowiada.  Tak samo jak za niewyciągnięcie skutecznych wniosków z wcześniejszych katastrof. Szef MON Bogdan Klich nie powinien był mówić po wypadku Bryzy w 2009 r., że „piloci nie mieli żołnierskiego szczęścia”. Bo w lotnictwie nie wolno bazować na szczęściu.


http://www.fakt.pl/Edmund-Klich-Ten-rap ... 700,1.html
-------------------------------------------------------------------------------------------------------

2/ Wielki wyścig na raporty ze Smoleńska!

Raport komisji ministra Jerzego Millera (59 l.) badającej przyczyny katastrofy TU-154 pod Smoleńskiem trafił w poniedziałek późnym popołudniem na biurko premiera Donalda Tuska (54 l.)

W tej chwili tłumacze pracują nad opracowaniem wersji angielskiej i rosyjskiej 300-stronicowego raportu. Dopiero potem dokument ma zostać zaprezentowany opinii publicznej. – Premier otrzymał raport komisji ministra Millera. Do końca tego tygodnia będzie się z nim zapoznawać – poinformował Paweł Graś (47 l.) rzecznik prasowy rządu.

Posłowie PiS zapowiedzieli natomiast, że jeszcze w tym tygodniu opublikują fragmenty własnego raportu: tak zwanej białej księgi.  – Prezes PiS i Antoni Macierewicz (63 l.) omawiają teraz, które fragmenty księgi przedstawić. Te najmocniejsze, czy jednak zacząć łagodniej – zdradza nam osoba zasiadająca w parlamentarnym zespole zajmującym się katastrofą Tu–154 M. Jak mówią nam posłowie z tego zespołu, są zgodni, że odpowiedzialność polityczną ponoszą minister obrony Bogdan Klich, szef BOR gen. Marian Janicki, szef KPRM Tomasz Arabski oraz sam premier Tusk. – Powinni ponieść za to konsekwencje – twierdzi nasz rozmówca. Za co? Za rozdzielenie wizyt premiera z 7 kwietnia i prezydenta z 10 kwietnia oraz nieprzygotowanie tej drugiej wizyty.

Zarzuty zespołu Macierewicza jeszcze przed ich przedstawieniem odpiera „michnikowy szmatławiec”. Powołując się na raport Biura Ochrony Rządu, podała wczoraj, że wizyta Lecha Kaczyńskiego (†61 l.) w Katyniu w 2007 r. była przygotowana nawet gorzej niż ta z 10 kwietnia 2010. Dziennikarze pominęli jednak jeden ważki fakt: w 2010 roku lotnisko Siewiernyj było od roku zamknięte. Mimo to sprawdzono je tak samo pobieżnie, jak trzy lata wcześniej.

Po co PiS chce publikować fragmenty swojej „białej księgi”? – Chcemy w ten sposób przymusić organy państwa do wykonania pewnych czynności – mówi „Rzeczpospolitej” wiceszef zespołu Macierewicza, senator PiS Stanisław Piotrowski. Chodzi oczywiście o  raport komisji szefa MSWiA Jerzego Millera (59 l.). – Jak tylko będę miał raport na stole, oczywiście poinformuję o tym polską opinię publiczną, nie będę zwlekał nawet godziny – zapewniał wczoraj Tusk. A księgi Macierewicza czytać nie zamierza, bo „ma ważniejsze sprawy niż lektura partyjnych, propagandowych materiałów”.

Raport jest już na biurku premiera. Pytanie kiedy dostaną go Polacy pozostaje otwarte.


http://www.fakt.pl/Wielki-wyscig-na-rap ... 582,1.html[/size]


28 cze 2011, 22:53
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Re: Katastrofa smoleńska
Nie, bo nie  :excl:

Nie będą mieć pomnika w Warszawie Aram Rybicki i Sebastian Karpiniuk z Platformy, Jerzy Szmajdziński z SLD. Ani generałowie, ani prezydent Ryszard Kaczorowski. Ani wszystkie ofiary katastrofy smoleńskiej
Nie chcą tego pomnika mieszkańcy Warszawy. Aż 71 proc. mówi nie. Cóż, vox populi …

Wiemy, że nie chcą, bo warszawski magistrat zamówił sondaż. I większość ludzi tak odpowiedziało na pytanie – przyznajmy dość specyficznie sformułowane: „Czy pani/pana zdaniem oprócz pomnika, który stanął na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie, powinien stanąć w centrum stolicy drugi pomnik upamiętniający ofiary katastrofy pod Smoleńskiem?”.
Wiadomo, po co dwa pomniki? Już ten jeden, na wojskowych Powązkach, to nadmiar łaski. Bo stawiając pomnik ofiarom tragedii trzeba byłoby wymienić Lecha Kaczyńskiego.

Pewnie nawet gdyby pytanie było inaczej sformułowane – bez sugestii, że to już drugi – to i tak większość warszawiaków odpowiedziałaby, że nie chce. Bo głosuje na PO. Wprawdzie kilka lat temu głosowali na PiS (wybory samorządowe 2002 i europejskie 2004), ale to było dawno i nieprawda.

Tak więc mamy w stolicy pomnik Szczęśliwego Psa, Ławki Szkolnej (odsłaniany niedawno przez panią prezydent Hannę Gronkiewicz-Waltz i premiera Tuska), pomnik Studenta i Praskiej Kapeli Podwórkowej. Stanęły bez robionych uprzednio sondaży.
Mają pomniki ofiary katastrof lotniczych w 1980 i 1987 roku. Także Polacy, którzy zginęli w World Trade Center.
Są też w stolicy dublety. Dwa pomniki ma prezydent Starzyński, a Józef Piłsudski przynajmniej ze trzy. Te też, jak wszystkie chyba stołeczne monumenty, stanęły bez sondaży.

Pomnika ofiar 10 kwietnia jednak nie może być i już.
Bo dzieli – to główny argument przeciwników.

Wprawdzie była to – jak ujął to Donald Tusk – największa polska tragedia po 1945 r., ale widać te słowa słabo trafiły do jego 500 tys. warszawskich wyborców. I trzeba też dodać, że w Polsce i zagranicą odsłonięto już co najmniej 200 tablic, kamieni pamiątkowych i pomników ku czci ofiar katastrofy.
Odsłaniane są kolejne.
Są odsłaniane i nie dzielą.

Dzieli tylko ten jeden, który powinien stanąć w Warszawie.

http://blog.rp.pl/gursztyn/2011/06/28/nie-bo-nie/

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


29 cze 2011, 05:58
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Katastrofa smoleńska
Joanna Racewicz z synkiem przed Pałacem

Każdego dnia od czasu katastrofy smoleńskiej pod Pałacem Prezydenckim można spotkać rodziny ofiar i zwykłych ludzi. Oddają tam hołd tragicznie zmarłym, a emocje wciąż są ogromne

A co dopiero, kiedy mały chłopiec przychodzi z mamą, by wspomnieć swojego nieżyjącego tatę. W niedzielę Joanna Racewicz (38 l.) po raz pierwszy przyprowadziła w to miejsce małego Igora (3 l.).

Katastrofa prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem była tragedią całego narodu. Przede wszystkim jednak ucierpiały rodziny 96 zmarłych pasażerów Tu-154. 10 kwietnia ubiegłego roku najbliższą osobę straciła między innymi znana prezenterka telewizyjna. Samolotem leciał jej mąż, oficer BOR Paweł Janeczek (†37 l.).

Po tym wydarzeniu pani Joanna na długo zupełnie wycofała się z życia publicznego. Musiała sama uporać się z nową rzeczywistością i pomóc synkowi poradzić sobie z utratą taty. Dopiero niedawno wróciła do pracy w „Panoramie”. – Oprócz tego, że Paweł wciąż nie wraca, wszystko jest w porządku. Igor jest zdrowy, ja też. Poza tym, że nasz skarb wciąż woła: „Tata, tata!”, reszta jest bez zarzutu – mówiła Racewicz w wywiadzie w sierpniu ubiegłego roku.

Teraz prezenterka zdecydowała się na kolejny krok – pokazała Igorkowi miejsce, w którym po katastrofie dziesiątki tysięcy Polaków codziennie modliły się między innymi za jego tatę. Spacerując warszawskim Krakowskim Przedmieściem, rozmawiała z chłopcem i odpowiadała na jego trudne pytania. Oni nigdy nie zapomną ukochanego męża i taty...


Waszym zdaniem
Czy w Warszawie powinien stanąć pomnik Ofiar katastrofy smoleńskiej?
TAK - 54%
NIE - 46%


http://www.fakt.pl/Joanna-Racewicz-z-sy ... l#miniPoll
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Oto tezy z raportu Millera! Winni Smoleńska są...

Samolot z prezydencką delegacją na pokładzie w ogóle nie powinien startować do Smoleńska, bo wizyta była tak źle przygotowana. A Rosjanie powinni lotnisko Siewiernyj zamknąć. Fakt dotarł do głównych tez raportu komisji Jerzego Millera, która badała przyczyny katastrofy z 10 kwietnia

Szef MSWiA już dawno zapowiadał, że raport jego komisji będzie dla polskiej strony bolesny. Istotnie, jak ustaliliśmy, tak właśnie jest. Po 14 miesiącach pracy, 36-osobowa komisja na 300 stronach dokumentu przedstawiła premierowi wyniki swojej pracy. – To nie jest jedna przyczyna i jeden wskazany winny – mówi nam osoba znająca kulisy prac nad raportem. Dodaje, że wyszczególniony jest "cały długi łańcuszek przyczyn bezpośrednich oraz pośrednich, ale mających wpływ na tragiczny finał lotu".

Zaniedbania były po obu stronach: rosyjskiej i polskiej. Według raportu, załoga prezydenckiej maszyny absolutnie nie powinna podejmować prób lądowania i schodzenia poniżej tzw. minimum, a w ostatnich chwilach lotu nie powinni przechodzić na automatycznego pilota. Ale tutaj zawiedli też Rosjanie – powinni zakazać naszej załodze lądowania. Zdaniem komisji Millera, tak skandalicznie wyposażone lotnisko w ogóle nie miało prawa przyjmować samolotów.

W dodatku obsługa wieży kontroli lotów popełniała błąd za błędem m.in. gubiąc polską maszynę z radarów i oddając decyzję o lądowaniu osobom nieuprawnionym.

Komisja uznała jednak, że wśród przyczyn katastrofy należy wskazać także masę błędów popełnionych przy organizacji wizyty 10 kwietnia. Nie zostały przygotowane lotniska zapasowe, przed samym wylotem trwało zamieszanie z ustaleniem właściwej prognozy pogody dla Siewiernego.

Lot do Smoleńska powinien zostać zakazany przez służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo prezydenta już wtedy, gdy nasze tzw. grupy rekonesansowe nie zostały wpuszczone na lotnisko uniemożliwiając tym samym sprawdzenie, w jakim stanie ono jest. Wiedzieliby wówczas, że rosyjskie prognozy pogody dla Siewiernego przygotowuje się "na oko", a do obsługi wieży ściągane są osoby przypadkowe. Raport Millera nie zostawia suchej nitki nie tylko na dowództwie 36. Pułku Specjalnym Lotnictwa Transportowego, ale i resorcie obrony, kancelarii premiera oraz prezydenta, a także Biurze Ochrony Rządu.

Dlaczego przygotowanie raportu trwało tak długo i termin jego publikacji był przekładany? – Nie było żadnej gry terminem – zapewnia Wiesław Jedynak, członek komisji Millera. Przypomina, że sama komisja nigdy nie podawała konkretnego terminu ukończenia prac.

Czy po publikacji raportu polecą głowy? Według naszych informatorów, w raporcie nie został imiennie wskazany żaden odpowiedzialny. To do premiera mają należeć dyskusje dotyczące ewentualnych konsekwencji politycznych, w postaci np. dymisji.

Czy raport poznamy w całości, czy tez pewne jego fragmenty zostaną utajnione, tego na razie nie wiadomo.Rzecznik rządu Paweł Graś zapewnia, że premier "nie zmieni ani przecinka" w tekście, który otrzymał w poniedziałek wieczorem. Raport komisji Millera, wbrew temu co mówił we wtorek marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna, nie kończy na pewno wyjaśniania przyczyn tragedii z 10 kwietnia. Śledztwa w tej sprawie prowadzą przecież prokuratura wojskowa oraz prokuratura cywilna, która ma za zadanie wyjaśnić, kto i w jakim zakresie z instytucji przygotowujących wizytę jest winny zaniedbań i kto w tej sprawie powinien stanąć przed sądem. Koniec śledztwa zapowiada na przełom sierpnia i września

1. Dowódca załogi tupolewa nie miał prawa schodzić poniżej 100 m. Powinien wcześniej wyprowadzić do góry maszynę
WINNi: ZAŁOGA
2. Piloci zamiast z wysokościomierza barycznego korzystali z radiowego i dlatego zaskoczył ich kilkudziesięciometrowy jar tuż przed lotniskiem
WINNi: ZAŁOGA
3. Załoga leciała na autopilocie, a system awaryjnego odejścia poprzez samo naciśnięcie przycisku działa tylko przy lotniskach wyposażonych w nowoczesny system ILS
WINNI: ZAŁOGA
4. Piloci latający z VIP-ami nie trenowali na symulatorach lotu w Moskwie. Niektóre szkolenia odbywały się tylko na papierze
WINNI: Ministerstwo obrony i dowództwo 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego
5. Tu-154 M z prezydentem wyleciał z Warszawy, nie mając aktualnych danych o lotnisku i stanie jego urządzeń
WINNI: Ministerstwo obrony i dowództwo 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego, Biuro Ochrony Rządu
6. Nie zostały przygotowane lotniska zapasowe na wypadek nieprzewidzianych zdarzeń
WINNI: Ministerstwo obrony i dowództwo 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego, Biuro Ochrony Rządu, kancelarie premiera i prezydenta
7. Załoga nie miała dokładnej prognozy pogody w Smoleńsku
WINNI: Ministerstwo obrony i dowództwo 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego
8. Lotnisko, ze względu na fatalną pogodę, powinno zostać zamknięte
WINNI: rosyjscy kontrolerzy lotu
9. Załoga smoleńskiej wieży kontroli lotów nie działała samodzielnie, konsultowała decyzje z kimś z Moskwy
WINNI: rosyjscy kontrolerzy lotu i ich przełożeni
10. Sprzęt w wieży kontroli lotów był przestarzały, nie działała część lamp oświetlających pas startowy i szwankowały radiolatarnie, które naprowadzają samolot na pas sygnałem radiowym
WINNI: rosyjscy kontrolerzy lotu i Biuro Ochrony Rządu

http://www.fakt.pl/Oto-tezy-z-raportu-M ... 687,1.html


29 cze 2011, 23:11
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Katastrofa smoleńska
Dymisje po raporcie Millera?

Publikacja będzie dobrym momentem do przeprowadzenia zmian personalnych – mówi informator "Rz"

Nie będzie tu żadnych sensacji i niespodzianek, wszystkie przyczyny katastrofy wskazane w raporcie komisji były już wymieniane wcześniej w mediach – mówi "Rz" osoba z Kancelarii Premiera znająca treść sporządzonego przez polskich ekspertów dokumentu opisującego okoliczności tragedii z 10 kwietnia 2010 r.
(...)
Błędy załogi i wieży

Jak ujawniła "michnikowy szmatławiec", raport komisji kierowanej przez szefa MSWiA Jerzego Millera składa się z czterech części. W pierwszej opisana jest historia lotu, obrażenia pasażerów, są informacje o załodze i dane meteorologiczne z 10 kwietnia 2010 r., które otrzymała załoga tupolewa. Części druga i trzecia zawierają szczegółową analizę kilkunastu błędów mających wpływ na katastrofę. Ostatnia część to zalecenia na przyszłość.
(...)
http://www.rp.pl/artykul/680926-Raport- ... wielu.html
-----------------------------------------------------------------------------------------------------
Warzecha: Długo nie poznamy prawdy o katastrofie!

Wątpię, aby raport Millera okazał się w jakiś sposób przełomowy - pisze publicysta Faktu, Łukasz Warzecha.

Nie będzie w nim oczywiście mowy o odpowiedzialności politycznej za katastrofę, a w kwestii winy bezpośredniej będzie zapewne zamiennik jakiegoś „wyważonego” rozłożenia jej pomiędzy Polaków a Rosjan. Pytanie brzmi, czy takie „wyważanie” ma coś wspólnego z prawdą.

A jaka ona jest, wiedzieć nie będziemy jeszcze długo, choćby dlatego, że jeden z najważniejszych dowodów – wrak tupolewa – nie został przez Polaków zbadany, gdy miało to jeszcze sens, a ponadto do dziś pozostaje pod brezentem w Rosji. I to jest najlepsze podsumowanie jakości polskiego śledztwa oraz dochodzenia komisji Millera.

http://www.fakt.pl/Warzecha-Dlugo-nie-p ... 699,1.html
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Ziemkiewicz: Co Rosjanie chcą ukryć?

Podstawowe pytanie brzmi: co Rosjanie chcą ukryć?

Bo że przysypują prawdę grubą warstwą kłamstw, widać jak na dłoni
- ocenia w Fakcie Rafał A. Ziemkiewicz, publicysta "Rzeczpospolitej"

Podobnie czynili w wypadku katastrofy okrętu podwodnego „Kursk”.
Cały świat wie, że na „Kursku” wybuchła torpeda, że część załogi konała we wraku jeszcze przez tydzień, podczas gdy władze rosyjskie zapewniały, że wszystko jest pod kontrolą i żadnej pomocy nie potrzebują – można o tym na całym świecie przeczytać w książkach, obejrzeć filmy na popularnej kablówce.
Tylko Kreml upiera się przy groteskowej tezie, że chlubę rosyjskiej floty zatopiła „nieznana łódź podwodna zachodniej konstrukcji”.

Cokolwiek Rosjanie chcą ukryć, zwykły bałagan czy winę umyślną, polskie władze nie powinny im tego ułatwiać.
A robią wszystko, by ten „drobiazg”, jakim była śmierć prezydenta i innych znienawidzonych „pisowców” nie popsuł stosunków rządu III RP z Moskwą. Tym samym stosunki te nabrały charakteru wasalnego, a Polska stała się krajem, z którym nikt nie musi się liczyć.

http://www.fakt.pl/Ziemkiewicz-Co-Rosja ... 696,1.html


29 cze 2011, 23:43
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Katastrofa smoleńska
Generał Czempiński: Zachowanie premiera Tuska jest dziwne

"Zachowanie premiera Tuska jest dziwne, bo czeka nie wiadomo na co. W sprawie afery hazardowej, której nie było, pozwalniał wielu ludzi" - tak surowo ocenia szefa rządu polski
generał.

"Generał Błasik raportował ministrowi Bogdanowi Klichowi o tym, jakie zostały wykonane zalecenia po dwóch poprzednich katastrofach, jakie wydarzyły się w lotnictwie. Mówił, że zalecenia zostały wykonane, a wiemy że nie zostały. Ja miałem okazję wielokrotnie mówić, że wydawanie rozkazów to jest jedno, ale czy ktoś kontroluje ich wykonanie. A minister ma narzędzia, aby sprawdzić, w jakim zakresie jego polecenia i zalecenia, wynikające z badań, są realizowane. On zdawał się na to, co mu przekazywali podlegli" - mówił w Radiu ZET były szef Urzędu Ochrony Państwa, generał Gromosław Czempiński.

Zapytany przez Monikę Olejnik, czy powinien zostać zdymisjonowany, powiedział: "Jeśli ginie jego zwierzchnik, gdy ginie kwiat wojska, gdy dzieje się to w 36. pułku, który jemu podlega, to powinien przynajmniej oddać się do dyspozycji premiera. Tego od niego oczekiwałem. Zachowanie premiera Tuska jest dziwne, bo czeka nie wiadomo na co. W sprawie afery hazardowej, której nie było, pozwalniał wielu ludzi. Reakcja premiera jest co najmniej spóźniona".

Kiedy publicystka Radia ZET stwierdziła, że Donald Tusk bał się zdymisjonować ministra obrony narodowej, ponieważ oznaczałoby to wzięcie odpowiedzialności za katastrofę, generał Czempiński odparł: "Premier nie miał wątpliwości od początku, że przy przygotowaniu wizyty olbrzymi bałagan panował po stronie polskiej, był szereg niedociągnięć. Nie miał też wątpliwości, że przygotowanie wylotu, czyli przygotowanie samolotu, miejsca lądowania, załóg, spoczywało na 36. pułku, czyli pod Ministerstwem Obrony Narodowej. (...) Nie mogę zrozumieć, że skoro wiedzieliśmy w jaki sposób było przygotowane lotnisko, wiemy czego się można było spodziewać".

Były szef OUP ocenił, że po 10 kwietnia Donald Tusk nie mógł spać spokojnie: "Na pewno nie. Wiele elementów przygotowania tej wizyty leżało po stronie rządu - MON, MSWiA, protokół. To wszystko przyczyniło się do tego, że te wizyty były źle przygotowane".

http://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/ ... ziwne.html


30 cze 2011, 10:05
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Katastrofa smoleńska
1/ "Kropka nad i" 30.06.2011r.

- Sensacją będzie to, w jak dużym stopniu I część "Białej księgi" będzie zbieżna z raportem komisji Millera - powiedział w "Kropce nad i" Andrzej Urbański, były szef Kancelarii Lecha Kaczyńskiego. Powołał się na swoją "prywatną" wiedzę o tym, co znajduje się we fragmentach raportu, który trafił już do premiera.

- część 1
- część 2

http://www.tvn24.pl/14304,1,kropka_nad_i.html

2/ Warzecha: Prawda o Smoleńsku? Nigdy możemy jej nie poznać

Druga część raportu PiS o smoleńskiej tragedii jest bardziej subiektywna niż pierwsza. Rząd nie może jej jednak zlekceważyć jeszcze bardziej, ponieważ już wobec części pierwszej okazał lekceważenie całkowite, mimo że zawarte w niej były w większości niepodważalne fakty, nie zaś oceny - pisze publicysta Faktu, Łukasz Warzecha.

Ale także w części drugiej wiele jest wniosków, którym trudno zaprzeczyć. Choćby ten, podstawowy dla oceny politycznych przyczyn katastrofy, że rząd Tuska ochoczo uczestniczył w grze w „dziel i rządź”, jaką zaproponowali Rosjanie. Ta gra musi być przejrzysta dla każdego, kto śledził ciąg rosyjsko-polskich rozmów o kwietniowych wizytach oraz publiczne wypowiedzi przedstawicieli rządu Tuska. Pod tym względem raport nie przedstawia niczego nowego, za to kompiluje wiedzę dotychczas rozproszoną.

Najbardziej kontrowersyjne wydają się zapowiedzi Antoniego Macierewicza, że za kilka tygodni PiS ma przedstawić informacje na temat ostatnich minut lotu i przyczyn katastrofy, do której doszło – jak twierdzi szef zespołu – 15 metrów nad ziemią. Taką konkluzję można by wyciągnąć jedynie dysponując pełną wiedzą i dostępem do dowodów, w tym do wraku oraz oryginałów rejestratorów parametrów lotu. Tego zaś zespół Macierewicza nie ma, podobnie zresztą jak polscy śledczy.

Z jednym nie sposób się nie zgodzić: Polska oddała śledztwo Rosjanom, a ci postarali się, aby konsekwentnie i całkowicie odciąć nas od wszystkiego, co mogłoby pomóc w wyjaśnieniu tragedii.

http://www.fakt.pl/Warzecha-Prawda-o-Sm ... 896,1.html

3/ Katastrofa smoleńska znika z tych mediów - czemu?

Publikacja "białej księgi" na temat katastrofy smoleńskiej przeszła w zagranicznej prasie bez echa. Informacje na ten temat z trudem można znaleźć tylko w wyszukiwarkach niektórych portali największych zagranicznych dzienników.

Na stronie internetowej francuskiego dziennika "Le Figaro" trudno doszukać się informacji o publikacji "białej księgi", do krótkiego tekstu na ten temat można dotrzeć tylko za pomocą wyszukiwarki. W notce możemy przeczytać m.in., że raport przedstawiony przez PiS zrzuca większość odpowiedzialności za katastrofę na stronę rosyjską. "PiS oskarża Rosjan o to, że wydali pozwolenie na lądowanie, mimo prawie zerowej widoczności" - czytamy w dzienniku.

Tekst został niemal niedostrzeżony przez francuskich internautów. Można pod nim znaleźć zaledwie 12 opinii. Francuscy internauci zwracają uwagę, że w pracach nad opublikowanym wcześniej raportem MAK brali udział również Polacy. Zastanawiają się też, "od kiedy polscy politycy są na tyle dobrymi ekspertami od lotnictwa, aby pisać takie raporty". Można odnieść wrażenie, że komentujący wyrobili sobie zdanie o przyczynach katastrofy na podstawie raportu MAK. Według komentujących, wina za podjęcie decyzji o lądowaniu w warunkach ograniczonej widoczności leży wyłącznie po stronie pilota.

W komentarzach pojawiają się również opinie sceptyczne wobec raportu MAK. - Ta podróż była wyjątkowo niekorzystna dla Putina i KGB. Z drugiej strony doświadczenie KGB w dziedzinie powodowania takich "wypadków" lotniczych jest znane od dawna - twierdzi Internauta Alexei 59.

http://wiadomosci.wp.pl/gid,13559676,ti ... leria.html


01 lip 2011, 19:37
Zobacz profil
Zaawansowany
Własny awatar

 REJESTRACJA29 cze 2011, 19:34

 POSTY        48
Post Re: Katastrofa smoleńska
Tzw. raport, czy też "biała ksiega" A. Macierewicza to po prostu stek bzdur i manipulacji, który powstał na konkretne zamówienie polityczne.
Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że opiera się on w dużej mierze na znienawidzonym raporcie MAK, i doniesieniach znienawidzonych mediów, tzn. michnikowego szmatławca i TVN24. Po prostu mistrzostwo świata.
Tezę Urbańskiego, że raport komisji Millera będzie z nim zgodny w 99%, można włożyć na półkę z bajkami. Jest to po prostu niemożliwe.
W komisji Millera pracowali wybitni specjaliści z różnych dziedzin.
Czy ktoś może podać choć jedno nazwisko eksperta wspierającego pracę komisji posła A. Macierewicza?


Ostatnio edytowano 01 lip 2011, 20:12 przez pixloc, łącznie edytowano 1 raz



01 lip 2011, 20:10
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Katastrofa smoleńska
pixloc
Witaj na forum skarbowców, im więcej nas tym weselej  :)


W komisji Millera pracowali wybitni specjaliści z różnych dziedzin.
Czy ktoś może podać choć jedno nazwisko eksperta wspierającego pracę komisji posła A. Macierewicza?

A mimo to ustalili te same fakty  
Polecam kropkę nad i z 30.06.2011r.  Cytuję fragment:
- [i]Sensacją będzie to, w jak dużym stopniu I część "Białej księgi" będzie zbieżna z raportem komisji Millera - powiedział w "Kropce nad i" Andrzej Urbański, były szef Kancelarii Lecha Kaczyńskiego..

"Białą księgę" mieliśmy okazję już poznać, raportu Millera jeszcze, skąd więc wnioski, że coś jest stekiem bzdur, a coś nie jest.  No chyba, że Ty też miałeś "wgląd" w raport komisji Millera  ;)


01 lip 2011, 20:20
Zobacz profil
Zaawansowany
Własny awatar

 REJESTRACJA29 cze 2011, 19:34

 POSTY        48
Post Re: Katastrofa smoleńska
Nie miałem okazji poznać raportu Millera, ale z niecierpliwością czekam na jego publikację.
Zapoznałem się natomiast z tzw. "białą księgą" komisji A. Macierewicza i podtrzymuję swoje zdanie, że jest to stek bzdur i manipulacji.
Tak jak na przykład jego wystapienie 27.02.2011 r w Monachium, gdzie szanowny pan poseł posłuzył się nawet kłamstwem aby uzasadnić swoje tezy.
W dalszym ciągu nie znam nazwiska ani jednego eksperta tej komisji. O ile jakikolwiek był.


01 lip 2011, 20:28
Zobacz profil
Zaawansowany
Własny awatar

 REJESTRACJA29 cze 2011, 19:34

 POSTY        48
Post Re: Katastrofa smoleńska
tranqilo                    



Ja żadnym rządowym samolotem nie polecę dopóki nie przekonam się z raportu Millera ,że to może być bezpieczne.

Jak się okazuje, to z bezpieczeństwem problemy były od wielu lat.
Jak sprawdzimy nalot kpt. Protasiuka, to nie miałby on żadnych szans na lewy fotel w żadnej z sznujących się linii lotniczych. Mógłby myśleć o prawym po dłuuuuugim przeszkoleniu.
Co ciekawe. Kpt. Protasiuk leciał do Smoleńska 7 kwietnia na prawym, a 10 kwietnia na lewym fotelu. W lotnictwie cywilnym jest zasada, że uprawnienia do latania na obu fotelach mają tylko i wyłącznie instruktorzy z bardzo duzym doświadczeniem, nalotem i oczywiście uprawnieniami.
Ale to nie jego wina lecz systemu, że dane mu było pilotowac maszynę z najważnieszymi osobami w państwie na pokładzie.


01 lip 2011, 21:01
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 2082 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 87, 88, 89, 90, 91, 92, 93 ... 149  Następna strona

 Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
 Nie możesz odpowiadać w wątkach
 Nie możesz edytować swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz dodawać załączników

Skocz do: