Prośba o pomoc. Poszukuję sentencję i uzasadnienie wyroku SN z dnia 12 października 2006 r. (IV KK 236/06, OSNwSK 2006, poz. 1957.) Nigdzie go nie mogę znaleźć. A bardzo jest mi potrzebny. Proszę o info na priv. Będę bardzo
18 lut 2013, 20:25
Re: Wyrok i uzasadnienia
Wyrok
Sądu Najwyższego
z dnia 12 października 2006 r.
IV KK 236/06
Każda opinia biegłych podlega ocenie sądu, jak każdy inny dowód w sprawie. Sąd jest przecież powołany do skontrolowania logicznego biegu przesłanek opinii i do sprawdzenia jej wyników w oparciu o materiał dowodowy sprawy. Stąd też zaniechanie takiej oceny przedłożonych opinii w kontekście ujawnionych w sprawie dowodów stanowi istotne uchybienie regułom określonym w art. 7 i 410 k.p.k. OSNwSK 2006/1/1958 295215 Dz.U.1997.89.555: art. 7; art. 193; art. 410; art. 438 pkt 2
Skład orzekający
Przewodniczący: Sędzia D. Rysińska. Sędziowie: Z. Stefaniak, M. Gierszon (del., spr.).
Sentencja
Sąd Najwyższy w sprawie A. M. oskarżonego z art. 270 § 1 k.k. i art. 270 § 1 k.k. w zb. z art. 272 k.k. w zw. z art. 11 § 2 k.k. po rozpoznaniu w Izbie Karnej na rozprawie w dniu 12 października 2006 r., kasacji, wniesionej przez pełnomocnika oskarżycielki posiłkowej B. W. od wyroku Sądu Okręgowego w C. z dnia 13 grudnia 2005 r., sygn. akt VII Ka 1101/05, utrzymującego w mocy wyrok Sądu Rejonowego w C. z dnia 6 lipca 2005 r., sygn. akt IV K 922/02, 1. uchyla zaskarżony wyrok i sprawę przekazuje Sądowi Okręgowemu w C. do ponownego rozpoznania w postępowaniu odwoławczym 2. nakazuje zwrócić oskarżycielce posiłkowej B. W. uiszczoną przez nią opłatę od kasacji w kwocie 450 (czterysta pięćdziesiąt) złotych.
Uzasadnienie faktyczne
Prokurator Prokuratury Rejonowej w C. oskarżył A. M. o to, że: w lipcu 2000 r. w C. przedłożył jako autentyczną kopię podrobionego przez siebie w nieustalonym czasie pisma zatytułowanego jako zaświadczenie o udzielonej pożyczce B. W. w kwocie jednego miliarda stu dwudziestu pięciu milionów starych złotych z podrobionym podpisem B. W. - to jest o przestępstwo z art. 270 § 1 k.k., oraz o to, że: w dniu 21 stycznia 2002 r. w C. w Sądzie Okręgowym w C. przedłożył jako autentyczne pismo zatytułowane jako zaświadczenie o udzielonej pożyczce B. W. w kwocie jednego miliarda stu dwudziestu pięciu milionów starych złotych z podrobionym podpisem B. W., by wprowadzić w błąd Sąd Okręgowy w C., uzyskując w ten sposób nakaz zapłaty wydany w dniu 4 lutego 2002 r. w toku prowadzonego postępowania o sygn. I Nc 15/02 - to jest o przestępstwo z art. 270 § 1 k.k. i art. 272 k.k. przy zastosowaniu art. 11 § 2 k.k. Sąd Rejonowy w C. wyrokiem z 6 lipca 2005 r. uniewinnił oskarżonego A. M. od popełnienia zarzucanych mu czynów i obciążył Skarb Państwa kosztami procesu. Apelację od tego wyroku wniosła oskarżyciel posiłkowy - B. W. Zarzuciła w niej temu wyrokowi: błąd w ustaleniach faktycznych, będący wynikiem mającej wpływ na treść orzeczenia obrazy przepisów postępowania (zwłaszcza art. 4, 5 § 2, 7 i 170 § 1 k.p.k.), który to błąd wyraża się w przyjęciu tezy, że zgromadzone w sprawie materiały nie pozwalają na przyjęcie, iż A. M. przedłożył jako autentyczną kopię podrobionego przez siebie pisma zatytułowanego jako zaświadczenie o udzielonej pożyczce w kwocie jednego miliarda stu dwudziestu pięciu milionów starych złotych z podrobionym podpisem B. W., a także, iż przedłożył w dniu 21 stycznia 2002 r. w C. w Sądzie Okręgowym jako autentyczne, zatytułowane jako zaświadczenie o udzielonej pożyczce B. W. w kwocie jednego miliarda stu dwudziestu pięciu milionów starych złotych z podrobionym podpisem B. W., by wprowadzić w błąd Sąd Okręgowy w C., uzyskując w ten sposób nakaz zapłaty wydany w dniu 4 lutego 2002 r., podczas gdy prawidłowa i całościowa ocena materiału dowodowego prowadzi do wniosku, iż to oskarżony dokonał podrobienia podpisu B. W. na zaświadczeniu, celem uchylenia się od spłaty długu, a także w celu uzyskania nakazu zapłaty, aby nim szantażować wierzyciela i wniosła o uchylenie zaskarżonego wyroku i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania Sądowi Rejonowemu w C. Tę apelację rozpoznał Sąd Okręgowy w C. Wyrokiem z 13 grudnia 2005 r. utrzymał w mocy zaskarżony wyrok uznając apelację za oczywiście bezzasadną. Kasację od tego wyroku wniósł pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego. Na zasadzie art. 523 § 1 k.p.k. zarzucił mu rażące naruszenie prawa procesowego mogące mieć istotny wpływ na treść orzeczenia, to jest: art. 2 § 2 w zw. z art. 7 k.p.k. poprzez bezkrytyczne, naruszające zasady prawidłowego rozumowania oraz wskazania wiedzy i doświadczenia życiowego, podzielenie wadliwych ustaleń faktycznych poczynionych przez sąd I instancji i w konsekwencji rozstrzygnięcie w oparciu o ustalenia niezgodne z prawdą materialną, art. 366 § 1 w zw. z art. 458 k.p.k. poprzez niewyjaśnienie wszystkich istotnych okoliczności sprawy, a zwłaszcza tych, które mogłyby świadczyć o popełnieniu przez oskarżonego zarzucanych mu w akcie oskarżenia czynów, art. 433 § 2 k.p.k. poprzez nierozważenie wszystkich wniosków i zarzutów wskazanych w apelacji i wnosił o uchylenie zaskarżonego wyroku oraz zasądzenie na rzecz oskarżycielki posiłkowej zwrotu kosztów postępowania kasacyjnego. W odpowiedzi na kasację Prokurator Prokuratury Okręgowej w C. wniósł o jej uwzględnienie i uchylenie zaskarżonego wyroku oraz wyroku Sądu Rejonowego w C. i przekazanie temu ostatniemu sądowi sprawy do jej ponownego rozpoznania.
Uzasadnienie prawne
Sąd Najwyższy zważył, co następuje. Trafność podniesionego w kasacji jako ostatni zarzutu przesądziła o uznaniu jej zasadności. Nie ulega wątpliwości, że sąd odwoławczy był stosownie do wymogów art. 433 § 2 k.p.k. obligowany - przy takim kierunku i zakresie zaskarżenia apelacji - do rozważenia wszystkich wniosków i zarzutów w niej zawartych, o ile utrzymywał w mocy zaskarżony wyrok. Równocześnie przepis art. 433 § 1 k.p.k. zobowiązywał go nie tylko do rozpoznania sprawy w granicach tego środka odwoławczego, ale także "w zakresie szerszym o tyle, o ile ustawa to przewiduje" (art. 434 § 2, art. 435, art. 439 § 1 i 2 oraz art. 440 k.p.k.). Realizując te obowiązki sąd odwoławczy powinien był dokonać kontroli prawidłowości poczynionych ustaleń faktycznych i poprzedzającej ich dokonanie - przeprowadzonej przez Sąd Rejonowy - oceny zebranych w sprawie dowodów. Tak więc czyniąc, był obligowany do sprawdzenia tego, czy to wyrażone w następstwie tej oceny przekonanie sądu I instancji zostało rzeczywiście wysnute z wszechstronnej analizy całokształtu okoliczności ujawnionych podczas rozprawy głównej (art. 410 k.p.k.) i czy w jej toku wzięto pod uwagę wskazania wiedzy oraz doświadczenia życiowego, a także czy rozumowanie sądu I instancji jest poprawne i logicznie, a więc nie zawiera sprzeczności i niekonsekwencji. Dopiero pozytywne ustalenia co do respektowania tych wszystkich wymogów, pozwalały mu aprobować wydany przez sąd I instancji wyrok i tym samym uznać wniesioną od niego apelację za oczywiście bezzasadną. Sąd Okręgowy najwyraźniej tym wszystkim obowiązkom nie sprostał, skoro przeprowadzona przez niego kontrola instancyjna zaskarżonego wyroku Sądu Rejonowego wręcz razi pobieżnością i nienależytym (bo ani wnikliwym, ani popartym analizą całokształtu ujawnionych w sprawie okoliczności) ustosunkowaniem się do podniesionych w apelacji przez oskarżycielkę posiłkową zarzutów. Tymczasem takie uchybienie przepisom art. 433 § 2 k.p.k. i art. 457 § 2 k.p.k. stanowi rażące naruszenie prawa, które mogło mieć istotny wpływ na treść wyroku wydanego przez sąd II instancji. Z jego uzasadnienia bowiem wynika, że tenże sąd, z jednej strony, poza sferą swoich rozważań pozostawił szereg okoliczności wskazanych w apelacji, a z drugiej - w sposób mało staranny odniósł się w uzasadnieniu do tych, które były przedmiotem jego zainteresowania. Na istotność tego rodzaju uchybienia Sąd Najwyższy niejednokrotnie zwracał uwagę w swoich orzeczeniach, każdorazowo konstatując, że nimi dotknięty wyrok sądu odwoławczego nie spełnia standardów proceduralnych, zwłaszcza tych odnoszących się do postępowania odwoławczego, którego funkcja jest wszak przede wszystkim kontrolna, a wyraża się w obowiązku sprawdzenia w jego toku prawidłowości orzeczenia sądu pierwszej instancji (zob. wyroki Sądu Najwyższego z: 6 sierpnia 2002 r., II KKN 315/00, LEX nr 56076; 3 czerwca 2002 r., II KKN 249/00, LEX nr 53894; 6 września 2002 r., II KKN 398/00, LEX nr 55530; 9 grudnia 2002 r., II KKN 244/01, LEX nr 74378). W szczególności dostrzeżone zaniedbania i zaniechania Sądu Okręgowego przy rozpoznaniu wniesionej przez oskarżycielkę posiłkową apelacji dotyczyły akceptowania w całości dokonanej przez Sąd Rejonowy oceny zebranego w sprawie materiału dowodowego, pomimo że nie towarzyszyła jej wszechstronna analiza całokształtu ujawnionych w toku rozprawy głównej okoliczności, a także w sytuacji gdy powinno budzić wątpliwości to, czy tenże sąd przeprowadzając tę ocenę rzeczywiście uwzględnił wskazania wiedzy i doświadczenia życiowego oraz to, czy prezentowane przy tym przez niego rozumowanie było faktycznie pod względem logicznym poprawne. Z uzasadnienia wyroku Sądu Rejonowego wynika bowiem, że przyjął on za udowodnione to, że 29 października 1992 r. B. W. i W. W. udzielili oskarżonemu A. M. 40 000 zł pożyczki, której on nie zwrócił w umówionym terminie. Sąd ustalił też, że B. W. i W. W. wielokrotnie upominali się o zwrot pieniędzy i wobec niespełnienia przez oskarżonego tych żądań, wnieśli przeciwko niemu 7 lipca 1998 r. pozew o zapłatę tej kwoty, który to Sąd Rejonowy uwzględnił i 22 kwietnia 1999 r. wydał wyrok zaoczny zasądzający od oskarżonego na rzecz oskarżycielki posiłkowej i jej męża tę pożyczoną kwotę wraz z odsetkami. Równocześnie sąd ustalił, że także matka oskarżycielki posiłkowej S. T. 10 lutego 1994 r. pożyczała pieniądze oskarżonemu i jego wspólnikom: M. C. i R. T. w kwocie 155 000 zł, z której zwrócono jej tylko 10 000 zł, mimo wielokrotnych monitów. Ona także, 9 kwietnia 1999 r., wniosła przeciwko pożyczkobiorcom pozew o zapłatę do sądu. Sąd Okręgowy w C. wyrokiem zaocznym z 24 marca 2000 r. to jej powództwo uwzględnił. Nadto Sąd Rejonowy przyjął za udowodniony fakt, że zarówno oskarżycielka posiłkowa, jak też jej matka udzielając tych pożyczek oskarżonemu traktowały je jako swoistą terminową lokatę lombardową z wysokim oprocentowaniem, co było uzasadnione tym, że oskarżony wraz ze wspomnianymi wspólnikami wówczas taką działalność prowadził. Czyniąc takie ustalenia Sąd Rejonowy uznał pełną wiarygodność zeznań tak oskarżycielki posiłkowej, jak i jej matki oraz męża. Takie rozstrzygnięcie było więc równoznaczne z uznaniem wyjaśnień oskarżonego o tym, że zwrócił oskarżycielce posiłkowej owe pożyczone 40 000 zł, że nie wiedział o toczących się przeciwko niemu z inicjatywy oskarżycielki posiłkowej i jej matki procesach cywilnych, że nie zwracał pieniędzy S. T. dlatego, że liczył na skompensowanie wzajemnych należności - za nierzetelne i nieprawdziwe. Znamienne przy tym jest to, że Sąd Rejonowy takowej pełnej oceny tej części wyjaśnień oskarżonego w istocie nie przeprowadził i przez to nie wyciągnął z tych ustalonych, wbrew twierdzeniom samego oskarżonego, faktów żadnych wniosków, wszak istotnych także dla rozważań o wiarygodności pozostałych jego twierdzeń, w tym tych bezpośrednio związanych z zarzucanymi mu występkami. Co więcej, Sąd Rejonowy zaniechał przedstawienia powodów krytycznej w istocie (jak tylko należy domniemywać w oparciu o rodzaj wydanego przez niego ostatecznie rozstrzygnięcia) oceny tych zeznań B. W., W. W. i S. T., w których negowali oni fakt udzielenia przez oskarżonego oskarżycielce posiłkowej w dniu 28 czerwca 1993 r. pożyczki 112 500 zł. Te zaniechania sądu pierwszej instancji aprobował Sąd Okręgowy, skoro w ogóle ich nie dostrzegał i nie uczynił przedmiotem jakichkolwiek rozważań, mimo że wobec treści podniesionego w apelacji oskarżycielki posiłkowej zarzutu, był do tego obligowany. Tymczasem dokonanie wszechstronnej analizy tych wszystkich okoliczności w oparciu o zasady logiki i doświadczenia życiowego mogłyby doprowadzić do zupełnie odmiennych, niż te przyjęte przez oba sądy ustaleń faktycznych w zakresie zarzucanych oskarżonemu występków. O ile bowiem było tak (co przecież Sąd Rejonowy ustalił), że oskarżony nie zwrócił oskarżycielce posiłkowej pożyczonych przez nią pieniędzy, to po co i dlaczego ona - w takiej sytuacji - miałaby pożyczać od niego pieniądze w takiej kwocie, skoro prostsze i korzystniejsze (dla obu stron) byłoby najpierw zwrócenie przez oskarżonego wcześniej pożyczonych od oskarżycielki posiłkowej pieniędzy. Fakt ten najwyraźniej dostrzegł sam oskarżony skoro wyjaśnił, że te pieniądze pożyczone od oskarżycielki posiłkowej oddał, co - w sytuacji braku jakiegokolwiek potwierdzenia tego faktu i zaniechania przez niego w procesie cywilnym jakichkolwiek działań - Sąd Rejonowy uznał za niewiarygodne. Dalej, o ile już po upływie (około) siedmiu miesięcy matka oskarżycielki posiłkowej pożyczyła oskarżonemu i jego wspólnikom aż tak dużą kwotę, której bezspornie (co sami przyznają) nie zwrócili, to należałoby rozważyć czy sama oskarżycielka nie mogłaby pożyczyć pieniędzy od matki, tym bardziej ze względu na najbliższe łączące ich pokrewieństwo, naturalną przez to możliwość ustalenia korzystniejszych warunków ich spłaty i fakt, że te pieniądze miały być przeznaczone na zakup nieruchomości dla brata oskarżycielki posiłkowej (a więc syna S. T.). Nieobojętne przy tym jest to, że twierdzeniom oskarżonego o tym, że ów brat po powrocie z zagranicy zamierzał otworzyć gabinet stomatologiczny, zaprzeczyła stanowczo oskarżycielka posiłkowa i jej matka podając, że R. T. jest ginekologiem i takowej pomocy finansowej w ogóle nie potrzebował, a Sąd Rejonowy tej okoliczności, mimo jej niewątpliwej istotności, także nie poddał jakiejkolwiek ocenie. Nadto o ile ten sąd ustalił, że B. W. i W. W. zaczęli monitować oskarżonego o zwrot pieniędzy wówczas, gdy otrzymali od znajomego M. K. (którego zresztą nie przesłuchano celem zweryfikowania wiarygodności tych twierdzeń męża oskarżycielki posiłkowej) informację o jego nieuczciwości i czynili to aż tak często (odnotowano między nimi 249 połączeń telefonicznych), to należałoby w świetle wskazań logiki i płynących z doświadczenia życiowego wniosków, rozważyć zasadność i celowość takiego zachowania oskarżycielki posiłkowej. O ile byłaby ona dłużna oskarżonemu aż taką kwotę i świadoma tak naturalnej konieczności jej zwrócenia, jak i potwierdzenia przez siebie tej pożyczki na piśmie, to zachowanie jej byłoby całkowicie nieracjonalne i sprzeczne z własnym interesem (skoro byłaby oskarżonemu dłużna znacznie większa kwotę niż ta, którą on był wówczas obligowany jej zwrócić). Podobnie zresztą jak to dalsze, polegające na inicjowaniu przeciwko oskarżonemu procesu cywilnego, czy w jego następstwie postępowania egzekucyjnego. Rozważenia także tych okoliczności oba sądy zaniechały, pomimo że są one niewątpliwie istotne przy ocenie wiarygodności wyjaśnień oskarżonego, a tym samym przy rozważeniu przez sąd odwoławczy poprawności dokonanych przez Sąd Rejonowy ustaleń faktycznych, kwestionowanej w apelacji oskarżycielki posiłkowej. Zaniechano także analizy tych faktów (niewątpliwie ustalonych), które dotyczyły: daty udzielenia przez oskarżonego (rzekomej) pożyczki oskarżycielce posiłkowej, podawanego przez niego sposobu żądania od niej jej zwrotu, jego zachowania w toku procesów cywilnych wytoczonych przez oskarżycielkę posiłkową i jej matkę. Tymczasem wspólne zestawienie dotyczących ich okoliczności i poddanie ich ocenie z punktu widzenia zasad logiki oraz wniosków płynących z doświadczenia życiowego, nie może być procesowo obojętne. Wszak gdyby oskarżony pożyczył oskarżycielce posiłkowej aż tak wysoką kwotę, nie mając wobec niej żadnych zobowiązań (owe 40.000 zł - jak twierdzi - przecież jej zwrócił), to niezrozumiałe jest dlaczego tak mało gorliwie dopominał się o jej zwrot i to w sytuacji (co Sąd Rejonowy ustalił) gdy sam był przez nią i jej męża aż tak intensywnie monitowany. Nadto niezrozumiałe jest to, dlaczego aż tak długo czekał na wniesienie przeciwko niej pozwu o zapłatę tej kwoty, ba, dlaczego ów zarzut wzajemnych wierzytelności podniósł dopiero (co też Sąd Rejonowy przyjął) w toku wszczętego przeciwko niemu, w oparciu o wydane wyroki zaoczne nakazujące mu zwrócenie oskarżycielce posiłkowej i jej matce pożyczonych od nich pieniędzy, postępowania egzekucyjnego. W sytuacji, w której Sąd Rejonowy ustalił, że oskarżony (jak wynika z protokołów rozprawy w sprawie I C 1646/98) był za każdym razem prawidłowo zawiadamiany o terminach tej rozprawy. Takie zaniechanie przez niego podjęcia w tym procesie jakichkolwiek (wszak oczywistych i naturalnych przy rzeczywistym zaistnieniu opisywanych przez niego okoliczności) działań, nie jest z pewnością okolicznością nieistotną dla oceny zgromadzonych w sprawie dowodów z punktu widzenia określonych w art. 7 k.p.k. wymagań. Niepodjęcie przez Sąd Okręgowy żadnych w tym względzie rozważań - mimo treści zarzutu apelacji - jest z pewnością istotnym uchybieniem tym powinnościom, o których mowa w art. 433 § 2 k.p.k., które mogło mieć wpływ na treść wyroku. Nie można bowiem wykluczyć, że w ich efekcie sąd ten mógłby inaczej ocenić tak zasadność poczynionych w sprawie ustaleń faktycznych, jak i poprawność samej analizy dowodów w sprawie zebranych, która je poprzedzała. Niezależnie od tego nie sposób nie dostrzec i tego, że oba sądy w ocenie zebranego w sprawie materiału dowodowego (Sąd Rejonowy - przy jej dokonywaniu, Sąd Okręgowy w toku jej kontroli instancyjnej) pominęły jeszcze jeden ważny (aczkolwiek ustalony) fakt, mimo że może być on także pomocny dla rozważań dotyczących rzeczywistych intencji oskarżonego w czasie przekazania mężowi oskarżycielki posiłkowej owego "zaświadczenia" (rzekomo) potwierdzającego fakt tej spornej pożyczki. Sąd Rejonowy ustalił przecież, że 18 lipca 2000 r. oskarżony "wrzucił przez otwartą szybę (w samochodzie) W. W. kopię z druku samokopiującego pisma zatytułowanego "zaświadczenie" z dnia 28 czerwca 1993 r. zwracając się przy tym do niego słowami: "wstrzymaj komornika albo nam dopłacisz". Takie zachowanie oskarżonego nie przystaje jednak - oceniając je logicznie - do poczynionych przez Sąd I instancji ustaleń co do towarzyszących wówczas oskarżonemu zamiarów i przez to z pewnością powinno być tak przedmiotem rozważań przez ten sąd (co nie nastąpiło), jak też dokonanej przez sąd odwoławczy oceny tego zaniechania dla czynienia rozstrzygnięć co do prawidłowości wydanego przez Sąd Rejonowy wyroku. Po pierwsze, to zachowanie w sytuacji rzeczywistego zawarcia pomiędzy stronami takiej umowy pożyczki jawi się jako nieracjonalne. Tak dlatego, że takowa kopia powinna znajdować się wówczas w dyspozycji oskarżycielki posiłkowej (co jest kanonem zachowania stron zawarcia takiej umowy i brak zrozumiałych powodów do uznania zasadności odstępstwa od tej praktyki w rozpoznawanym przypadku), jak też jego niecelowości. O ile bowiem strony rzeczywiście taką umowę w przeszłości zawarły, to musiały być tego świadome. "Podrzucenie" więc takiej kopii niczemu nie służyło, skoro oskarżony miał nawet "przypominać" oskarżycielce posiłkowej o ciążącym na niej wobec niego z tytułu tej pożyczki zobowiązaniu. Wprawdzie w ciągu tych siedmiu lat (tak jak przyznał oskarżony, a co jest znamienne) miał tylko "trzykrotnie upominać się o zwrot pieniędzy", to jednak nie tłumaczy to w sposób racjonalny jego zachowania z 18 lipca 2000 r. Tym bardziej, gdy się je oceni w kontekście następnych zdarzeń, to jest wezwania przez jego pełnomocnika oskarżycielki posiłkowej do zwrotu należności dopiero 15 stycznia 2002 r. (a więc po upływie półtora roku od "podrzucenia" kopii zaświadczenia), i - co więcej - uczynienia tego dopiero wówczas, gdy oskarżycielka posiłkowa, 5 listopada 2001 r., złożyła do Prokuratury Rejonowej dla miasta C. "zawiadomienie o przestępstwie", dotyczące sfałszowania przez oskarżonego owego "podrzuconego" jej 18 lipca 2000 r. "dokumentu". Nie sposób też nie dostrzec, że niewątpliwie zaprezentowane przez oskarżycielkę posiłkową tłumaczenia powodów takiego zachowania oskarżonego (jako swoistego szantażu, zmierzającego do zaprzestania przez nią dochodzenia zwrotu wierzytelności) - przynajmniej w dotychczas zebranym w sprawie materiale dowodowym - racjonalizuje to oceniane zachowanie oskarżonego w sposób znacznie bardziej przekonywający od jego własnych tłumaczeń. Po drugie, wypowiadane wówczas przez oskarżonego słowa: "wstrzymaj komornika albo nam dopłacisz" nie przystają do deklarowanych przez niego (obecnie) jego ówczesnych intencji. Skoro oskarżony (jak twierdzi) nie był nic winien oskarżycielce posiłkowej, to dlaczego mówił o "dopłacie", a nie "zwrocie", ba, dlaczego nie korzystał wówczas z przynależnych mu jako wierzycielowi uprawnień i nie czynił tego, aż do czasu gdy oskarżycielka posiłkowa podważyła autentyczność owej umowy, z której te uprawnienia miał on nabyć. Analiza tych okoliczności pozwala wnioskować o niezbędności ich oceny - dla prawidłowego rozstrzygnięcia o zasadności postawionych oskarżonemu zarzutów. Jej pominięcie przez Sąd Rejonowy przy analizie zebranych w sprawie dowodów jest niewątpliwie (zarzucanym przez oskarżycielkę posiłkową w apelacji) uchybieniem, toteż powinno być dostrzeżone przez sąd odwoławczy. Miał on więc obowiązek rozważyć istotność tego uchybienia i potencjalny wpływ na treść wyroku Sądu Rejonowego. Niedopełnienie tej powinności jest z pewnością kolejnym przypadkiem uchybienia przez sąd odwoławczy normie art. 433 § 2 k.p.k. Analiza uzasadnienia wyroku Sądu Okręgowego pozwala nadto wnioskować tak o przecenieniu przez ten sąd znaczenia opinii biegłych z zakresu pisma, jak też błędnym i niekonsekwentnym jego przekonaniu co do znaczenia samych ustaleń co do zaistnienia owego faktu spornej pożyczki. Dostrzeżenie tych nieprawidłowości - z uwagi na ich istotność - także musiało skutkować uchyleniem zaskarżonego kasacją wyroku. Przytoczone przez Sąd Okręgowy we wspomnianym uzasadnieniu stwierdzenia świadczą o tym, że pomimo oczywistych braków opinii kolejnych biegłych z zakresu pisma, zdeterminowanych (przede wszystkim) faktem zaginięcia z akt sprawy oryginału owego spornego "zaświadczenia" i niemożnością czynienia na podstawie jego kopii kategorycznych ustaleń w zakresie autorstwa owego kontrowersyjnego, widniejącego na nim zapisu, uznał on, że znaczenie tych opinii jest kluczowe dla wykazania zasadności, bądź jej braku postawionych oskarżonemu zarzutów. Dokonując takich konstatacji Sąd Okręgowy uchylił się od przeprowadzenia jakichkolwiek rozważań co do prawidłowości oceny pozostałego zebranego w sprawie materiału dowodowego i tym samym poprawności kwestionowanych przez oskarżycielkę posiłkową w apelacji, ustaleń faktycznych. Wadliwość takiego postępowania Sąd Okręgowy warunkują następujące okoliczności. Po pierwsze to, że każda opinia biegłych podlega ocenie sądu, jak każdy inny dowód w sprawie. Sąd jest przecież powołany do skontrolowania logicznego biegu przesłanek opinii i do sprawdzenia jej wyników w oparciu o materiał dowodowy sprawy. Stąd też zaniechanie takiej oceny przedłożonych opinii w kontekście ujawnionych w sprawie (powyżej wskazanych) dowodów stanowi istotne uchybienie regułom określonym w art. 7 i 410 k.p.k. Po drugie to, że (jak już zauważono) opinie biegłych z zakresu pisma (za wyjątkiem opinii złożonych przez biegłego J. K.) były opracowane na podstawie badania kopii (nie oryginału) owego spornego "zaświadczenia". Kopia ta zaś "nie jest pełnowartościowym materiałem dla identyfikacji badań, nie pozwalając na kategoryczne wnioskowanie w przypadku jego pozytywnego charakteru" (opinia Instytutu Ekspertyz Sądowych w K. opracowana przez A. K.). Oznacza to, że - wbrew stanowisku Sądu Rejonowego (przynajmniej przy takiej jego motywacji) - przedłożone przez biegłych opinie niczego w sposób jednoznaczny nie mogły dowieść w zakresie stwierdzenia prawdziwości, czy fałszywości owego spornego "zaświadczenia". Tymczasem Sąd Rejonowy przywołuje wszystkie te opinie jako dowód potwierdzający autentyczność tego dokumentu, równocześnie ignorując całkowicie niekategoryczny charakter zawartych w nich wniosków w tym zakresie i unikając w tym względzie jakichkolwiek rozważań. Sąd Okręgowy działania te aprobuje, nie dostrzegając także w prezentowanych przez biegłych wywodach tego ich (cytowanego powyżej) zastrzeżenia co do niemożliwości formułowania kategorycznych wniosków dotyczących autorstwa owych spornych zapisów, spowodowanych tym, że przedmiotem ich badań nie był oryginał dokumentu, na którym miano je poczynić, ale tylko jego kopia. Po trzecie to, że Sąd Okręgowy w ślad za Sądem Rejonowym (który zresztą tej kwestii nie poświęcił szerszych rozważań, poprzestając na powołaniu opinii biegłego J. K. wśród dowodów potwierdzających zasadność poczynionych ustaleń faktycznych) przyjął za rzetelną ostatnią opinię tego biegłego, uznając przy tym niewiarygodność poprzednich, pomimo braku czyniącego zadość wymogom art. 410 k.p.k. uzasadnienia tej decyzji. Tak postępując, Sąd Okręgowy przede wszystkim nie wziął pod uwagę tego, że: biegły ten jako jedyny badał oryginał owego zaświadczenia, sporządzoną w postępowaniu przygotowawczym opinię potwierdził na rozprawie ("podtrzymuję w całości wydaną przez siebie opinię") i nie zgłaszał wówczas żadnych zastrzeżeń co do materiału badawczego, w tym także ilości i jakości prób pisma oskarżycielki posiłkowej, którym przy opracowaniu tej opinii dysponował. Nadto sąd odwoławczy nie dostrzegł i tego, że ta tak radykalna zmiana opinii przez tego biegłego nastąpiła z wyłącznej jego inicjatywy i nie z powodu ponownego zbadania oryginału przedmiotowego dokumentu (bo tego już wszak nie było), ale z innych przyczyn, których w istocie tenże biegły w sposób logiczny i zgodny z ujawnionymi, dotyczącymi tej kwestii, okolicznościami - nie wyjaśnił, poprzestając na ogólnikowych, tak naprawdę nic nietłumaczących stwierdzeniach. W tej sytuacji - przy takiej treści zrzutu apelacji - obowiązkiem Sądu Okręgowego było rozważenie znaczenia tych wszystkich faktów, także w kontekście zaginięcia dowodowego pisma i akt sprawy cywilnej. Zauważyć wszak należy - czego także nie dostrzegł sąd odwoławczy - pewną sekwencję następujących po sobie zdarzeń. Na rozprawie 27 maja 2003 r. biegły J. K. "podtrzymuje w całości wydaną przez siebie (niekorzystną dla oskarżonego) opinię". Następnie Sąd Rejonowy 13 czerwca 2003 r. "dopuszcza dowód z Instytutu dla ustalenia autora owego spornego zapisu", zaś 23 czerwca 2003 r. biegły J. K. spontanicznie informuje sąd o tym, że "nie podtrzymuje konkluzji opinii", jakkolwiek sąd już mu żadnych badań nie zlecał, po czym ginie z akt oryginał zaświadczenia, co zostaje ujawnione z inicjatywy obrońcy oskarżonego, który w rozmowie z pracownicą sądu miał być "ciekawy" tego, czy oryginał dokumentu jeszcze znajduje się w aktach sprawy. Te fakty sąd odwoławczy powinien był poddać ocenie przy rozpatrywaniu zawartego w apelacji oskarżycielki posiłkowej zarzutu dotyczącego wadliwego (jej zdaniem) odrzucenia przez sąd pierwszej instancji pierwotnej opinii biegłego J. K. i przez to dokonania dowolnej oceny tego dowodu. Tymczasem ten sąd nie tylko tego nie uczynił, ale przy tym poprzestał na rozważeniu (i to też bez respektowania całokształtu ujawnionych w sprawie okoliczności, ale tylko niektórych z nich - jak trafnie wywodzi autor kasacji), tego komu zależało na tym, by oryginał zaświadczenia z akt zniknął, nawet popadając przy formułowaniu związanych z tym wniosków w sprzeczności co do określenia charakteru stron w niniejszym postępowaniu. Niezależnie od tych zaniechań należytego rozpoznania wszystkich zgłoszonych przez oskarżycielkę posiłkową w apelacji zarzutów, sąd odwoławczy w swoich ułomnych przez to rozważaniach ich dotyczących, popadł w niekonsekwencję i przytoczył pogląd, który - w realiach niniejszej sprawy - jest całkowicie nieuprawniony. Najpierw bowiem całkowicie trafnie stwierdził, że fundamentalną kwestią w procesie było ustalenie faktu, czy rzeczywiście owa pożyczka miała miejsce, po czym jednak rozstrzygnięcie tego sporu pozostawił Sądowi Cywilnemu ("co do zaistnienia pożyczki (...) będzie musiał wypowiedzieć się Sąd Cywilny badając wszelkie okoliczności, nie jest to domena postępowania karnego"). Błędność tego przekonania jest oczywista. Ustalenie bowiem, że owa pożyczka w ogóle nie nastąpiła, przesądza o winie oskarżonego w zakresie zarzucanych mu czynów. Posługując się bowiem w takiej sytuacji owym "zaświadczeniem" musiałby on mieć świadomość tak jego nieautentyczności, jak i bezprawnego nim się posłużenia. Miał on być wszak stroną tej umowy, toteż musiałby wiedzieć to, czy fakty objęte jego treścią rzeczywiście zaistniały. Wówczas niemożność czynienia kategorycznych ustaleń co do autorstwa owego spornego zapisu z uwagi na brak oryginału zaświadczenia, w którym miano je zamieścić, nie mogłaby być z pewnością okolicznością wiodącą przy ocenie pozostałego zebranego w sprawie materiału dowodowego. Przy okazji zauważyć należy, że ani sąd I instancji, ani też aprobujący w pełni jego postępowanie sąd odwoławczy w żaden sposób nie odniosły się do zeznań (Sąd Rejonowy) i zarzutów apelacyjnych (Sąd Okręgowy) oskarżycielki posiłkowej, dotyczących przewidywanej przez nią możliwości zamieszczenia w tekście owego "zaświadczenia" owych spornych, przypisywanych jej zapisów. Doniosłość oceny tych twierdzeń jest też niewątpliwa, tym bardziej, że potwierdzenie możliwości dokonania w ten sposób tego (ewentualnego) fałszerstwa, podważałoby znaczenie wniosków opinii biegłych z zakresu pisma, pozbawiając je pierwszorzędnego znaczenia dla oceny zasadności zarzucenia oskarżonemu popełnienia przedmiotowych czynów. Nie ulega też wątpliwości to, że ani sąd I, ani II instancji nie dokonały oceny autentyczności owego "zaświadczenia" tak w kontekście: jego treści, układu wzajemnego znajdujących się w nim zapisów i ich wzajemnego oddalenia, czy jakości materiału, na którym je sporządzono i wysokości kwoty, której dotyczyły, jak też przy uwzględnieniu treści tych umów, które strony spisały przy okazji wcześniejszych i późniejszych pożyczek, których niewątpliwość nie była także przez oskarżonego kwestionowana. Przedstawione powyżej okoliczności dowodzące rażącej obrazy przez Sąd Okręgowy art. 433 § 2 k.p.k. mającej z uwagi na swój, określony już zakres, wpływ na treść wydanego przez ten sąd wyroku, skutkowały koniecznością jego uchylenia i przekazania sprawy temu sądowi do ponownego rozpoznania w postępowaniu odwoławczym. Treść rozstrzygnięcia następczego zdeterminował charakter owych stwierdzonych uchybień, niewątpliwie związanych z postępowaniem odwoławczym. Z tych wszystkich względów - orzeczono jak wyżej.
____________________________________ Należy mieć: siłę, aby zmienić to, co się da; cierpliwość, aby przeczekać to, na co nie ma się wpływu oraz mądrość, aby odróżnić jedno od drugiego.
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników