Czipsy sie mnie skończyli.
Poza tym cierpię na syndrom autopsyjny. Ciągłe ożywianie i uśmiercanie na początku bawiło mnie jak nuworyszowskiego bożka. Ale szybko przyszło znużenie monotonią. Trzech ożywić bo przyszły jedenastki. Dziesięciu wyrejestrować bo gdzieś wesele skończyło się hucznie. To i czasem człowiek się zagapi i przekąsi.<_<
I przy okazji stary, dobry choć niezbyt smaczny dowcip.
Zbłąkany i skrajnie głodny turysta zabłąkał się do bacówki.
W środku tylko gaździna. Więc ten pyta:
-Nie macie gospodyni czegoś do jedzenia?
-Mom. Ale ino cofki.
-Dajcie, bo jestem bardzo głodny.
Wsuwa z michy jakąś breję i po chwili:
-Dobre, a co to dokładnie jest?
Na to gaździna:
-A no bacy się cofło, mnie się cofło, dzieckom się cofło... O, o i wom sie cofo.