Inspektorze Eres,
jeśli nie zauważyłeś,że społeczeństwo jest do nas wrogo nastawione bo twierdzą, że sami nie płacimy podatków a tylko marnujemy środki z budżetu państwa to rozejrzyj sie dookoła, poczytaj i obejrzyj wiadomości.
Po drugie, póki co nie zmieniam pracy - co prawda to moja pierwsza praca po studiach więc kto wie. Jeśli trafi się cokolwiek lepiej płatnego uwierz mi nie będę się wahać. A po trzecie wręczyłam 1 mandat bo wszędzie indziej wręczano mi paragony. Uwierz, nie przymykam oczu na nieprawidłowości, ale nie bedę wręczać mandaty za głupoty żeby tylko mieć wyniki. Na co dzień przykuta do biurka, chętnie wymykam się poza budynek us. Nie oceniaj więc proszę i nie osądzaj

Lucy7, mnie osobiście nie martwi wrogie nastawienie społeczeństwa do mnie i mojej pracy. Fakt, że większość ludzi uważa wszelkiej maści urzędników za nierobów nie jest w stanie mnie zdenerwować. Grunt żebyśmy wykonywali nasze obowiązki profesjonalnie. Trudno oczekiwać pochwał od osób które są "ofiarami" naszych działań.

Ciekawe ile tych mandatów, którymi tak chwali się inspektor ERES to mandaty za niewydanie paragonu a ile to mandaty za położenie paragonu w złym miejscu, nabicie paragonu 2 sekundy za późno, skończenie się rolki w kasie czy kichnięcie pracownika zamiast wybicie paragonu...

Nie znam przepisów KKS, które pozwalają na ukaranie za położenie paragonu w złym miejscu czy kichnięcie. Nawet nie daję mandatów za niewydanie paragonu klientowi, mimo że przepisy na to pozwalają.

Re. Inspektor ERES
"zabieram się do tego zadaniowo, (...), ale jak już zabieram się do tego to robię to profesjonalnie".

Byłbym wdzięczny za objaśnienie tych nieco enigmatycznych sformułowań, czy ten profesjonalizm i zadaniowe zabieranie się do rzeczy uwzględnia zasadę legalizmu (art. 7 konstytucji, excuse me! - to dla mniej wybitnych prawników, którzy być może przespali pierwszy rok), bo jak widzę cokolwiek neurotycznie usposobionych  osobników (płci obojga - żeby nie naruszyć podstawowego kanonu poprawności) przeglądających rolki z zapisami kasy rejestrującej albo  księgi podatkowe na bazarach, to dochodzę do przekonania, że dyskusję na ten temat należałoby zacząć od pojęć podstawowych, jakim bez wątpienia jest koncepcja trójczłonowej budowy normy prawnej.
Moim skromnym zdaniem nakaz przestrzegania prawa wyrażony w art. 7 konstytucji odnosi się również do  tworzenia prawa, a chociażby pobieżna wykładnia obowiązujących przepisów procedury podatkowej, wskazuje na fakt, że ustawodawca takich kompetencji dla rzeczonych osobników nie ustanowił. Co zatem skłania tych wybitnych prawników (niestety również i tych mniej wybitnych  ) do podejmowania takich działań, czyżby wrodzony lub nabyty serwilizm, a może jakaś światła idea, o której istnieniu nic nie wiem?.

Dodam jeszcze takie rzeczy jak: przeglądanie rolek, żądanie okazania ostatniego paragonu, spisywania kwot z dystrybutorów paliwa i porównywanie z ewidencją jaką jest rolka w kasie, dopasowywanie godziny o której wyszedł klienta ze sklepu z godziną na ostatnim paragonie (ma się zgadzać, jak nie to mandat, nie ważne, że byłem na zewnątrz i nie widziałem co i czy kupił). A później psychologiczne wytłumaczenie, że lepiej przyjąć mandat bo sprawa trafi do sądu. Mistrzami są IKS-y z Kielc, którzy idą na "kasy" a dają mandaty za brak ewidencji, zaświadczenia o wpisie do ewidencji działalności gospodarczej, za wyblakły numer na kasie itp. Oczywiście na mandacie paragraf o sprzedaży z pominięciem kasy.

Cyanide3 - jestem coraz bardziej pod wrażeniem i wypada mi podziękować za krótki wykład z Konstytucji.
Jestam już prawie pewiem, że żadnych mandatów nie wydajesz (pewnie nawet nie pracujsz w skarbówce) i nie mam zamiaru udzielać instrukcji jak ja wydaję mandaty i za co (choć wtedy otrzymałbym kolejny wyład z Konstytucji, a to nęcąca pokusa).
DUKS ma niestety rację, że zdarzają się różne wpadki i błędy przy mandatach. Przykłady kieleckie są sławne
Zastanawia mnie tylko dlaczego większość uparła się na na karanie mandatami z jednego przepisu - 62 par. 4. W KKS-ie jest jeszcze kilka innych wykroczeń które można zastosować.

Nie wiem, na jakiej podstawie twierdzisz, że ja coś takiego sugeruję? Czyżby - nie daj Boże! - to jakieś trudności ze zrozumieniem tekstu pisanego? Mogłoby to być tragiczne w skutkach u prawnika piszącego na forum w godzinach pracy...
Osobiście właśnie urlopowo wypoczywam, więc znajduję czas (inny niż zazwyczaj - tj. przed pracą), by co nieco sprostować:
- pisałam o szacowaniu obrotów "uwalanym" przez sądy, a nie o kwestionowaniu przez sędziów nałożonych mandatów. Z Twojej odpowiedzi wnioskuję, że nakładasz mandat, gdy trafiasz do punktu, gdzie jest kilku sprzedawców i wartość gotówki w kasie nie równa się temu, co nabite? A jak rozliczasz (oczywiście sposobem dostępnym "od ręki") transakcje kartą; wpłaty gotówkowe od kontrahentów (choćby związane ze zwrotem towaru, kaucjami itp.), "manka" trafiające się w poPGR-owskich wsiach, gdzie kupuje się na "krechę"? I czy w sytuacji, gdy wg Ciebie nie nabicie nie jest sytuacją sporadyczną u danego przedsiębiorcy, czyli że widzisz (po tych pracownikach i gotówce), iż większość obrotu nie została ujęta na kasie, to nie trzeba wszczynać kontroli mającej na celu zebranie danych do oszacowania?

- staram się nie wracać z akcji bez mandatu (czasem i 3-4), ale nie widzę w tym powodu do chwały. Nie najmowałam się na "stójkowego", dla którego największy wysiłek umysłowy stanowi wypisanie mandatu. Jako księgowa z wykształcenia (a nie prawnik) trudniąca się kontrolami, większą satysfakcję mam z właściwego rozliczenia CIT-u czy VAT-u, niż z działań w typie agenta Tomka. Boli mnie, że nie opracowano właściwie żadnych procedur i norm prawnych dotyczących akcji mandatowych. Idziemy "na żywioł" narażając się i na wyzwiska, i przepychanki (w Gdańsku powoli staje się to normą) i wysłuchiwanie żali podatników, według relacji których nasze działania często są takie, jak te opisywane w mediach (np. wpychanie się do kolejki z odliczoną kwotą "bo autobus", a zaraz potem nakładanie mandatu). W zasadzie kończymy wszystko nie mając w garści żadnego namacalnego dowodu wykroczenia. Są tylko słowa (skarbowców) przeciwko słowom (przedsiębiorcy, jego pracowników, a często nawet stałych klientów). Sama nigdy nie prowokuję niewydania paragonu, muszę mieć pewność, że zachowanie sprzedawcy było świadome i celowe (w innym przypadku raczej nie mamy podstaw do ukarania mandatem - prawda, prawniku?)
- nie czuję potrzeby "wyrwania się" z urzędu, bo i tak pracuję głównie w terenie, a akcje u nas prowadzi się zwykle po południu i w dni wolne od pracy (choć z nakazu IS lub NUS jest zawsze kilka takich akcji w roku, gdzie cały dział idzie "na parkingi/lekarzy/Dworzec PKP/targowisko "E...ska" itp.);
- jakbym miała zerową skuteczność kontroli, to pewnie myślałabym o zmianie pracy. Przeczytaj statut (misję, cele) jakiegokolwiek US - do czego jest powołany. Mandaty raczej na szarym końcu...
- wkurzają mnie rankingi akcyjne publikowane na stronach intranetowych IS. jeśli nasze działania mają mieć na celu faktycznie "pogłębienie świadomości społecznej", to chyba ważniejsza jest ilość obserwacji, niż średnia kwota nałożonej kary. W pomorskim jest to (za 3 tygodnie tegorocznej akcji) prawie 600,00 zł. Wyobraźcie sobie, co byłoby, gdyby takie mandaty nakładała Policja lub SM za złe parkowanie, czy nieznaczne przekroczenie prędkości... A my dajemy minimum 300,00 za nie nabicie biletu za 3,00 zł, czy lizaka za 0,60 zł. Za papierosy, alkohol czy biżuterię - mandat powyżej 1.000,00 zł. Ja tam mam (chyba uzasadnione?) skrupuły.

BEANN. Powiało grozą - pisanie na forum w czasie pracy.
Co do kwestii "uwalania" mandatów przez sądy to faktycznie nie zrozumieliśmy się lub ja wolisz mam problemy ze zrozumieniem tekstu (ponownie wieje grozą).
Masz rację przywołując te przykłady, ja nigdy nie zaglądam do kieszeni lub kasy sprzedawcy, bo to bezprawne. Dla mnie ważne jest rejestrowanie obrotu na kasie, posiadanie bieżącej ewidencji oraz kwestie nadzoru nad prowadzoną działalnością (znalazłoby się jeszcze kilka rzeczy, ale to raczej kwestie techniczne). Co do wszczęcia kontroli podatkowej w sytuacji ujawnienia znaczących nieprawidłowości podczas post. mandatowego, to absolutnie tak powinno być (ale chyba nikt tak nie robi).  
Nie wiem dlaczego potraktowałaś jako atak na siebie fragment o osobach które wcale nie wydają mandatów. Pomyłka, uwaga była natury ogólnej.

Niemal z każdym słowem Twojej dalszej wypowiedzi się zgadzam. Mandaty to sprawa umiejętności pisarskich i poznania kilku przepisów KKS i jak juz napisałem dla mnie to sposób na oderwanie od biurka. Jednak jest to element naszej pracy.
Problem jest z wysokością mandatu jest odwieczny. Osobiście jestem zdania, że za bułkę czy gumę do żucia nie można dać mandatu innego niż niajniższy (ale tutaj zdania wśród skarbowców są podzielone). A poza tym przy nakładaniu mandatu należy uwzględnić sytuację materialną sprawcy. Nie wspomnę o ściągalnościi wysokich mandatów.
Znowu napisałem posta w czasie godzin pracy

Ciekawy jestem na jakiej podstawie sprawdzasz czy podatnik prowadzi ewidencję?

Zrobi przeszukanie.

A to dla tego, że było takie polecenie od samego Promila, przyszło pismo do ścisłego stosowania, tylko mandaty za sprzedaż z pominięciem kasy, nie dawać za zwisające rolki, przeglądy techniczne itp... Może Inspektor wynajdzie to pismo. Ot i cała przyczyna.

Ale nie można karać za brak przeglądów..
Za zwisające rolki tak- niewydanie paragonu. Art 62 par 5.
Za 62 par 1 do 4 można tylko dać do sądu. Mandat tylko 62 par 5 kks.

Też tak sądzę, ale jak to bywa są zawsze dwie szkoły:
1. Zgodnie z art. 61 § 3 k.k.s. istnieje możliwość nałożenia kary grzywny w formie mandatu za wykroczenie skarbowe - jakim jest brak terminowego przeglądu technicznego, którego brak traktowany jest jako nieprawidłowe prowadzenie księgi.
2. No i coś innego: Kodeks karny skarbowy przewiduje wykroczenie skarbowe polegające na wadliwym prowadzeniu księgi, czyli takim prowadzeniu, które jest niezgodne z właściwymi przepisami prawa. Zgodnie z kodeksową definicją księgami są księgi rachunkowe, księgi przychodów i rozchodów, ewidencje, rejestry oraz inne podobne urządzenia ewidencyjne, a w szczególności zapisy kasy rejestrującej (fiskalnej). Oznacza to, że kasa nie jest księgą. Są nią natomiast zapisy kasy utrwalone w pamięci fiskalnej, jak również znajdujące się na wydruku. Tak więc brak terminowego przeglądu technicznego kasy nie może być uznany za wadliwe prowadzenie księgi i w konsekwencji podatnicy nie mogą być z tego powodu karani grzywną.
Źródło: internet