Ostatnio coraz częściej spotykam się z uwagami ze strony podatników że różne urzędy stosują zupełnie różne kary za podobne wykroczenia. Możecie napisać jak to wygląda w waszych urzędach? Jest jakiś algorytm według którego obliczana jest wysokość mandatu? Chodzi mi w szczególności o wykroczenia z art. 57§1 k.k.s.

Dwa aspekty, słowo klucz to "podobne" i aspekt nr 2 ( w zasadzie główny element algorytmu   ) to stopień wk...wu prowadzącego postępowanie.
P.s. no może trochę (?) zależy od stopnia zrozumienia i stosowania wytycznych...w końcu budżet jest najważniejszy  

To może na "akademickim" przykładzie: raz na parę miesięcy zdarza się u danego podatnika, że wpada w problemy z płynnością finansową i przestaje płacić VAT. Nie składa wniosku o raty ani o odroczenie płatności, bo liczy, że pieniądze wpłyną lada dzień. Wystawiane są tytuły wykonawcze, po jakimś czasie spływa jednak zaległa zapłata od kontrahenta i egzekucja ściąga należność. Załóżmy, że nie wpłacono w terminie podatku za trzy okresy rozliczeniowe, po kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie, razem 100.000,00 zł. Jaką karę poniósłby taki podatnik w Waszych urzędach? A może odstąpiono by od ukarania?

Ja dałabym "500+", bo pewnie tak by płakał, że nie dałoby się dać więcej. Ale ja to miękkie serce mam, nie mam oporów dawać, ale nie lubię karać surowo. Wyższy mandat dałabym np. za notoryczne składanie różnorakich deklaracji po terminie, bo to zwykle nie zależy od problemów finansowych.

[quote="Barbarka"]Ja dałabym "500+", bo pewnie tak by płakał, że nie dałoby się dać więcej. Ale ja to miękkie serce mam, nie mam oporów dawać, ale nie lubię karać surowo. Wyższy mandat dałabym np. za notoryczne składanie różnorakich deklaracji po terminie, bo to zwykle nie zależy od problemów finansowych.[/quot
Likwidując obowiązek składania piątek usunięto "obowiązek" karania ...taki ukłon przyjaznego Państwa wobec klientów  

Dawno się tym nie zajmuję, ale pewnie niewiele zmieniło się w tym temacie i o wysokości mandatu decydują zasadniczo dwa czynniki - niezależne od pracownika i te od niego zależne (w jakimś stopniu).

Te niezależne to, między innymi:
- ustawowe widełki  (głównie w zakresie minimalnej kwoty mandatu),
- wysokość uszczuplenia,
- przeszłość karna skarbowa sprawcy,
- oczekiwania przełożonych, izbowe mierniki czy izbowe rankingi podległych urzędów.

Nie można jednak zapominać, że mandat wystawia człowiek, a ten może się kierować niekoniecznie obiektywnymi kryteriami przy proponowaniu mandatów. Dużo zależy właśnie od tego kogoś. A ten ktoś bywa różny. I różne są tego skutki. Na przykład:
- czuje się ważny - może chcieć dać niski mandat (dobry pan) albo spory (bo może),
- czuje się malutki - może chcieć dać niski mandat (posiadana władza go nie zmienia) albo spory (by zrekompensować swoją maluczkość),
- zostanie "uruchomiony" przez sprawcę - może chcieć dać niski mandat (żeby jakoś załagodzić sytuację) albo spory ("odgryzie się"),
- nie zostanie "uruchomiony" - może chcieć dać niski mandat (grzecznie do mnie - grzecznie do ciebie) albo spory (bo i tak przyjmie),
- zależy mu na tym by nie podpaść przełożonym, by na tle izby urząd nie wypadł marnie - wiadomo na co większe szanse,
- ma gdzieś przełożonych, mierniki, rywalizację i ogólnie odlicza do emerytury - mniejsze szanse by szalał z mandatami,
- nie ma w sobie empatii - nie rozklei się, gdy usłyszy historię sprawcy i wystawi mandat niezależnie od tego,
- jest empatyczny - może się zlituje i zaproponuje minimalny, a nawet popłacze ze sprawcą.
Prawda jest taka, że nie każdy z nas nadaje się do wystawiania mandatów. Jest to jakaś forma władztwa. Może ta władza nie jest wielka, ale temu kto otrzyma mandat może i życie obrzydzić. Dobrze byłoby też, gdyby druga strona wiedziała, że wystawiający nie ma prowizji od mandatu, więc nie chce zarobić na sprawcy (choć nie wykluczam, że dobry wynik może wpłynąć na jakąś nagrodę - przynajmniej w czasach, gdy takowe były). Oczywiście mona odmówić przyjęcia mandatu.
Nie zazdroszczę i nie tęsknię do czasów z bloczkiem w ręku. Pocieszę lub zmartwię - tam gdzie ich nie ma też nie musi być fajniej.

To jeszcze dopiszę, że nakładając mandat zawsze zastanawiam się czy zostanie zapłacony. Po wielu latach pracy wiem, że lepiej dać niższy mandat, który zostanie zapłacony, nawet w sytuacji kiedy sprawca ma inne zaległości. Nałożenie mandatu, szczególnie wysokiego, zadłużonemu przedsiębiorcy czy pracownikowi zarabiającemu minimalną pensję nie zawsze ma sens, bo mandat i tak nie zostanie zapłacony,  nie zostanie też wyegzekwowany egzekucyjne, a to znajduje odzwierciedlenie w sprawozdaniu rocznym.

Ciekawe, czy Masz wszystkie ( skąd)  dane o stanie majątkowym delikwenta...ups KLIENTA  

Aby ocenić czy postępowanie egzekucyjne będzie skuteczne wystarczy w P2B plus zobaczyć czy są tytuły wykonawcze i od kiedy i zobaczyć w POLTAX ile zarabia pracownik, trochę znajomości ustawy o postępowaniu egzekucyjnym w administracji i wiesz, czy postępowanie egzekucyjne będzie skuteczne czy nie. Przecież jeżeli przedsiębiorca ma zaległości podatkowe to oczywiste jest, że postępowanie egzekucyjne jest nieskuteczne, nie ma po prostu z czego ściągnąć kasy, tak samo z minimalnym wynagrodzeniem.

Teoretycznie egzekucja powinna wiedzieć...ale tylko teoretycznie. Brak ściągalności tytułów to taki "malutki skrawek", ale zawsze coś.
W praktyce...może po prostu nie ściągnięto bo nie ma kto ??? . Zapytam jeszcze  ( nie oczekuję odpowiedzi) - co się stanie w przypadku zmiany
osób decyzyjnych...

O jakie osoby decyzyjne pytasz? Prowadząc postępowanie mandatowe JA jestem osobą decyzyjną, mogę nałożyć mandat, w dowolnej wysokości w widełkach ustawowych, czy wszcząć dochodzenie.
A co do egzekucji - co to za sytuacja, że w egzekucji nie ma kto prowadzić postępowania egzekucyjnego? Tam zwykle pracuje co najmniej 4 razy więcej pracowników niż w karnym i w dodatku jest kierownik, który czyta SZD i robi różne dodatkowe zadania. To u mnie ma kto dawać mandaty i prowadzić inne sprawy a tam nie ma kto prowadzić egzekucji? Nie, jak nie ma z czego ściągnąć (dłużnik też musi z czegoś żyć) to są zaległości podatkowe z kilku lat.

Stan zaległości niekoniecznie świadczy o zamożności   , no i fortuna kołem się toczy    ( nie dziwiło Cię czasem, z czego żyją ci biedacy na
ciagłych stratach i zaległościach od tych "kilku lat")  

Uskasek ja bardzo często zastanawiam się, z czego żyją prowadzący działalność i ich pracownicy   , jednak znam ograniczenia egzekucji do legalnych dochodów i tego się trzymam. A ponadto - dla pensji szeregowego pracownika (bo przecież obecnie w urzędach płaci się za staż, a nie za pracę bo wszystkim po równo, dzieląc pocztę miałabym tyle samo) mam robić sobie wrogów w powiecie, a po co mi to , od czasu do czasu zaszaleję, kiedy wiem, że mogę sobie pozwolić  i tyle  

Czyli nawet będąc karnistą myślisz biznesowo...zgodnie z założeniami koncepcji biznesowej struktury KAS ( motto założycieli).
Czapki z głów za zdrowe podejście  ( no i skąd stażyści mają wiedzieć, że staruszki mają więcej właśnie za staż)