Wracając do meritum "po co komu związki?"Proszę wskazać chociaż jeden związek zawodowy w Polsce, który coś konkretnego osiągnął? A jeżeli już osiągnął, to likwidację firmy i masowe zwolnienia jej pracowników, ogromne odprawy dla górników, stoczniowców, może przyjdzie jeszcze kolej na KOLEJ. Wiadomo, że każdy żąda i ciągnie w swoją stronę. Szumne hasła o obronie praw pracowników, to brednie. Wyznają zasadę im gorzej w kraju tym lepiej dla związkowców. Zadajcie sobie pytanie, czy będąc przewodniczącym związku zawodowego, za bardzo wysokie wynagrodzenie, mając rzesze ogłupiałych, którym można wszystko wmówić satalitów, zależałoby Wam na poprawie czegokolwiek. Chyba nie. Jeśli coś nie wyjdzie to przecież nie jest ich wina. Nie chciałam niczego generalizować. Są na pewno na tym padole łez związkowcy, tzw JUDYMI. Ja co prawda ich nie widziałam i o nich nie słyszałam, miejmy nadzieję, że są.
Brawo Luśka!! To miło, że na tym forum czasem pojawi się ciekawy, przemyślany tekst, chociaż krótki...
15 kwi 2009, 09:08
Ciekawe przemyślenia, ale nie mające nic wspólnego ze związkami działającymi w skarbówce. Myślę Luśka, że powinnaś bardziej się postarać i poszukać na swoim podwórku tzn. skarbowości. Pisząc takie stwierdzenia.
15 kwi 2009, 09:24
Związki, to związki. Pokaż jeden przykład związku, który coś osiągnął nie tylko dla wybranej grupy. Trzeba wiedzieć, że co jest dobre dla jednej grupy pracowników jest niekorzystne dla drugiej. Pamiętasz wyjątek z Faraona, pn. Psujaczek? Każdy modlił się do Boga o coś, np. złodziej, żeby go nie złapano, właściciel złota, żeby go nie okradziono. To jest właśnie nasze podwórko. To są właśnie związki zawodowe różnych grup pracowniczych, chcących zagarnąć na swoje podwórko jak najwięcej, nie pytając się od kogo. A chyba o to należałoby spytać. Powiedz, czym różnią się związki zawodowe skarbowców od związków zawodowych pracowników "nieskarbowców"? Czy my jesteśmy lepsi czy gorsi? Chyba wszystkim związkom zawodowym na świcie chodzi o jedno, czyżbym się myliła?
15 kwi 2009, 09:36
Skarbowcy nie muszą pytać od kogo, bo sami na to pracują. to oni zalatwiają prawie 90% wpływów do budżetu. Nie jest złem walczyć o swoje, bo nikt tego za Nas nie zrobi i chwała tym co maja odwagę i siłę to robić. Ja oczywiście odnoszę sie do swojego skarbowego podórka. pozdrawiam
15 kwi 2009, 09:49
Wiem o tym. Ale każdy powinien zapytać się od kogo. Nie jest złem walczyć o swoje? Z kim walczyć? Czyżby jakiś potwór stanął u wrót naszego kraju? Mamy przecież demokratycznie wybrany RZĄD, demokratycznie wybranego prezydenta, demokratycznie wybrany parlament. Wszyscy ONI chcą jedynie naszego dobra, żebyśmy nie martwili się o rzeczy przyziemne, więc po co nam związki zawodowe, które są inne dla każdej grupy pracowniczej? Według mnie związki zawodowe powstały po to aby osłabić wolę pracowników. Jeżeli ja chcę coś zmienić w swoim zakładzie pracy (US) to nie chowam się za związakmi, tylko rozmawiam z szefem, osobiście. Czy podejmie moją propozycję czy nie, to zależy od niego. Tak samo mają związki zawodowe (albo się im uda albo nie).
15 kwi 2009, 10:04
luśka
(...) demokratycznie wybrany RZĄD, demokratycznie wybranego prezydenta, demokratycznie wybrany parlament. Wszyscy ONI chcą jedynie naszego dobra (...)
:blink: <!--fonto:Trebuchet Ms--><span style="font-family:Trebuchet Ms"><!--/fonto-->Jest taki temat w Hide Parku - "Pośmiejmy się". Zastanawiam się, czy nie przenieść tego wpisu zgodnie z zawartością... Zwracam też uwagę na pkt 12 Regulaminu:
luśka
Nie jest złem walczyć o swoje? Z kim walczyć?
Z tymi, którzy dają tylko wtedy, kiedy się z nimi walczy. A i to nie zawsze. Ot taki paradoks.
luśka
Jeżeli ja chcę coś zmienić w swoim zakładzie pracy (US) to nie chowam się za związakmi, tylko rozmawiam z szefem, osobiście. Czy podejmie moją propozycję czy nie, to zależy od niego.
A jeżeli każdy pracownik zrobi podobnie? Z tym, że każda propozycja będzie inna. Pomijam tu już zupełnie, że pracodawca może Cię, grzecznie mówiąc, zignorować. Czy to nie jest przypadkiem gorsza forma tego, co sama krytykujesz?
luśka
(...)po co nam związki zawodowe, które są inne dla każdej grupy pracowniczej?
W Twoim przypadku jest to najmniejsza możliwa grupa - jednoosobowa. I tych grup potencjalnie najwięcej: tyle, ile pracowników... <!--fontc--></span><!--/fontc-->
Ostatnio edytowano 15 kwi 2009, 12:24 przez toga, łącznie edytowano 1 raz
15 kwi 2009, 12:03
Dlatego ponawiam pytanie. Po co komu związki zawodowe, które robią dla wszystkich związkowców ( i nie tylko) to, co normalnie powinno należeć się każdemu pracownikowi zgodnie z Prawem Pracy? Są instutucje broniące praw człowieka, konsumenta, dziecka i kogo tam jeszcze. Czy to nie jest paranoja?
15 kwi 2009, 12:16
luśka
Dlatego ponawiam pytanie. Po co komu związki zawodowe, które robią dla wszystkich związkowców ( i nie tylko) to, co normalnie powinno należeć się każdemu pracownikowi zgodnie z Prawem Pracy? Są instutucje broniące praw człowieka, konsumenta, dziecka i kogo tam jeszcze. Czy to nie jest paranoja?
Po co komu Policja, Sąd, Zaklad Karny do łapania i wsadzania mordercow, jżeli jest zakaz zabijania?
I tu masz odpowiedź - bo prawo jest łamane! Niestety w naszym przepadku należy dodać, iż jest łamane przez te osoby, które odpowiadają za jego stanowienie i przestrzeganie. To JEST paranoja i tylko dzieki związkom (RSK NSZZ "S") można to przetrwać.
____________________________________ Kardynała Richelieu sekret wam dziś zdradzę. Od przyjaciół Boże strzeż z wrogami sobie poradzę. C.T.
15 kwi 2009, 14:05
Wracając do meritum "po co komu związki?"Proszę wskazać chociaż jeden związek zawodowy w Polsce, który coś konkretnego osiągnął? A jeżeli już osiągnął, to likwidację firmy i masowe zwolnienia jej pracowników, ogromne odprawy dla górników, stoczniowców, może przyjdzie jeszcze kolej na KOLEJ. Wiadomo, że każdy żąda i ciągnie w swoją stronę. Szumne hasła o obronie praw pracowników, to brednie. Wyznają zasadę im gorzej w kraju tym lepiej dla związkowców. Zadajcie sobie pytanie, czy będąc przewodniczącym związku zawodowego, za bardzo wysokie wynagrodzenie, mając rzesze ogłupiałych, którym można wszystko wmówić satalitów, zależałoby Wam na poprawie czegokolwiek. Chyba nie. Jeśli coś nie wyjdzie to przecież nie jest ich wina. Nie chciałam niczego generalizować. Są na pewno na tym padole łez związkowcy, tzw JUDYMI. Ja co prawda ich nie widziałam i o nich nie słyszałam, miejmy nadzieję, że są. Przepraszam, że cytuję siebie ale to, że jak piszesz w tym kraju, prawo jest łamane przez osoby, do których należy jego przestrzeganie i stanowienie do to sprawa policji, prokuratury i sądów, od tego są. W dalszym ciągu nie wiem co mają do tego związki zawodowe?
15 kwi 2009, 14:25
luśka
Wracając do meritum "po co komu związki?"Proszę wskazać chociaż jeden związek zawodowy w Polsce, który coś konkretnego osiągnął? A jeżeli już osiągnął, to likwidację firmy i masowe zwolnienia jej pracowników, ogromne odprawy dla górników, stoczniowców, może przyjdzie jeszcze kolej na KOLEJ. Wiadomo, że każdy żąda i ciągnie w swoją stronę. Szumne hasła o obronie praw pracowników, to brednie. Wyznają zasadę im gorzej w kraju tym lepiej dla związkowców. Zadajcie sobie pytanie, czy będąc przewodniczącym związku zawodowego, za bardzo wysokie wynagrodzenie, mając rzesze ogłupiałych, którym można wszystko wmówić satalitów, zależałoby Wam na poprawie czegokolwiek. Chyba nie. Jeśli coś nie wyjdzie to przecież nie jest ich wina. Nie chciałam niczego generalizować. Są na pewno na tym padole łez związkowcy, tzw JUDYMI. Ja co prawda ich nie widziałam i o nich nie słyszałam, miejmy nadzieję, że są. Przepraszam, że cytuję siebie ale to, że jak piszesz w tym kraju, prawo jest łamane przez osoby, do których należy jego przestrzeganie i stanowienie do to sprawa policji, prokuratury i sądów, od tego są. W dalszym ciągu nie wiem co mają do tego związki zawodowe?
Gdyby nie związki, które powstały dawno temu......teraz by pewnie tego nie było:
1. wzrost poziomu płac realnych (wzrost poziomu stopy życiowej)
2. skracanie dnia pracy- skutki:
-robotnicy zyskują czas, którym mogą swobodnie dysponować
-poprawiają się warunki wypoczynku
-wzrastają możliwości podniesienia kwalifikacji
-polepsza się opieka nad dziećmi
To wszystko prowadzi do wzrostu udziału w działalności politycznej, społ., oświatowej, sportowej
3. rozwój ustawodawstwa pracy (najwcześniej w Anglii)
-ochrona prawna kobiet i dzieci zatrudnionych w przemyśle:
regulacja długości dnia pracy dzieci
-wprowadzenie obowiązku uczęszczania do szkół elementarnych
-maksymalny czas zatrudnienia dla kobiet
-zakaz pracy w pewnych zawodach (np. kopalniach)
-ochrona macierzyństwa kobiet
-inspekcje fabryczne (nie do końca jednak skuteczne)
-system ubezpieczeń społ. -początkowo dobrowolne, potem przymusowe (ich źródłem były składki płacone przez robotników
Jesteś przed emeryturą więc pewnie pamiętasz kiedy robiło się wszystkie soboty???
15 kwi 2009, 15:04
Ale właśnie dlatego wybieramy posłów i senatorów, żeby dochodzili naszych praw. Jeżeli tego nie robią, to nie wybierajmy ich. Można pomylić się, jak saper, tylko raz, i więcej nikt nam kitu nie wciśnie. Więc po co związki?
15 kwi 2009, 15:43
"-system ubezpieczeń społ. -początkowo dobrowolne, potem przymusowe (ich źródłem były składki płacone przez robotników"
Bismarck wygląda na to, że był wspaniałym związkowcem. A mi się do tej pory wydawało, że po prostu potrzebował szmalu na wojne z Danią, Austrią i Francją i dla tego wprowadził ubezpieczenia społeczne...
A w kwestii związków zawodowych, choć temat drażliwy, kilka moich remarksów
1. Kiedyś pracowałem jako agent OFE. Agentów było około miliona w całym kraju, potencjalnych do ubezpieczenia 9 milionów, więc konkurencja duża i rynek tak naprawdę mały.. Firma w której pracowałem w końcu zaczęła liczyć koszty, i wiadmomym było, że część pracowników, zwłaszcza menadżerowie średni, pewnie polecą. Szybko załozono związek, przypadkiem "S", ci co się zapisali nie polecieli.
2. W przemyśle samochodowym w USA istnieje obowiązek należenia do związków zawodowych jeżeli jest się pracownikiem fabryki. Bez zgody związków nic nie może się tam stać. Daleki jestem od twierdzenia, że wspaniała kondycja hamrykańskiej wielkiej trójki jest wyłacznie tym spowodowana, ale podobała mi się jedna wypowiedź (w którymś Dużym Formacie) działaczki związku na pytanie: co zrobić, żeby amerykańskie marki nie przegrywały konkurencji z tańszymi i lepszymi samochodami z Japonii. Jej odpowiedź: założyć w japońskich fabrykach związki zawodowe! I co śmieszniejsze, to nie był żart, ona tak serio...
No i teraz wiem. Kto należy do związku, ten ma zagwarantowaną pracę. Powinnam dostać Nobla!!!!
15 kwi 2009, 17:54
luśka
Ale właśnie dlatego wybieramy posłów i senatorów, żeby dochodzili naszych praw. Jeżeli tego nie robią, to nie wybierajmy ich. Można pomylić się, jak saper, tylko raz, i więcej nikt nam kitu nie wciśnie. Więc po co związki?
Być może to wiosna ma wpływ, że w Twym mniemaniu „wybieramy posłów i senatorów, żeby dochodzili naszych praw”. Co prawda polityka to mi jak kilo kitu (bynajmniej na razie), ale z tego co się orientuję, to do tworzenia najwyższych aktów prawnych – ustaw, na podstawie których ustala się inne akty prawne jest parlament, a w Polsce mamy taki dwuizbowy. Występuje w nim izba pierwsza (bardziej popularna nazwa to izba niższa) oraz izba druga odpowiednio Sejm i Senat. No, a jak te prawa ustalone przez w/w są łamane, to co niektórzy starają się dochodzić „swoich praw”. Robią to poprzez – no właśnie poprzez kogo?
luśka
No i teraz wiem. Kto należy do związku, ten ma zagwarantowaną pracę. Powinnam dostać Nobla!!!!
Co do tego Nobla, to coś obiło mi się że Wałęsa chce zrezygnować. Ponoć mało używany, może warto wystąpić do jakiegoś posła czy senatora, by doszedł Twoich praw
____________________________________ Poborco, nie pytaj co Z Z P E A może zrobić dla Ciebie ? zapytaj, co TY możesz zrobić aby ON tego nie zrobił!
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników